1.

420 28 12
                                    

Śmierci z wypadków, chorób, morderstw i wiele innych są w identycznej kategorii. Jest jednak jeden jedyny sposób śmierci, który wykracza poza linię — samobójstwo.
Od dawien dawna wiadomo, że wysłannicy bogów istnieją  — są to wyjątkowe osoby, które dostały dar życia wiecznego na ziemi. Chcąc nie chcąc muszą wypełniać swoje obowiązki.
Wysłannik bogactw — pojawia się krótko przed tym, jak komuś się poszczęści i pieniądze u niego zawitają.
Są również wysłannicy tacy jak wysłannik biedy — działa odwrotnie do wcześniej wymienionego.
Jest ich wielu, wysłannik miłości, sukcesu, kary czy nawet zwierząt. Jest też jeden, na którym się skupimy, wysłannik samobójstw.

Namawia on do dokonania tego czynu i instruuje jak dana osoba ma to zrobić.

Boscy poddani mogą ingerować w życie ludzi, ale mogę też zupełnie się nie mieszać. Widzą ich jedynie osoby, które pod opieką ma dany duch.

Panem samobójców jest nie, kto inny jak ja, Dazai Osamu, zginąłem zaledwie 70 lat temu. Wiem o sobie niewiele, zabijałem bez opamiętania przez całe życie, które ostatecznie sam sobie odebrałem. Bogowie od razu mnie wypatrzyli i przygarnęli…

Przez lata pełniłem swoją funkcję, nastał rok 20## – świat zmienił się niesamowicie bardzo przez te dziesiątki lat. Samobójców również przybyło.

Stałem na jednym z wieżowców w samym centrum miasta, słysząc rozpaczliwy płacz osoby po jego lewej.

– nie jestem pewny… czy chce to zrobić! – płakał nastoletni chłopak trzymający się jedną ręką barierki
– dalej mnie widzisz, prawda? To oznacza, że dalej tego chcesz… Po prostu skacz, wiem, co mówię – oznajmiłem znudzony już tym przedstawieniem.

Po moich słowach młodszy skoczył, leciał przez dobra chwilę, aż jego ciało, spotkało się z betonem. Momentalnie wokół jego ciała zebrały się tłumy ludzi.
Odwróciłem się przodem do barierki i mocno się od niej odepchnąłem. „Czy to się liczy jako podwójne samobójstwo?” Pytałem w myślach.

I spadłem, identycznie jak osoba przede mną. Z wyjątkiem, że wokół mnie nie było nikogo, zdawało się, że nikt mnie nie widział. Nie było żadnej rany ani nic nie bolało — dalej byłem „żywy”. Wstałem i idąc środkiem miasta kierowałem się do miejsca, w którym się zatrzymywał, był to pokój osoby, które zaledwie chwilę temu popełniła samobójstwo. Nie zwracałem uwagi na wszystko wokół, być może jakiś „szczęściarz” mnie widział, ale nikogo uwagi nie przykułaby przypadkowa osoba w tłumie.

Nie rozglądając się na ulicy wkroczyłem tam, jakby była pusta — w zasadzie dla mnie taka właśnie była. W tę stronę zbliżał się szybko jadący samochód, jednak nie zwróciłem na niego najmniejszej uwagi.
Usłyszałem tylko krzyk i zobaczyłem jak leżę na chodniku obok.

– nic ci się nie stało? – pytał rudowłosy leżący praktycznie na mnie
– hm? Nie, nic mi się nie stało – odpowiedziałem
– dlaczego chłopak gada sam do siebie? Może dostał jakiegoś urazu? – szeptali ludzie między sobą
– muszę już iść, prawdopodobnie do zobaczenia.

Pożegnałem się wiedząc, że skoro ten rudowłosy mnie widzi, to prawdopodobnie będziemy mieć przyjemność się jeszcze spotkać. Idąc dalej czułem czyjś wzrok, to było rzadkie uczucie, bo mało kto mnie widział.
W pewnej chwili zatrzymałem się już zirytowany i ujrzałem nieznajomego, który mnie „uratował”.

– czemu za mną łazisz? – spytałem ostro
– jesteś wysłannikiem Bogów? Babcia mi o nich opowiadała…- niższy nie wykazywał przerażenia, a raczej ekscytację
– tak, jestem a teraz daj mi spokój.

Chłopak, jednak nie miał takiego zamiaru…

– skoro cię widzę, wygram niedługo na loterii? A może poznam miłość mojego życia? – pytał podekscytowany człowiek
– nie, to nic dobrego. Odejdź a może więcej mnie nie zobaczysz
– jesteś pierwszym wysłannikiem, jakiego spotkałem! Nie chce byś odchodził
– i prawdopodobnie ostatnim, poszukaj sobie jakiegoś ducha bogactwa, czy innego takiego! Odczep się wreszcie! – przyspieszyłem krok
– nie chce! Skoro cię widzę, to musisz spełnić swoją rolę, prawda?
– W zasadzie… masz rację.

Oboje stanęliśmy bezruchu, odwróciłem się w stronę nieznajomego nie próbując nawet wydawać się miły., Nim zdążyłem znów kazać mu się odczepić on się przedstawił.

– jestem Chuuya Nakahara, a ty?

Martwi Kochają Nawet Po Śmierci - Soukoku (Dazai x Chuuya) ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz