IV

20 2 1
                                    

Jarosław stał w kuchni smarząc placki ziemniaczane z pysznych ziemniaczków z działki ojca jego przyszłego męża. Po chwili w kuchni pojawił się Zdziś. Podszedł do  kochanka i wtulił się w niego od tyłu. 

- wizyta u twojego ojca nie poszła po twojej myśli prawda?

- ta...

- sprzedałem jej powiększacze za to jak się od ciebie odjebie już na zawsze.. i z 50% zniszką.

- odpieprzyła się ode mnie i przypieprzyła do mego ojca. Nie sądziłem, że jest taki puszczalski.. chociaż zawsze miał w sobie takiego zbola. Zawsze dał jakiś zboczony komętarz..

- wiesz.. możemy pójść do mego ojca. Może lepiej pójdzie. Da nam tonę ziemniaczków, a wtedy będziesz mógł smarzyć i smarzyć placuszki ziemniaczane i dać je do degustacji dla Mai Kowalskiej.

- wiesz to zajebisty pomysł.

Jarosław objął kochanka, przyciągną do siebie i zaczął przyblirzać do siebie ich usta. Odwrócił go w stronę szafek tak, żeby mógł się o niego ocierać i zaczął namiętnie całować. Obaj zatapiali się w tej romantycznej chwili czerpiąc z niej ile się da. Poczuli smród.

- KURWA PLACKI - krzykną Jarek podbiegając do patelni i zdejmując z niej spalone ziemniaczkowe placuszki.

- nadal da się zjeść. Czarny nie znaczy gorszy. Prawda?

- no niby tak..

* * * * *

Mężczyźni zaczęli się szykować do odwiedzin. Mieli przecież pojechać do rodziców Zdzisława. Jarosław wziął sprawy w swoje ręce. Ubrał się bardzo elegancko. Granatowe spodnie i marynarka, do tego ułożył pięknie włosy. Zależało mu na dobrym pierwszym wrażeniu.

Wyglądał bardzo dostojnie.  Zdzisław był zdania, że nie musi się aż tak szykować ale kochanek go nie posłuchał.

- Jareczku.. słońce muszę Ci coś powiedzieć. To dla mnie ciężki temat... wysłuchasz mnie??

- kochanie.. Oczywiście, że tak. Co się stało?

- ja... podjąłem ważną decyzję.. kończę z tym..

- JAK TO!? Z CZYM!!??

- nie chce już sprzedawać powiększaczy i innych prochów..

- ach. Więc o to chodzi.. myślałem, że o coś innego.

- nie, nie spokojnie kocham cie - odparł zmieszany Zdziś - ale.. z tym się wiążą konsekwencje. Muszę znaleźć nową pracę, zacząć żyć z zasadami. Jestem stroicielem fortepianów ale to nic, zawsze moge byc kims więcej. Wiem już nawet gdzie będę pracował. Będę sprzedawał kluseczki z barszczykiem.

- genialny pomysł!! Wiesz też muszę ci coś powiedzieć. Mam słabość do sprzedawców francuskich potraw.

* * * * *

Przed domem małżeństwa zatrzymali się i popatrzyli sobie w oczy.

- będzie dobrze nie martw się.

Jarosław tylko na to przytakną. Puścił rękę kochanka i podszedł do drzwi widząc, że Zdziś idzie za nim. Zapukał mocno cztery razy. Odczekał chwilę i zapukał ponownie.

Po chwili zza drzwi wyłoniła się główka małej dziewczynki. Na twarzach mężczyzn pojawiło się straszne zdziwienie.

- a ktoż ty? - zapytał Jarek z niemałym oniemieniem - Zdzisiu kto to?

- ojoj........... musimy gnać. Szybko Jareczku. Szybko.

Zdzisław pociągnął za rękaw granatowej marynarki Jarosława i zaczął z nim uciekać przez pola, łąki, lasy, góry i inne podłoża.

Zatrzymali się przy strumyku,by odetchnąć. Osłupiały Jarek podniósł się z trawy.

- O CO CHODZI!?

- no bo... pomyliłem domy i było mi głupio..

- naprawdę?.. tylko dlatego?

- niestety nie..  ojciec tej dziewczynki jest mechanikiem... i się podnieciłem.. Jareczku, pragnę cię.. - te słowa wywarły na Jarosławie ogromny szok. Poraz kolejny dziś ogłupiał, jednak postanowił spełnić prośbę ukochanego.

- dobrze..

Woźny podszedł do kochanka i położył się z nim na trawie. Zrzucił z siebie marynarkę i zaczą muskać ustami Zdzisia. Stroiciel nie pozostał mu dłużny, zaczął rozpinać guziki koszuli Jarka, a gdy już się jej pozbył zaczął pieścić jego sutki, wywołując tym jęki starszego.

Zdzisław wykorzystał to, że jego kochanek uchylił usta i wtargnął do jego jamy językiem.

Jarosławowi przestało to wystarczać. Zdjął z młodszego koszulę i zajął się jego paskiem. Po nie wielkich trudnościach pozbył się go. Nie przerywając pocałunku, Zdzisław spostrzegł co robi jego kochanek i zaczął zdejmować swoje spodnie, zostając teraz tylko w boxerkach. Phi. Ale nie byle jakich. Były ma nich wszelkiego rodzaju przyrządy używane przez mechaników.
Stroiciel zajął się spodniami Jarka.

Po krótkim czasie obaj zostali z samych bokserkach, które tak jak reszta ubrania zostały niebawem zrzucone.

Podniecony do granic możliwości Jarosław zaczął zjeżdżać pocałunkami jeszcze niżej i niżej, zostawiając gdzieniegdzie malinki,  mając na swojej głowie rękę swojego kochanka, która pchała jego głowę coraz bardziej w dół, z czego oczywiście Jarosław się ucieszył. Gdy dotarł do jego przyrodzenia, chwycił je i delikatnie włożył do ust,  i zaczął poruszać rzeźwo głową. Gdy nagle zaczął to robić bardzo szybko, Zdzisław jęknął przeciągle, podniecając tym Jereczka. W końcu doszedł z głośnym jękiem. Woźny co prawda zaczął się trochę dusić, ale grzecznie wszystko połknął.

Na tym się jednak nie skończyło.

Słoneczko (Jareczek) brócił swojego kochanka tak, by leżał na brzuchu i po chwili zaczął w niego wchodzić, co sprawiło im obu wiele przyjemności. Nie zrobił tego powoli przez swoje podniecenie, więc Zdziś wydał z siebie krzyczący jęk. Jarosław nie czekając zaczął wchodzić głębiej i gdy wszedł już cały, zaczął się energicznie poruszać wchodząc i wychodząc.

Zaczął robić to coraz szybciej i szybciej i jeszcze szybciej, Zdzisław nie potrafił zawładnąć nad swoimi jękami, i nie które były bardzo, bardzo głośne, co tylko podniecało jego słoneczko. Gdy Jarek poruszał się najszybciej jak tylko jego ludzkie możliwości pozwalały, Zdzisław doszedł z najgłośnym jękiem, a starszy chwilę po nim, sprawiając cholernie dużą przyjemność Zdzisiowi, który czuł jak coś go przepełnia.

Obaj zmachani i wykończeni opadli na trawę, i tylko patrzyli sobie w oczy. Żadne z nich nie spodziewało się takiego obrotu spraw. Miała być to przecież tylko spokojna kolacja u rodziców Zdzisia, a wszystko o skończyło się tak jak się skończyło. Jak się teraz wytłumaczą z nieobecności na kolacji?

A na to wszystko patrzyła mała dziewczynka, która pobiegła za nimi aż od samego domku, chcąc im powiedzieć, że nic się nie stało. Przez myśl przechodziło jej teraz tylko jedno zdanie.

"Komu ja KUŹWA otworzyłam drzwi"

_÷><×_÷>×>÷_×>(×÷__×_×<÷_//÷_×__÷/÷_×/×_/÷_

931 słów

Nieadekwatnie Zjebane YaoiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz