Rozdział 2

7.4K 308 52
                                    

ROZDZIAŁ 2

HADES

Do rady Amber „Zgiń albo walcz nie ma innej opcji mały." Dodałem jeszcze dwie inne zasady, którymi kierowałem się przez całe swoje dotychczasowe życie. Zasada numer dwa mówiła: "Ludzie są silni, dopóki nie okażą uczuć. Uczucia to słabość" i najważniejsza ze wszystkich zasad zasada numer trzy: "Nigdy nie kochaj"

Więc co mi przyszło do tego pierdolonego łba. Po cholerę kazałem Cerberowi ją tutaj przywieź. Powinienem jej wpakować kulkę tak samo jak temu facetowi. Jedna kulka między oczy i byłoby po sprawie. Ale coś w jej spojrzeniu. Coś w jej szarych oczach sprawiło, że moje czarne serce na sekundę zabiło mocniej. Ale świadek to niepotrzebny syf. W sumie mam ją w garażu. Miejscu, gdzie potrafimy torturować człowieka na miliony sposób i na tyle samo pozbyć się ich ciał.

Stoję przed trzema parami drzwi. Za jednymi jest ona. Leży nieprzytomna po uderzeniu Cerbera. W drugich jest ten skurwiel, który wraz z przyjacielem próbował mnie zabić. Trzecie czekają na razie puste. Ale przy takim trybie życia jak mój zapewne szybko ktoś tam trafi.

Odwracam się, kiedy słyszę krzyki za plecami.

- Mamy ją szefie. Wybacz, że dopiero teraz, ale suka się naćpała i prawie przedawkowała. Musiałem najpierw ja zawieź do weta. - mówi Cerber.

- Daj ją tam. - palcem pokazuję wolny pokój lekko się uśmiechając.

A nie mówiłem. W garażu jest niczym jak na dworcu autobusowym. Czuję obecność przyjaciela za plecami. Po chwili milczenia lekko chrząka i mówi.

- Które drzwi szefie pierwsze.

I mimo tego, iż ciągnie mnie, aby sprawdzić czy z nią wszystko dobrze najpierw muszę załatwić interesy. Po za tym zasada numer dwa głosi. Uczucia to słabość.

- A jak myślisz! - warczę i idę do środkowych drzwi. - Czas na zabawę

- Nareszcie kurwa. - mówi Cerber z wielkim uśmiechem.

Przysięgam, że ten skurwiel kocha tylko dwie rzeczy. Swoje noże i tortury. Podejrzewam, że nawet mokra najzajebiściejsza cipka nie wywoła tyle uśmiechu na jego twarzy co możliwość tortur.

Wchodzimy do pomieszczenia i doskonale mi już znany zapach uderza w moje nozdrza. Zapach krwi pomieszany ze strachem. Tak zdecydowanie to jeden z moich ulubionych zapachów. Rozglądam się po pomieszczeniu na samym środku przywiązany do krzesła siedzi mężczyzna. Niedaleko niego stoi drewniany stół a na nim zabawki Cerbera. Jak je nazywa. Pod stopami mężczyzny jest odpływ kanałowy. Ściany oraz podłoga są wyłożone cegłami i nie ma na ani jednej z nich chociaż by odrobiny czystego. Każda z nich jest zabrudzona krwią i moczem innych osób, które odwiedziły to miejsce. Boże. Gdyby ściany mogły mówić te by krzyczały z rozpaczy i bólu. Podchodzę do mężczyzny, który przygląda mi się z bólem w oczach.

- Ty wiesz, jak się nazywam. - mówię powoli. - Skoro mnie usiłowałeś zabić. Ale ja nie wiem kim ty jesteś? Wiec może będziesz tak miły i przed śmiercią wyjawisz mi swoje imię. - zniżam się do niego i spoglądam prosto w jego przestraszone oczy.

Strach. Kurwa jak ja to uwielbiam.

Mężczyzna charczy coś z bólem po czym pluje w moją stronę. W ostatniej chwili uchylam się i uderzam go prosto w nos. Słyszę, jak kość pęka. I zanim ma okazję wykrzyczeć cokolwiek jeszcze łapię jego krwawiące ramię i mocno ściskam. A z jego ust wydobywa się przeraźliwy głośny krzyk. I wtedy po raz pierwszy zamieram. Bo z pokoju dobiega mnie podobny krzyk wymieszany z płaczem. I wiem, że to ona. Zaciskam pięści i jestem wściekły sam na siebie, że ją tutaj zabrałem. Powinienem teraz odwrócić się do Cerbera i kazać mu mi jebnąć w gębę tak samo jak ja to zrobiłem temu kutasowi. Albo jeszcze lepiej powinienem pójść tam do niej i wpakować jej kulkę między oczy.

HADES- ZOSTANIE WYDANE  3.10.2023Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz