II. lady and gentleman

52 5 0
                                    

„Can't you see that you're smothering me
Holding too tightly, afraid to lose control?"
~ Linkin Park, „Numb"
2003

Wytarłam mokre od łez policzki, patrząc zamglonym wzrokiem na swoje odbicie w lustrze. Wyglądałam żałośnie. Zmierzwione blond włosy dawno nie były w tak złym stanie, a porcelanowe policzki przybierały coraz to większe rumieńce od ich ciągłego tarcia. Łzy nieustannie spływały z moich oczu, tworząc nowe mokre ścieżki, na których widok przetarłam spuchnięte powieki i odetchnęłam ciężko.

Koszmary nawiedzały mnie co noc. Były jedynym momentem, gdzie moja głowa poddawała się aspektom, których ból przez lata wypierałam. Prześladowały mnie od lat, przez co po każdym dniu, ulegałam własnym słabościom. Zazwyczaj budziłam się już zapłakana, nie wiedząc czy to był tylko sen, czy faktycznie dane wydarzenie miało miejsce.

Bo ty nie masz serca, Aurelia.

Zapłakałam na samo wspomnienie zdania, które w moim śnie wypowiedziała z ogromnym żalem Lydia. Zakryłam dłonią usta, tłumiąc cisnący moją krtań szloch.

Nie jesteś już moją siostrą.

— Kurwa — szepnęłam sama do siebie, gdy w mojej głowie mignął obraz zapłakanego Gabriela, w którego ramionach umierała po wykonanym przeze mnie zaklęciu niewybaczalnym nasza matka. — To był sen. To był tylko kolejny koszmar, Rae.

Powtarzałam sobie jak mantrę, starając się uspokoić. Zacisnęłam drżące dłonie na kancie ceramicznej umywalki i wzięłam kilka niespokojnych oddechów.

Jesteś rozczarowaniem. Niczym więcej.

Tym razem w uszach zadzwoniły mi słowa ojca, boleśnie je kalecząc. Zakryłam je dłońmi i zaszlochałam, łudząc się, że to coś da. Że moja podświadomość przestanie mnie w końcu męczyć.

— Carnell? — po łazience rozniósł się miękki męski głos, który stłumiły moje dłonie. Wytarłam nerwowo policzki i odwróciłam się w stronę wołającej moje imię osoby. Wbiło mnie w ziemię, gdy przy drzwiach pomieszczenia ujrzałam blondyna, na którego widok nie byłam gotowa.

Niczego nie żałuję w życiu jak tego, że cię poznałem.

Wstrzymałam na chwilę oddech, patrząc z przerażeniem na podchodzącego do mnie Malfoy'a, którego osoba najmocniej przeraziła mnie w moim śnie. Sparaliżowana stałam i obserwowałam jak chłopak zbliża się do mnie mozolnym krokiem.

Na pewno dalej śniłam. Nie mógł widzieć mnie w takim stanie. Jest środek nocy. Ludzie o tej godzinie śpią.

Jego twarz przybrana była w niezrozumienie i szok. Szare tęczówki skanowały ze skupieniem moją twarz, szukając jakiejkolwiek odpowiedzi na to co się właśnie działo. Nie mówił nic. Milczał, obserwując moje zachowanie.

Nie wiedziałam dlaczego i on nie spał o tej godzinie, jednak niezbyt miałam głowę do rozwodzenia się nad tym. Z resztą, nie powinno mnie to interesować.

Otrząsnęłam się i odwróciłam głowę w kierunku umywalki, aby nie pozwolić mu dłużej na przyglądanie się mojej twarzy.

Ostatni raz na płakaniu zostałam przyłapana przez mamę, gdy w wakacje po drugim roku, ojciec uczył mnie oklumencji. Męczył mnie tym cały dzień, nie szczędząc sobie rozczarowania moimi nieudanymi próbami. Nie był wyrozumiały i grzebał w moich wspomnieniach, do momentu jak nie opanowałam tego do perfekcji. Nie chciałam, żeby widział mojego wyczerpania, dlatego rozpłakałam się dopiero, gdy przekroczyłam próg swojego pokoju. A że mama chciała zobaczyć czy wszystko ze mną w porządku, znalazła mnie zapłakaną na podłodze.

Mockingbird | Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz