Rozdział jedenasty

84 9 51
                                    

W świąteczny poranek obudziłam się później niż zazwyczaj. Tej nocy spało mi się wybitnie dobrze, dlatego też nie miałam najmniejszych wyrzutów sumienia. Postanowiłam poleżeć chwilę dłużej w łóżku. W prawdzie widziałam kątem oka, że w nogach mojego łóżka leżały prezenty, jednak dzisiejszego poranka, moje łóżko miało własną grawitację. Leżałam patrząc w sufit, nie czując żadnego podekscytowania na myśl o zapakowanych ładnie pudełkach. Samotne święta napawały mnie smutkiem, którego nie potrafiłam okiełznać i nawet stosik prezentów nie potrafił wywołać uśmiechu na mojej twarzy. Nawet, gdybym je otworzyła, to nie miałabym nawet z kim się podzielić radością czy pochwalić lub wyżalić. 

Podniosłam się po jakimś kwadransie, wzdychając ciężko i usiadłam na brzegu łóżka. Na pierwszy rzut oka widziałam z 5-6 paczek. Chciałam iść najpierw na śniadanie, jednak ciekawość zwyciężyła. Podniosłam pierwszą paczkę. Otwierając ją, wypadła ze środka karteczka. Poznałam charakter pisma mamy. Uśmiechnęłam się pod nosem. W środku były jedne z moich ulubionych ciasteczek - czekoladowe z masłem orzechowym. Zrobiła mi ich całkiem sporo, zdecydowanie za dużo dla jednej osoby. Do oczu mi napłynęły łzy. To były najgorsze święta, jakie w życiu miałam. Może dla niektórych święta w zamku są cudowne, jednak dla mnie zdecydowanie nie były. Całe dnie spędzałam w samotności w bibliotece, czytując romansidła. A teraz nie miałam nawet z kim usiąść i zjeść ciasteczek. Odłożyłam paczkę na łóżko i popatrzyłam na pozostałe opakowania. Kilka było jeszcze zawiniętych w ten sam papier, co ciasteczka, dlatego wnioskowałam, że są od rodziców. Uśmiechnęłam się lekko. Zawsze pakowali kilka malutkich, żeby wydawało się ich więcej. 

Zauważyłam na podłodze spory prezent, zapakowany w całkowicie inny papier niż pozostałe. Wyróżniał się przede wszystkim tym, że było to pudełko, owinięte całe w kolorze matowo-czarnym, przewiązane złotą wstążką, gdzie pozostałe były pstrokato-kolorowe w choinki, mikołaje, gwiazdki i inne symbole bożonarodzeniowe. Z zaciekawieniem podniosłam pudełko i obejrzałam z każdej strony. Patrząc na samo opakowanie wiedziałam, że nie jest od moich rodziców. To był zupełnie inny papier niż normalnie używaliśmy w domu. Zupełnie inna struktura. Dodatkowo wiedziałam, że nawet moja siostra nie była aż tak szalona, żeby prezenty świąteczne pakować na czarno. Kto by mi to mógł wysłać? Miałam podejrzenie, gdyż wyglądowo pasowałoby to do Roseline, jednak czemu miałaby mi cokolwiek wysłać, skoro z nią nie rozmawiałam od prawie dwóch miesięcy?

Odwiązałam złotą wstążkę, której materiał był tak jedwabiście delikatny, że bałam się go za mocno ciągnąć. Gdy w końcu udało mi się uporać z pudełkiem, uchyliłam wieczko i moim oczom ukazało się mnóstwo najróżniejszych łakoci z Miodowego Królestwa i nie tylko. Przeważały tam rzeczy, których nigdy w życiu nie widziałam na oczy lub widziałam, ale nie kupiłam nigdy, gdyż było to finansowo nieopłacalne. Na dnie leżała paczuszka, zapakowana podobnie jak całe pudełko, która gabaretowo i ciężarem wskazywała, że w środku miała być książka. Po odpakowaniu moim oczom ukazała się czarna, gruba księga ze złotymi literami, które układały się w tytuł "Obrona przed czarną magią dla nowoczesnych. Edycja limitowana, tom XIV". Parsknęłam śmiechem. Ta to miała dopiero tupet. Albo poczucie humoru. Ewentualnie oba.

Ciekawość jednak wygrała i postanowiłam zerknąć do środka. Było to nowiuteńkie wydanie, jakiejś limitowanej wersji serii, w której były kontrzaklęcia na uroki, klątwy i zaklęcia, o których nigdy w życiu nie słyszałam i o których zapewne miałam nie usłyszeć, do momentu aż bym nimi dostała. Głównie dlatego, że owa "limitowalność" charakteryzowała się tym, że była przeznaczona dla rodzin o czystej krwi, a dla pozostałych miała kosmiczną cenę, więc nikt jej nie kupował spoza kręgu przeznaczenia. Byłam w szoku. Wiedziałam, że głównym zamysłem Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać było wykluczenie mugolaków ze świata magii, jednak nie spodziewałam się, że już teraz zostaliśmy wykluczeni z najnowszych odkryć magicznego świata. Nie spodziewałam się, że za naszymi plecami tworzone są nowe zaklęcia z zakresu czarnej magii oraz podręczniki do obrony przed nimi, zarezerwowane tylko dla czystokrwistych. 

Niepozorna [Lily Evans]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz