Prolog.

104 12 2
                                    

[Dominika]

Zestresowana wysiadam z samochodu, którego przed chwilą zaparkowałam przed siedzibą PZPN. Już za moment odbędę spotkanie z prezesem i trenerem reprezentacji Polski, na którym zaważą się moje losy przyszłego psychologa naszej kadry. Co prawda rozmawiałam już o tej posadzie ze Zbigniewem Bońkiem, ale o moim przyjęciu do sztabu musi zadecydować również trener - Adam Nawałka. 

Pośpiesznie przemierzam korytarz, wypatrując drzwi z tabliczką informującą, że za nią kryje się biuro prezesa, gdyż to właśnie tam zaplanowano nasze spotkanie. Ku mojemu szczęściu znajduje je dość szybko. Pukam do nich, a do moich uszu dociera szelest po drugiej stronie. W drzwiach stoi sześćdziesięcioletni mężczyzna z wąsem. 

- Dzień dobry, w czym mogę pomóc? - odzywa się pewnym tonem.

- Dzień dobry, ja w sprawie stanowiska psychologa, byliśmy umówieni na rozmowę. - odpowiadam przyjaznym głosem, błagając w myślach bym tylko ze stresu nie zapomniała, jak się mówi.

- A no tak. Pani Dominika jak mniemam? - pyta mnie z dużym uśmiechem, a ja twierdząco kiwam głową. - Proszę wejść, trener już czeka. 

Nieśmiało wchodzę do pomieszczenia, jest dość jasne i nowocześnie urządzone, na środku stoi biurko ze stosem papierów, trochę dalej na lewo stoi pojemna szafa na różnego rodzaju dokumentacje, na prawo zaś, tuż pod oknem stoi stolik kawowy z dwiema średniej wielkości kanapami i fotelem. Na jednej z kanap siedzi już siwy mężczyzna w okularach, ale gdy tylko dostrzega moją postać, od razu wstaje.

- Dzień dobry, pani Dominiko. - wita się trener, wyciągając dłoń w moją stronę.

- Dzień dobry, panie Adamie. - odpowiadam, ściskając dłoń selekcjonera.

- Pani Dominika zgłosiła się do nas w sprawie posady psychologa kadry na zbliżające się eliminacje do mundialu w Rosji, ma najlepsze kompetencje spośród wszystkich kandydatów na to stanowisko. - opowiada prezes, a mi aż zrobiło się ciepło na sercu, słysząc pochwały.

- Przyniosłam CV, oto one. - podaję Nawałce komplet dokumentów, a on bez zwłoki odbiera je ode mnie i zaczyna je przeglądać. Nastaje między nami cisza, co prawda nie zupełna, bo co jakiś czas słychać szelest kartek, ale jednak. 

- Muszę przyznać rację panu prezesowi, faktycznie posiada pani bardzo dobre kompetencje, ale zapytam jeszcze o doświadczenie, bo widzę, że pracowała pani już z profesjonalnymi piłkarzami, jaki ma pani pomysł na pracę z naszymi podopiecznymi? - mówi trener, podczas, gdy ja przypominam sobie już wcześniej przemyślany scenariusz odpowiedzi na to pytanie.

- Na pewno chciałabym odbyć spotkania z piłkarzami zarówno przed, jak i po meczach, pomóc im przezwyciężyć stres przedmeczowy, przygotować mentalnie i dać wsparcie psychiczne po przegranym meczu, a w szczególności tak ważnych jak tych granych o punkty. Przewidziałam też spotkania indywidualne, aby piłkarze zmagający się z problemami prywatnymi mogli o nich opowiedzieć w gabinecie, żeby już podczas meczu mieli czystą głowę i jedyne na czym mogli się skoncentrować, to, to aby zagrać jak najlepiej się da. Myślałam również o rozmowach z zawodnikami kontuzjowanymi, którzy boją się o miejsce w składzie i wpływ kontuzji na ich karierę. - opowiadam, a mężczyźni kiwają głową z uznaniem. 

- Dobrze, dziękuję, nie mam już więcej pytań. Zrobimy naradę, przeanalizujemy jeszcze na spokojnie pani CV i damy znać, jaką podejmujemy decyzję odnośnie przyjęcia pani. Na ten moment to już wszystko. - powiedział Nawałka, wstając z kanapy. 

- Również dziękuję, życzę miłego dnia. Do widzenia. - żegnam się, unosząc się z zajmowanego miejsca. 

- Do widzenia. - odpowiadają panowie, a ja jestem już w drodze do drzwi. W ciągu kilku minut znajduję się już w samochodzie, z wielką nadzieją, że to nie było ostatnie spotkanie z tą dwójką.

Gdybyś wiedziała... || Wojciech SzczęsnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz