Four

3.4K 183 414
                                        


Następny dzień minął Harry'emu bardzo szybko. Chłopak nawet się nie obejrzał, a był już po wszystkich zajęciach. Na zewnątrz zrobiło się bardzo ciemno. Wyglądając przez okno na błonia dostrzegł światło w namiocie Ministerstwa, a także w chatce Hagrida. Potter przez większość dnia zastanawiał się jak idą postępy w śledztwie. Był pewny, że prace już dawno się rozpoczęły. A widząc chatkę swojego dużego przyjaciela, przypominał sobie, że to przecież on znalazł te martwe ciała jako pierwszy. Z Hagrida zawsze łatwo było wyciągnąć jakiekolwiek informacje, więc Harry nie widział żadnych przeszkód, by i tym razem tak nie postąpić. Może dowiedziałby się czegoś ciekawego. Czegoś co umknęło mu tamtego pamiętnego wieczoru. Zamiast iść na kolację, pobiegł po kurtkę i ruszył na błonia.

W ciągu kilkunastu minut znalazł się pod drzwiami chatki gajowego. Zapukał. Oczekując na pojawienie się Hagrida w drzwiach, zerkał przez ramię na namiot Ministerstwa. Na ogromnych, materiałowych płachtach widział cienie poruszających się w środku osób.

Dopiero, gdy usłyszał szczekanie psa i ciężkie kroki, odwrócił głowę. Drzwi zaskrzypiały i pojawił się w nich Hagrid. Na widok Harry'ego uśmiechał się szeroko. Kieł również był zadowolony, bo machał ogonem.

— Harry! — zawołał półolbrzym, zapraszając go ruchem ręki do środka.

— Cześć. — powiedział, przechodząc przez próg.

Gdyby Harry nie wiedział, że jego chatka uległa spaleniu na szóstym roku, to kompletnie by się nie domyślił, że mogło coś jej się stać. W środku wyglądała niemalże identycznie jak przed pożarem. W środku była tylko jedna izba. W kącie stało masywne łóżko, a gdzieś obok leżała kusza. Zaś po drugiej stronie znajdowało się otwarte palenisko, a zaraz przy nim okrągły stół z krzesłami. Z sufitu zwisały martwe zwierzęta, takie jak fretki i bażanty.

Harry zdjął kurtkę i razem z przyjacielem usiadł przy stole.

— Wszystko w porząsiu, Harry? — zapytał dziarsko Hagrid.

— Eee... Tak. — skłamał, przypominając sobie to, że przedwczoraj był świadkiem morderstwa.

— Postanowiłeś odwiedzić starego przyjaciela? — zapytał radośnie.

— Właśnie tak.

— Przed chwilą skończyłem piec ciasteczka. — powiedział, wstając od stołu i biorąc w rękę blachę pełną wypieków. — Masz ochotę?

Harry spojrzał na ciastka. Wyglądały na spalone i twarde. Mimo, iż nie był na kolacji, na widok wypieków przyjaciela od razu przeszedł mu głód.

— Eee... Nie jestem głodny. Ale herbaty mogę się napić.

— Świetnie. Już gotuję wodę.

Harry delikatnie się uśmiechnął. Obok jego nogi zaczął się kręcić Kieł, domagając się podrapania za uszami, więc Harry to uczynił. Hagrid nastawił wodę na herbatę, a potem przygotował dwa puste kubki.
Postawił je na stole razem z ciastkami, mając nadzieję, że Harry jednak zgłodnieje i zmieni zdanie. Woda na herbatę wyjątkowo szybko się zagotowała. Potter z niecierpliwością obserwował jak gajowy bierze rozgrzany imbryk i nalewa wrzątku do kubków, w którym już leżały ususzone liście herbaty. Gdy wreszcie usiadł na dużym krześle, Harry się odezwał.

— Powiesz mi co znalazłeś w Zakazanym Lesie? — wypalił prosto z mostu.

— Nie mogę, Harry. To tajemnica. Jedynie dyrektor McGonagall może Wam o tym mówić i... — przerwał, bo coś sobie uzmysłowił. — Ale chwilunia, skąd wiesz, że to się stało w Zakazanym Lesie? Z kim żeś gadał? — spojrzał na niego podejrzliwie, unosząc jedną z brwi do góry.

𝚆𝚒𝚝𝚗𝚎𝚜𝚜𝚎𝚜 | 𝚍𝚛𝚊𝚛𝚛𝚢 𝟷𝟾+ |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz