Uczucia

116 7 0
                                    

Śnieżno białą poduszkę pokrywały ciemne włosy, a twarz była skąpana w mroku. Wszystko wydawałoby się normalne, nie mniej to co się stało przed minionymi godzinami nie było konwencjonalne.
Wokół łóżka leżały chusteczki na których widniała krew, a kartka papieru wcześniej podpalona zapalniczką była kopią zapisanych wcześniej uczuć. Z daleka mogłoby przypominać brudnopis, choć w prawdzie jej stan psychiczny nie był stabilny.
Malując na białej kartce jak i swojej kremowej skórze, bo to nie miało znaczenia na czym. Ważne było przelewanie uczuć, wyrzucenie ich z głowy na zewnątrz.

W życiu zawsze chodziło o dłuższe poczucie szczęścia, a nie te chwilowe. Ona nie dostała ani jednego ani drugiego. Nawet gdy patrzyła w lustro, a łzy rozmywały jej widoczność, nawet gdy szarpiąc za wisiorek rozpadł się na tysiąc kawałków. Była pusta w środku, zupełnie jak zbita porcelana, a następnie złączona ze sobą. Martwa w środku, choć ciało nadal funkcjonowało.

Często szukała świata, który nie istnieje. Patrząc w okno, gdzie śnieg sypał na ruchliwe ulice, jak spokojni w duchu ludzie spacerowali po pobliskim parku, jak również kiedy patrzyła na płomień ognia w zapalniczce i widziała w nim wieczność.

Podsuwając kolana pod brodę, odkryła, że choć wszystko jest na niby, trzeba iść dalej. Więcej grzechów nie pamiętała, ale żadnego nie żałowała.

Chociażby był jeden moment zawahania, gdy dokładnie dziesięć lat temu siedziała na fotelu, a jej blond włosy opadały na czoło i całe plecy. Czuła za sobą obecność swojej matki, która przymykając oczy czesała ją i nuciła zawsze, przez kilkanaście lat tą samą piosenkę. Dziewczyna żałowała, że nigdy nie przykładała do tego uwagi. Uważała, że to był przypadek, ale nic mylnego. Czując ból, odchyliła głowę do tyłu, aby choć minimalnie go zmniejszyć. Przymknęła powieki, które po chwili wypełniły się łzami.

- To boli. - szepnęła w dal, chowając urazę w spadającym śniegu.

- Musi boleć. Ból jest odwzorowaniem człowieka. Nie można się go ot tak pozbyć. - odparła, ciągnąc za moje włosy.

- A co jeżeli go nie chce?

- W tym świecie musisz być kimś, aby nie być nikim. Trochę więcej czasu, trochę więcej odwagi. Jeżeli jesteś zmartwiona i cierpisz to znaczy, że coś czujesz. - wytłumaczyła, a w jej prawym oku błysnął ten charakterystyczny błysk.

- A szczęście? - uniosłam brew, wbijając paznokcie w wewnętrzną stronę dłoni.

- Szczęście to iluzja. Pojęcie względne, kończące się szybciej niż się zacznie. Nie ulegaj temu.
Nie warto.

Pragnęła mrugnąć, pokazać jakiekolwiek funkcje życiowe, choć z jednej strony to było bardzo uciążliwe. Była sama w ciemnym pokoju, bez możliwości wezwania pomocy, ale chyba tego nie potrzebowała. Przecież sama poświęciła swoje życie na korzyść kogoś innego. Ofiarowała szczęście sobie i tej osobie, bo bez niej była szczęśliwsza.

Pozbyła się problemu.

A według niej problem był właśnie w niej.

Uważała, że im więcej ludzi wokół niej, tym bardziej czuła się samotna.
Mimo iż, w pokoju pełnym sztuki i tak patrzyłaby na niego.

I w tamtym momencie poczuła, że z nikogo stała się niczym. Na skutek tego, że można było ją uratować, dusza już dawno był martwa.
Tak jak kiedyś usłyszała, jeżeli wnętrze już dawno umarło, nie ma sensu żyć. Czując w sobie tak niewyobrażalną pustkę i obojętność na wszystko wokół.

Niemniej domyślała się jak boli strata tego czego już od dawna się uzależniło.

Ale czy to ma znaczenie?

Każdy przeszedł przez coś, co zmieniło go nieodwracalnie, jednak niektórzy uważają to za sukces i patrzą na świat przez różowe okulary, gówno prawda świat nigdy nie był normalny i nie da się go zmienić, chcąc czy nie chcąc i tak musisz iść dalej, nawet jak ta droga prowadzi na dno.
To również droga, nawet jak rozpadasz się na kawałki i każdego dnia jest cię coraz mniej.

Ale to były tylko wspomnienia. Choć leżała na łóżku, ona nie żyła. Zakończyła pewnie etap w życiu i nigdy do niego nie powróciła.
Ponieważ nie ma niczego po śmierci.

Nieprawdaż?

Dzień w którym odejdę Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz