290 25 3
                                    

Mówiłem, byś się nie wtrącał.

Peter zacisnął szczękę starając się ustać na nogach. Wypuścił z siebie powietrze i zaskomlał na uczucie bólu w jego lewej nodze. Przez porozrywany strój można było zobaczyć rany cięte. Chłopak zakrwawioną ręką przytrzymał się czerwonej cegły ściany i zawiesił głowę, pozwalając by łzy złości i uczucia coraz to większego bólu spływały z policzków na beton dachu.

Miał nadzieję na spokojny wieczór. Na co najwyżej nieletnich przestępców czy innych osób z niezbyt ambitnymi planami, jednak trafił na niestety znanemu mu  mężczyznę, który za zadanie wziął sobie nie tylko zabicie faceta w miejscu publicznym, ale i również mocne poturbowane Spidermana. I niestety mu się to udało, bo oprócz zakrwawionej nogi, jego twarz miała całkiem sporo ranek, a jego plecy jak i żebra były oznaczone siniakami. Peter już nawet nie wiedział, czy nie lepsze by było zginiecie od razu, na dodatek bohaterską śmiercią, niż mienie na ogonie mordercę, z którym na pewno nie raz się spotka.

Peter oparł się plecami o murowaną ścianę drugiego bloku i zsunął się delikatnie na dach. Usiadł na nim, i podkulił pod brodę kolana, stękając z bólu. Oparł swój lewy policzek o kolano, i wpatrywał się w panoramę miasta, odpływając lekko, będąc przeciążonym przez emocje. Nie usłyszał dosyć cichych kroków, co i tak nie powinno mu sprawić problemu. Nie usłyszał dźwięku ocierającego się materiału o siebie i nie wyczuł obecności drugiego mężczyzny obok siebie.

- Mówiłem, żebyś się nie wtrącał. - powiedział mężczyzna. Peter wzdrygnął się, jednak nie odwrócił głowy w jego stronę. Przed oczami przeleciały mu wydarzenia z ponad pół godziny temu, przez ponowne usłyszenie tego zdania. - Płakałeś?

- Co to za pytanie? - warknął w odpowiedzi Peter, odwracając się nagle w stronę zamaskowanego. Ten wzruszył tylko ramionami.

- Wiesz, to była tylko- - mężczyzna nie dokończył, przez nagłe uderzenie pięści w jego twarz. Peter patrzył teraz na niego wściekłym wzrokiem, szykując się do kolejnego uderzenia. Deadpool jednak szybko zareagował i złapał za oba nadgarstki chłopaka, trzymając je przed ich twarzami.

- Ufałem ci. - wysyczał chłopak wyrywając się z uścisku starszego.

- A ja staram się zmienić. Jednak ty nie za bardzo mi w tym pomagasz.

- A jak mam ci pomóc jak mi nie pozwalasz nawet do siebie podejść! - Peter wstał nagle, by po chwili żałować tego ruchu. Zaklnął głośno i skulił się lekko, trzymając się za naruszoną ranę ciętą na nodze.

Wade również wstał, przytrzymując chłopaka przez złapanie go za talie. Posadził go na ziemi, klękając na przeciw niego, by z plecaczka wyjąć bandaż, który właściwie do teraz ani razu nie był użyty. Odtrącił dłonie Petera i obtoczył rany bandażem, by potem go szybko zawiązać. Peter oddychał głośno, starając się unormować oddech. Przełknął ślinę, na ten dosyć wyjątkowy akt i oparł głowę o murek. Poczuł na twarzy dotyk, przez co otworzył oczy. Zobaczył jak chusteczka trzymana przez Deadpoola ściera krew z jego twarzy. Ten starając się nie odtrącić w przypływie złości mężczyzny, zacisnął dłonie po obu swoich bokach i czekał, aż ten skończy opatrywać jego twarz.

Po paru niekomfortowych minutach, które ciągnęły się jak godziny, Deadpool w końcu się odsunął od twarzy Spidermana, ponownie siadając u jego boku.

- Jak chcesz, mogę iść. - powiedział po chwili, spoglądając na twarz chłopaka.

- Rób co chcesz. - odparł szorstkim głosem.

Ten jednak nie ruszył się z miejsca. Również oparł głowę o murek i przymknął oczy, wsłuchując się w głośne oddechy Petera. Wieczór powoli stawała się nocą, a księżyc chował się za czarnymi chmurami. Większość świateł w blokach była pogaszona, przez co siedzieli w kompletnej ciemności. Wade odwrócił twarz w stronę osoby obok i spoglądał na twarz chłopaka, którego oddech się unormował a oczy spokojnie zamknęły. Mężczyzna złapał delikatnie za ramię Petera i potrząsnął nim, a widząc brak reakcji klęknął na przeciw niego, chwytając pod ramionami. Szybko jedną rękę przerzucił pod jego kolana i zszedł powoli z dachu po schodkach uważnie i delikatnie trzymając śpiącego chłopaka.

Na pewno był wycieńczony. Nie tylko poważną bójką ale i też negatywnymi emocjami. Od dawna przestali się tak dobrze dogadywać jak to było kiedyś, jednak dzisiaj doszło do kulminacji wielomiesięcznych docinek i podkładanych kłód pod nogi. A oboje zamiast podać drugiej osobie rękę, woleli ją udziabać. I chociaż ego Deadpoola nie za bardzo pozwalało mu wykonać pierwszego kroku, tak jednak postanowił się poświęcić dla dobra przyjaźni z pająkiem, i pokazać, że oprócz niezbyt stosownych żartów i nazbyt wielkiej brutalności, ma jednak dobre serce.

Wade otworzył delikatnie łokciem drzwi i kopnięciem rozchylił je szerzej, by mógł bez żadnych przeszkód wejść do swojego mieszkania. W pociemku od razu pokierował się do swojego pokoju, i położył delikatnie Petera na łóżku. Zaświecił lampkę przy łóżku i rozwinął zakrwawiony bandaż z nogi by rzucić go w kąt. Wyjął z plecaka kolejny kawałek i zawinął go na nodze Petera, a położoną na jego brzuchu maskę ułożył zaraz obok jego głowy i okrył go swoim szarym kocem. Wyszedł ze swojego pokoju i po szybkim przebraniu się w dresy i koszulkę, rzucił się na kanapę by już po paru minutach usnąć.

- Leż. - powiedział mężczyzna słysząc krótki krzyk chłopaka przez siniaki na żebrach, i delikatnie pchnął Petera do pozycji leżącej. - Zaraz ci przyniosę herbatę.

- Jestem u ciebie? - spytał cicho i przetarł dłonią śpiochy z oczu.

- Ta. - odpowiedział i ruszył do kuchni, zostawiając chłopaka samego.

- Dzięki. - powiedział, łapiąc za ucho kubka i wypijając ciepłą ciecz. - I też dziękuję za przytarganie mnie tutaj. Nawet nie pamiętam, że zasnąłem.

- Nie ma sprawy. Czego się nie zrobi dla przyjaciela. - odpowiedział siedzący obok Wade z uśmiechem, przez co Peter się cicho zaśmiał. - Nie potrafię... Przypomnieć sobie przyczyny naszego konfliktu. - powiedział po chwili ciszy, kładąc dłoń na ramieniu chłopaka. - Przepraszam.

Peter jednak odwrócił wzrok i skwasił minę. Cóż, większość najszczęśliwszych momentów w jego życiu miała w sobie Wade'a, jednak... Czy wybaczenie mu byłoby odpowiednie? Mężczyzna prawie mu odciął nogę, a przy okazji zrzucił całą winę na niego. Chłopak spojrzał na twarz mężczyzny, który jak się okazało również się w niego wpatrywał. Przełknął ślinę i uśmiechnął się niepewnie.

- Wiesz co, ja... Za bardzo za tobą tęsknię, by ci nie wybaczyć.

MISS U | SPIDERMAN X DEADPOOL | ONE SHOTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz