magiczne zaklęcie ratunku

40 0 0
                                    

Wbiegliśmy bardzo płynnie do środka pomieszczenia nieźle się tam działo wszystko porozbijane i porozrzucane
- Albino! Nareszcie jesteś krzyknął Ori
- a no jak
Walka trwała stosunkowo krótko ale czas był na wagę złota w tym momencie wybiliśmy orków i cóż trzeba pomóc krasnoludom ratować kili'ego
- tauriel musimy iść wybić orków są niebezpieczeństwem dla tutejszych ludzi jak i mieszkańców naszych ziem - mówił Legolas zanim zniknął z mroku kątów domu i wyszedł. Tauriela sama nie widziała co robić była zdezorientowana tym co się działo. Położyłam rękę na ramię taurileni i mówiłam
- tauriel dasz radę spokojnie nie bój się będzie dobrze- mówiłam powoli by usłyszała każde moje słowo i by ustabilizowała swój oddech.
-tak muszę się uspokoić.
Co prawda uczono mnie czarów które mogą leczyć ale bałam się używać ich po prostu nie byłam pewna. Obawiałam się że komuś stanie się przez to krzywda.
Tauriel zaczęła mówić coś pod nosem i mieszać oraz nakładać ziele na ranę Kili wyrywał się ale trzymaliśmy go mocno po chwili przestał się wyrywać uspokoił się, odetchnęliśmy z ulgą.
- posłuchajcie mnie j-ja chyba nie mogę z wami iść do Ereboru nie teraz ,teraz muszę... Nie ważne po prostu idę dozobaczenia jutro z rana będę już - wybiegłam z mieszkania i pobiegłam wzdłuż pomostu. Biegłam na polane która znajdowała się obok miasta musiałam odpocząć wyciszyć się stres mnie pożerał byłam ledwo żywa. Gdy miałam już zeskakiwać z pomostu na trawę usłyszałam z oddali ryk jakby coś się waliło niestety to nie był zwykły wrzask ale smok ... Ujrzałam w oddali bestie zmierzała ku miastu dla człowieka nie było jeszcze wiadome co się dzieje a konkretnie chodziło o to że ludzie nie zdawali sobie sprawy co się święci.
Biegłam jak najszybciej się da by powiadomić mieszkańców ale cóż jak się domyślacie za późno, w tym momencie ujrzałam to co widziałam lata temu jak to Dale zostało doszczętnie zniszczone przez ogień smoka.
- NIE ! - krzyknęłam tylko nie chciałam by to co się kiedyś stało działo się i teraz ale za późno biegłam ostrzec innych nagle zobaczyłam nade mną belkę która płonęła i miała już na mnie spaść skoczyłam do wody by nie ucierpieć aż tak bardzo ale woda jak się domyślacie była lodowata domy walące się przeszkadzały mi w wypłynięciu czułam jakbym miała się zaraz udusić próbowałam się uwolnić spod wody ale nic z tego biłam już tylko w deski by ktoś usłyszał ale dźwięk w wodzie się inaczej rozchodzi niż na powierzchni czułam jak oczy mi się zamykają widziałam już tylko ciemność myślałam że to koniec ale nagle tuż przed omdleniem zobaczyłam światło płomieni ktoś mi pomógł ale kto nie wiedziałam już. Obudziłam się pod drzewem był ranek, otulona kocem czy czymś podobnym wstałam powoli widziałam przerażające widoki ludzie którzy płaczą i starają się uratować wszystkich kogo tylko mogą wstałam już na równe nogi i poszłam się przejść nagle ktoś za mną powiedział
- myślałem że się już nie obudzisz - był to nie kto inny jak książę mrocznej puszczy.
- a jednak ... - odpowiedziałam
- żadnego dziękuję? Uratowałem ci życie powinnaś być wdzięczna za to a nie się burzyć i udawać obrażoną.
- uh Dz.i.ę.k.u.j.e . Pasuje już?
- tak tak nie bulwersuj się już tak
- mhm
Ogarnęłam parę rzeczy i udałam się na spacer zobaczyć jak z innymi
Zobaczyłam w oddali tauriel i kili'ego rozmawiali schowałam się za drzewem chciałam wiedzieć co i jak o co chodzi mówili coś o wyprawie itp mało ale ich fascynująca baaardzo rozmowę przerwał nie kto inny jak pan książę Legolas powiedział coś o tym że tauriel i on powinni już iść. Nie wiem czemu ale zasmuciło mnie to niby byliśmy wrogami ale ... Chciałam byśmy znowu byli przyjaciółmi a przynajmniej tak mi się zdawało podeszłam do legolasa z pytaniem
- legolasie mogę... Em
- tak ?
- a nie już nie ważne
- no okey niech będzie nagle za nami pojawili się żołnierze z leśnego królestwa
Z wiadomością od króla by wracał razem z tauriel ale cóż legolas po namysłach i namowach tauriel został powiedział że nie wraca póki co i że nie będzie obojętny na losy innych i że wojna dotknie każdego. Czy zgadzałam się z tym ? Oczywiście czułam jakby legolas zaczął nie martwić się zdaniem ojca coraz bardziej przekonywał mnie że nie nie jest taki jak on. Moje rozmyślania przerwał legolas i tauriel z pytaniem
- Albino idziesz z nami ?
- huh , gdzie ?
- nie domyślasz się?
- hmm do gundabangu? ( sory ale ciężko mi się to odmienia xddd nwm czemu tak o miałam laga )
- taak dokładnie
- nieprzyjemne miejsce ale pomogę wam
- dzięki
Nie wiem czemu ale czułam wtedy jakby coś pomiędzy że cieszyłam się że będę mogła im pomóc ale ... Miałam dużą mieszankę w mózgu wtedy
- pobiegłam szybko wziąć swoje rzeczy i zawołałam konie
Po dość długiej jeździe dotarliśmy nie czułam się tam zbyt cudownie może nie był to mój jakiś lęk ale po prostu samo miejsce mnie odrarzało czułam niechęć do tego miejsca wiedziałam co tu się działo nie czułam lęku ale nienawiść.
Zostawiliśmy konie i dalej poszliśmy pieszo , schowaliśmy się za skałami i obserwowaliśmy, zobaczyliśmy wielkie stada orków i innych stworzeń gotowych do wali więc czym prędzej udaliśmy się na zboczę pagórka by dosiąść konie i powiadomić o tym Gandalfa.
- już niedługo będziemy w mieście - a raczej ruinach to zdanie  wypowiedziałam już cicho ale wydaje mi się że Legolas to usłyszał nie głowiłam się nad tym miałam tylko na głowie to że trzeba dojechać do ruin dawnego Miasta położonego przy ereborze.
W oddali widziałam już Gandalfa więc zeskoczyła z konia jak i moi przyjaciele? Sama nie wiem jak ich nazywać już niby Legolas i tauriel dobrze mi się z nimi rozmawiało ale dalej czułam coś że nie że przeszłość ale przecież nie żyje się przeszłością czyż nie ?

płatek śniegu /hobbitOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz