15. Dotknięta

630 19 0
                                    







Dzisiaj spotkałam wiele cudownych autorek m.in. Monikę Rutkę, Kasie Pizgacz i Weronikę Marczak. Moim największym marzeniem jest usiąść kiedyś w jednym budynku razem z nimi i podpisać, chociaż kilka egzemplarzy mojej książki.

Chryste daj mi tę szansę.

***

- Ronnie, człowiek nie rodzi się złym, tylko złym się staje. - powiedział poważnym tonem tak, jakby chciał zbrechtać niegrzeczne dziecko. - Takie jest życie, a jego się nie wybiera. - poprawił rękaw koszuli. - Mogę być zły. Taki właśnie jestem i nie chce się zmieniać. Dobro jest przereklamowane i samolubne. W tym świecie nie istnieje coś takiego jak wybór.

- Człowiek zawsze ma wybór. - odetchnęłam, wyłączając emocje, które nie pozwalały mi trzeźwo podejmować decyzje. - Twoim była ciemność, a to nie ma żadnego wytłumaczenia. Jesteś przesiąknięty nienawiścią i czystym szaleństwem. - po moich słowach kącik jego ust uniósł się do góry.

- Szaleństwo jest kluczem do wszystkiego, dlatego daj mi to, czego szukam, a rozejdziemy się w zgodzie. Każdy pójdzie w swoją stronę. Nikomu nie stanie się krzywda.

- Czego chcesz?

- Amuletu twojego ojca.

Na początku starałam się przypomnieć sobie, o jakim przedmiocie mówił. Tata nie nosił wisiorków, nie lubił ich. Uważał, że są bezsensowne i często się gubią. Czemu, więc ten człowiek mówił mi o amulecie, który nie istniał? To nie miało żadnego sensu.

- Muszę cię rozczarować. Tata nie posiadał czegoś takiego, więc z łaski swojej przestań bredzić. - przełknęłam ślinę, gdy jego oczy pociemniały. Były takie bezduszne i bez cienia nadziei.

- Wcale nie powiedziałem, że on go nosił. Był zbyt mądry, żeby to robić. - usłyszałam ciche łkanie Stevena, który powoli się wybudzał. - Ronnie oddaj swój wisiorek.

Wtedy życie przeleciało mi przed oczyma. Przez chwilę nie wiedziałam, jak się oddycha. Po moim ciele przepłynął prąd, który nie oznaczał niczego dobrego. Dotknęłam naszyjnika, którego dostałam od ojca. Mała zawieszka w kształcie ptaka dotykała mojej piersi, a ja przejechałam po niej palcami. Był to jedyny przedmiot, którego po jego odejściu, nigdy nie chciałam oddać. Był częścią mnie. Był wspomnieniem naszych dobrych wspomnień. Był jednym wielkim wspomnieniem.

- Nie.

- Bronnie zróbmy to po dobroci.

- Jesteś głupi czy głuchy? Powiedziałam nie.

Wtedy ze spokojnej aury wyszedł demon. Ruszył się kilka kroków przed siebie, a ja się cofnęłam. Był wysportowany, przez co moje szanse malały. One w sumie były cały czas zerowe. Nie było szans, żebym wyszła z tego zwycięsko.

Tamtego wieczoru, po raz pierwszy od dłuższego czasu, w jakim stopniu broniłam ojca.

Gdy mężczyzna, zaczął się zbliżać, całkiem nieświadomie, rzuciłam w niego piłką, którą z łatwością złapał. Zyskując kilka sekund przewagi, wbiegłam po schodach, zamykając się w łazience. Nie sądziłam, że w tak szybkim czasie, moje siły się odrodzą, a ja będę gotowa walczyć. Co ja jednak mogłam o tym wiedzieć, ja nawet nie potrafiłam się posługiwać kijem bejsbolowym.

Usłyszałam szarpanie za klamkę. Szybko przesunęłam szafkę, żeby zatarasować wejście. Sama w pośpiechu otworzyłam drzwiczki od toaletki, poszukując, czegoś, co mogło się przydać. Pełno pędzli i wiele kosmetyków nie uratowałoby mnie od tego psychopaty. W pewnym momencie odnalazłam nożyczki, które schowałam w skarpetce. Pod zlewem znalazłam jednak zapalniczkę, tylko co ja mogłam z tym zrobić?

Cloud [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz