Chapter『1』-Normalny dzień

123 5 8
                                    

Był słoneczny dzień, pieski zajmowały się swoimi ulubionymi zajęciami, Rubble kopał doły wokół bazy piesków, Chase i Skye przytulali się oraz oglądali program o atakach terrorystycznych za to Zuma i jego najlepszy przyjaciel Rocky szukali w publicznym śmietniku kolacji dla Ridera, który poszedł żebrać z Marshallem na ulicy.

~Time skip~

Był wieczór. Wszyscy byli w bazie i jedli kolację, jedynie co było słychać to żucie jedzenia i rozmowę Skye samej ze sobą więc Rider postanowił to zmienić

-- No pieski, dzisiaj Był spokojny dzień i nikt nie potrzebował pomocy w tym miasteczku, co się rzadko zdarza więc mam nadzieję że odpoczęliście bo nigdy nie wiadomo kiedy..-        

Rider nie dokończył swojej przemowy bo jego telefon zadzwonił, gdy odebrał usłyszał błaganie o pomoc. Rider postanowił rozłączyć się w połowie by dokończyć przemowę

-- ..kiedy ktoś będzie potrzebował naszej pomocy- Dokończył, a na to odpowiedział załamany Marshall

-- Przecież ktoś teraz jej potrzebował?! Co jak umrą?-

Inne pieski spojrzały się na niego ze znudzoną miną

-- Mogli wpakować się w problemy wcześniej teraz jest za późno i nam się nie chcę-
Rzekł Rocky, reszta piesków tylko pokiwała główkami pokazując że podzielają jego zdanie. Marshall załamał się postawą przyjaciół lecz postanowił też się z nimi zgodzić by Rider go nie pobił.

           Wszystkie pieski oraz Rider poszły do swoich legowisk.

--Dobranoc-
Powiedziały pieski i poszły spać przynajmniej tak miało być bo okazało się że Skye nie mogła zasnąć więc wstała i poszła do legowiska Chasea lekko szturchnęła jego łapkę jednak on się nie obudził więc postanowiła dać mu z liścia

--Chase kochanie nie mogę spać, mogę się położyć przy tobie?-

Wyszeptała lekko zdenerwowana psinka. Chase się trochę odsunął by różowa lafirynda miała gdzie spać i obaj zasnęli po kilku sekundach.
W ciszy która była przez chwilę nagle można było usłyszeć ciche warczenie. Był to Marshall, który słyszał całą tą konwersację i nie mógł wytrzymać z zazdrości wpadł na wspaniały pomysł. Wstał następnie poszedł w stronę legowiska psa policjanta i nadepnął jak najmocniej na ogon Skye, ta obudziła się wydając z siebie dźwięk przejechanego zwierzęcia

-- Przepraszam Skye chciałem pójść się napić do kuchnii i cię nie zauważyłem- Tłumaczył się ze sztucznym zmartwieniem Marshall

Skye tylko prychnęła i wróciła do spania.
Marshall dumny z siebie wrócił do miejsca w którym miał spać

-- Ha ha essa z nią- powiedział głośno poczym polazł spać

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
𝒞𝒽𝒶𝓅𝓉𝑒𝓇  𝐼🦟🦟🦟🦟

"Pomocy uratujcie mnie od tego cierpienia, biją mnie w domu"

~~Marshall

Miłość w Płomieniach | ᶜʰᵃˢᵉ ˣ ᴹᵃʳˢʰᵃˡˡOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz