Rozdział 2

29 5 0
                                    

Niepewnie wchodziłem w progi szpitala i kierowałem się do sali mojej siostry. Mam nadzieję, że Diana nic nie nagadała temu lekarzowi. 

Patrzyłem w telefon i tylko czasami zerkałem przed siebie. Wreszcie znalazłem salę i, już tylko patrząc na Instagram,  szedłem do sali. Gdy już byłem przy samych drzwiach, to zderzyłem się z kimś. Nawet nie zadam pytania, ale zgadliście. Był to ten lekarz. Przypadkowo wypadła mu tacka ze szpitalnym jedzeniem. Na szczęście jedyne co tam zostało to plastikowy kubek z wodą, który wylał się na jego ubranie. 

- Oj przepraszam! - szybko powiedziałem. 

Nie słyszałem nawet o czym starszy mówi. Jedyne co przyszło mi do głowy, to wzięcie kawałku mojej bluzy i wycieranie mokrej plamy na jego torsie. Lekarz się na to zaśmiał i chwycił za mój nadgarstek, w którym trzymałem skrawek materiału. 

- To bardzo miłe, ale nie musisz tego robić - odpowiedział uśmiechnięty. 

W tym czasie spojrzałem na jego plakietkę. Nazywał się Leon. Pan doktor Leon... 

- Przepraszam - usłyszałem znów jego głos, który wyrwał mnie z zamyśleń. 

- Um tak? - szybko podniosłem głos. - Przepraszam zamyśliłem się - usunąłem mu się z drogi. 

Wszedłem do sali, gdzie była Di. Jutro ją mieli wypisać, czyli jak najszybciej musiałem zagadać do Leona. 

Siostra od razu się na mnie spojrzała i zaczęła się uśmiechać. Podszedłem do jej łóżka i usiadłem na boku. 

- No co? - zapytałem. 

- Oj przepraszam - powiedziała sztucznie, udając mój głos i zaczęła powtarzać moje wcześniejsze ruchy. 

- Oj przestań - też cicho się zaśmiałem. 

- Kiedy do niego zagadasz? Czy ja mam to zrobić? - lekko pacnęła mnie w ramię. - No chyba, że specjalnie cię pobije, abyś tutaj trafił. Wtedy będzie się tobą zajmować. Każdy będzie szczęśliwy. 

- Pf co to, to nie. Po za tym to losowy doktor- 

- W twoim typie - dokończyła. 

Jeszcze chwilę rozmawialiśmy, gdy zrobiłem się senny. Postanowiłem pójść do automatu po kawę. 

Wrzuciłem 5 zł i wrzuciłem do maszyny. Wybrałem jaką chcę kawę, a następnie skierowałem plastikowy kubeczek. Poczekałem chwilę i nic. Cholerny automat. Przekląłem w duchu. Czekałem jeszcze chwilę i nic. 

- Boże - powiedziałem do siebie. 

W tej chwili poczułem oddech przy moim uchu, a następnie rękę na automacie tuż przy mojej głowie. 

- Musisz wyżej podnieść kubek i nacisnąć czerwony przycisk - usłyszałem już trochę mi znany głos. 

Gdy chciałem nacisnąć dany punkt, to lekarz zrobił to za mnie. Potem odsunął się ode mnie i uśmiechnął się miło. 

- Widzę, że cały czas się spotykamy - powiedział, gdy wziąłem łyk naparu. - A ja nadal nie znam twojego imienia. 

- Connor - podałem mu rękę. 

- Leon - odpowiedział, a następnie uścisnął moją dłoń. - Chyba długo tutaj siedzisz, bo widzieliśmy się dobre 4 godziny temu. 

Gdy starszy powiedział ile już tu siedzę, to nie uwierzyłem. Cztery godziny?! To chyba dlatego zrobiłem się taki zmęczony. 

- Jak wypiję kawę to powinienem rzeczywiście się zbierać. Pójdę już do Diany - odpowiedziałem. 

- Nie radzę. Jak jedna z pielęgniarek zobaczy ciebie o tej porze w jej sali, to ciebie zabije. Po za tym mógłbyś jeszcze zasnąć za kierownicą - zaśmiał się. - Jednak mogę ci udostępnić mój prywatny pokój. 

- Znamy się jakieś 10 minut i udostępniasz mi swój pokój? Ciekawe -również się zaśmiałem. 

- Może nie wstrzyknę ci jakichś leków usypiających i szczepionek. 

W takim humorze zaprowadził mnie pod jego pokój, a następnie otworzył drzwi. Wpuścił mnie i zaświecił światło. 

Pokój był średnich rozmiarów. W rogu mieściła się niebieska kanapa, a na ścianie wisiał mały telewizor. Przy oknie był fotel i biurko, a przy niektórych ścianach stały półki z jakimiś papierami i książkami. Natomiast owe ściany były koloru białego. Normalny pokój. 

-  Możesz usiąść. Spokojnie - powiedział mi, gdy z zaciekawieniem patrzyłem na wystrój. 

Zrobiłem tak jak mi kazał. Nawet się położyłem. Co ja w ogóle robiłem? Leżałem na sofie gościa, o którym wczoraj w nocy myślałem. To chyba jakiś żart. 

- Zostawię ci tu klucze - położył metalowy przedmiot na biurku. - Jak tylko się obudzisz co zamknij gabinet, a następnie odnieś do recepcji. Powiedz, że go gdzieś znalazłeś czy coś...

Nie zdążyłem nawet do końca zrozumieć co mówi, gdy moje oczy zrobiły się jakieś ciężkie i zasnąłem. Rzeczywiście musiałem być bardzo zmęczony, skoro nawet kawa nie pomogła. 

***

Wracałem do domu samochodem. Wreszcie dojechałem i poszedłem do mieszkania. Jednak gdy przebierałem się w piżamę, to zauważyłem, że coś jest w moich spodniach. Jakaś kartka. 

Wyciągnąłem kawałek papieru z jeansów. Była to wizytówka, ale nie zwykła tylko wizytówka Leona. Zauważyłem, że z drugiej strony jest coś dopisane długopisem. 

"Przypadkowo dałem ci tą wizytówkę do kieszeni :))" 

Nie wiem czemu, ale poczułem jak rumieńce zalewają mi twarz...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ten rozdział mega mi się nie podoba, ale lepsze to niż nic ://


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 22, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Doctor?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz