Rozdział 1

22 4 11
                                    

Cześć, jestem Izuku Zoldyck i mam 14 lat. Mieszkam w domu dziecka, i chyba pobiłem rekord dłudości przebywania w tym miejscu.

Ludzie zawsze patrzyli na mnie z odległości, wliczając opiekunów. Nie żeby jakoś mi to przeszkadzało, wręcz nawet mnie to śmieszy, w niektórych przypadkach.
Nie znam moich rodziców, Naomi – czyli jedyna osoba która nie odczuwa do mnie pogardy, wstrętu czy strachu, mówiła mi, że kiedys zadzwonił dzwonek, a kiedy otworzyła to leżałem tylko ja w koszyku z liściekiem w którym było moje imie i nazwisko.
Wiele razy próbowałem szukać moich opiekunów prawnych w internenie, czy kronice ale zawsze wyskakiwał błąd mówiący, że nie istnieje taka osoba.

Jestem aspołeczny, zamknięty w sobie, cichy i wogóle mam wszystkie cechy cichego dzieciaka z problemami psychicznymi i depresją. Nie mam przyjaciół, przez to, że zawsze zostaną zaadoptowani a ja będe miał znowu złamane serce. O BOŻE! Zacząłem pisać to wszystko, a zapomniałem powiedzieć o najważniejszej rzeczy – quirkach.
    Żyje w świecie, gdzie 80% populacji ma zdolności, takie jak – telekineza, dmuchanie ogniem, ale też na przykład...bycie klockiem..no ale jak mówiłem 80% ma quirk, a to znaczy, że pozostałe 20% nie ma :).
Ja oczywiście nie mam quirk, dlatego też jest to drugi powód przez który nie mam przyjaciół. Nikt nie chce się zadawać z "Quirklessem". Tak określa się osoby bez daru, takie jak ja.
    Jeden raz kiedy grałem sam ze sobą w lustrze z papier, kamień i nożyce, wokół mojej ręki powstała wielka elektryczna kula enegrii, która znikneła zanim zdążyłem komuś ją pokazać. Jedyną osobą która to widziała, była Naomi, która mnie pilnowała. Po tym wydarzeniu byłem u wielu specjalistów od quirków, ale w każdym badaniu wyniki były negatywne. Po tej sytuacji, zyskałem moje super cechy cichego dzieciaka.
    Próba mojej adopcji zdarzyła się tylko raz, przed dziwną kulą enegretyczną, kiedy byłem jeszcze dosyć optymistyczny i otwarty na świat. Była to dwójka młodych ludzi, którzy starali się o dziecko, ale z powodu problemów partnera nie mogli go mieć, więc poszli do domu dziecka, zobaczyli mnie, uznali że jestem idealny, podpisali papiery i zabrali mnie do swojego mieszkania. Kilka dni później bawiłem się z moim "tatą" i nagle grając oczywiście w papier, kamień i nożyce, wokół mojej ręki znów pojawiła się ta kula enegrii tylko, że tym razem wybuchła. Na szczęście nie był to duży wybuch, miałem kilka ran i zbiłem lustro. Dwójka dorosłych tak się przestraszyła, że moge mieć silny quirk który może kiedyś zrobić duże zniszczenia, że oddali mnie znow do sierocińca. Od tamtego czasu siedze tam i zastanawiam się jak znależć moich rodziców.

14 lat wcześniej...

Killua..czy naprawdę musimy to robić?- spytał zielonowłosy mężczyzna. Gon, przecież wiesz, że nie mamy wyboru, to jedyne rozwiązanie dla nas i dla niego, żeby był bezpieczny... - odparł drugi.
Moglibyśmy go dać do cioci Mito, a-albo..do twojej rodziny? - ze łzami w oczach Gon próbował namówić narzeczonego. Ciocia Mito ma już swoje lata..A moja rodzina? Stanowczo nie, jeszcze zostałby asasynem. - odpowiedzał uparcie Killua.
Zgadzając się skinięciem głowy, Gon położył dziecko na ganku, a Killua zostawił karteczke. Obydwoje szybko się ulotnili w dwie strony. Jeszcze przez jakiś czas obserwowali, czy dziecko zostało wzięte do środka, a potem znikneli z niesamowitą prędkością. Pojawili się na peronie, wsiadli do pociągu i odjechali...
Gon siedział całą droge cicho, aż wreszcie odezwał się – Killua, co jeśli wybudzi swój nen. Nasze połączenie może być bardzo niebezpieczne... - Białowłosy sposępniał jeszcze bardzej – musi dać radę, obiecuje Ci, że jak uporamy się ze wszystkimi problemami, to zabierzemy nasze dziecko i będziemy mieć szczęśliwe życie..

Czas teraźniejszy

    Leżałem tak w łóżku i znowu myślałem o rodzicach. Lubię wyobrażać sobię jak mogliby wyglądać. Ojciec, wysoki i muskularny mężczyzna, o podnoszącym na duchu uśmiechu, bo oczywiście byłby pro hero (nie będe tego tłumaczył, bo raczej każdy kto to czyta, wie o co chodzi). Mama natomiast, miałaby piękne zielone oczy – jak moje i zielone włosy, a jej quirk to byłby... nie, byłaby quirkless. Jeśli tata był by dobrym facetem to i tak by ją kochał. A Poza tym jeśli jestem quirkless to raczej genetycznie. No ale to inna sprawa. Ważniejsze natomiast jest to, że niedługo są moje urodziny! Nie mogę sie doczekać, ponieważ zawsze dostaje jakąś ciekawą ksiażke przez to, że z biblioteki wszystkie przeczytałem.
    Ciekawi mnie też dwójka dorosłych, którzy przychodzą tu co jakiś czas i dają nam upominki, z różnymi wizerunkami bohaterów itp.
Ostatnio jednak nie przyszli coś rozdać, tylko poszli wprost to gabinetu tak zwanego "kierownika" domu dziecka. Sądze, że mogą chcieć kogoś adoptować, zapewne nie mnie, więc nie mam co się ekscytować. Ich imiona to Shota i Mic, tylko, że na Shote mówimy Sho. I tak, potwierdzam wasze piękne spiski które powstały kilka sekund temu, są oni małźeństwem.
  Stwierdziłem, że ta wizyta nie jest zbytnio warta uwagi, więc najprościej w życiu poszedłem spać.

_______________________________

Nie jestem jakiś dobry z pisania, ale mam nadzieję że ktoś to doceni, i wspomoże w postaci komaentarzy i gwiazdkowania

_Y_gay                                           810 słów

gdzie on jest?! - killugon child - deku, aimicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz