Rozdział 25

1K 125 23
                                    

W przyszłym rozdziale będzie dużo się działo. Już zaczęłam go pisać, więc wyczekujcie go w najbliższym czasie. Miłego dnia!

****

Do posiadłości Nazaria zgodnie z moim rozkazem sprowadzono suknie i inne dodatki. Z jakiegoś powodu mój były przyjaciel nie chciał, aby Ariana włóczyła się po sklepach. Dowiedziałam się o tym od samej dziewczyny. Miałam jej pomóc w dopasowaniu stroju do okoliczności i delikatnej zmianie garderoby. Ortega zostawił wszystko na mojej głowie. Co za upierdliwiec!

Razem z Arianą znajdowałyśmy się w zachodnim skrzydle rezydencji. Wschodnia była używana w całości przez Nazario i stanowiła jego przedłużenie. W skrócie – była sypialnią, gabinetem, biblioteką i paroma innymi pomieszczeniami, które były mu niezbędne. Te dwie części posiadłości były oddzielone długim korytarzem, dlatego chcąc dostać się z jednej do drugiej, można było zrobić to wyłącznie w ten sposób. Wtajemniczeni wiedzieli jeszcze o drugim przejściu znajdującym się pod ziemią. Te korytarze były tymi samymi, w których znajdowało się laboratorium. Było to bardzo wygodne i myliło wroga. Wprawdzie nie wiem, czy kiedykolwiek ktoś się tu wdarł, ale podziemia były elementem zaskoczenia. Niewykluczone, że w razie niebezpieczeństwa idealnie spełniłyby swoją funkcję jako środka do ewakuacji.

Miałam nadzieję, że nasz mały plan wypali. Element zaskoczenia jest tu kluczowy i stanowi podstawę całego przedsięwzięcia. Tak teraz myśląc – sprowadzenie mnie tu przez Nazaria działało na naszą korzyść. Dzięki temu mogłam rozejrzeć się na spokojnie i sprawdzić, czy wszystko było takie, jak zapamiętałam, a wystrój nie zmienił. To znacznie wszystko ułatwi. Wprawdzie Danilo ma tu kreta, jednak poleganie na kimś nigdy specjalnie nie leżało w mojej naturze. Wolałam sama się upewnić, co do wszystkiego. Wiara jest zgubna, a pokładana w jedną osobę może być piekielnie niebezpieczna.

Patrzyłam krytycznym wzrokiem na wszystkie kreacje, ale ani jedna jakoś specjalnie nie rzuciła mi się w oczy. Sama nie założyłabym żadnej z nich. Z początku zamierzałam ośmieszyć dziewczynę i ubrać ją w najbardziej wyuzdaną i nieodpowiednią suknię, jaką tylko zobaczę, lecz zrezygnowałam z tego planu. Ariana nie powinna przyciągać niczyjej uwagi, dlatego zdecydowałam się na skromność.

Każda z zaprezentowanych sukienek nie przyciągała wzroku i to głównie na tym mi zależało. Zanim odzież została wyłożona, wyprosiłam z pokoju kobiety, które ją przyniosły. Ich doradztwo niepotrzebnie pomieszałoby Martinez w głowie, a tego chciałam uniknąć. To ja miałam jej pomóc i to mnie miała się słuchać.

Problemy należy usuwać tak szybko, jak to możliwe, ponieważ nigdy nie wiemy, kiedy urosną do rozmiaru katastrofy.

– Nie jestem pewna, co do tych sukni – powiedziała z powątpiewaniem Ariana. – Wolałabym, żeby były świetliste, może trochę cekin? – Zamyśliła się, dotykając jasnożółtej tkaniny.

– Uwierz mi, znam się na tym. Nazario nie bez powodu mnie tu ściągnął. – Wzruszyłam ramionami i rozsiadłam się na ogromnym fotelu. – Mamy dużo do zrobienia. Nie tylko wybór sukienki... Pasowałoby kupić ci parę innych ubrań na co dzień. Nie sądzisz?

– Co jest złego w tych, które mam? – Naburmuszyła się. Widziałam, jak z całych sił próbowała to ukryć, ale z marnym skutkiem.

Ze złością wertowała wieszaki, nie szczędząc brutalności. Jej brwi były zmarszczone, a postawa daleka od tej, którą przybierała na co dzień. Nie znałam jej od tej strony. Mała i słodka Ariana miała swoją mroczną stronę – intrygujące.

Zrażenie jej do siebie przyniosłoby odwrotne efekty. Nie znałyśmy się dobrze, ale przez wzgląd na Nazaria dziewczyna w miarę mi ufała. Widziała, jakie stosunki miałam z mężczyzną, który jej się podobał. Śledząc jej zachowanie, ostatnie sprzeczki z Ortegą nie zmieniły sposobu, w jaki mnie postrzegała. To wszystko ułatwiało. Musiałam połechtać jej ego. W tym przypadku nic tak dobrze nie działało, jak poruszenie tematu miłości i sympatii.

Zanim umrze IndygoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz