Prolog

10 1 0
                                    

Matka zawsze mu powtarzała, że ma nie wracać do domu o godzinach nocnych, tłumaczyła mu, że o tych porach na ulicę wychodzą potwory. Zawsze jej wierzył bo ją kochał, tak samo jak ona jego, jednak nie mógł nic poradzić na późną zmianę w pracy, kiedy to on tym razem zamykał sklep spożywczy w którym pracował na zlecenie, nawet kłócąc się szefem o tym że następnego dnia miał do szkoły. Był nieustępliwy i kazał 16 letniemu Gabrielowi zostać do końca zmiany i zamknąć sklep.

Zmęczony czarnowłosy szedł po chodniku ze słuchawkami w uszach dobrze znanym mu kierunku. W pewnym momencie zatrzymał się przy jednej z ciemnych alejek rozmyślając nad pójściem skrótem do wynajętego mieszkania jego i matki. W głowie usłyszał jej naganny, surowy głos, próbująca go namówić by unikał za wszelką cenę takich alejek.

Ogarnął go zimny dreszcz oraz widok zmartwionej Lizzy, czekającą na niego pod drzwiami. Z odkrytą determinacją by szybciej wrócić do domu, przełknął ciężka gulę w gardle i postawił pierwsze kroki w alejce.

Rozejrzał się chcąc wypatrzeć jakiekolwiek zagrożenie w pobliżu tylko po to by odetchnąć z ulgą. To nie tak, że Gabriel się bał.
Na co dzień jest nieustraszonym i chętny do pomocy chłopcem, chodzący do liceum z dobrymi stopniami oraz w miarę dobra pracą by odciążyć jego ciężko chorująca matkę.

Na myśl o swojej rodzicielce się wzdrygną, najbardziej na świecie zależało mu na jej zdrowiu i szczęściu. Nie chciał tracić ani sekundy na czekanie na niewiadome. Nim się obejrzał jego stopy same go poniosły w głąb alei, odgłos jego kroków odbijało się od ceglanych ścian, a ciemność która go otaczała nie sądził że może być taka straszna, a bardziej przerażające jest co się w nim znajduje.

Jego matka mówiła mu by unikał ciemności, bo tam znajdują się same kłopoty. Teraz zaczął rozumieć co miała na myśli. Usłyszał odgłos kroków inny niż jego, pośpieszny stukot obcasów odbijał sie po ścianach, a ciemna postać wyłoniła się z ciemności tracąc Gabriela ramieniem. Oszołomiony spojrzał na znikająca w ciemności długie blond włosy, po czym pospiesznie się ogarnął i sprawdził kieszenie spodni oraz swojej kurtki, jego mama wspomniała o kręcących się złodziejach jednak odetchnął z ulgą, kiedy odkrył że wszystko miał.

Kiedy miał ruszyć w dalszą drogę, ściągnął słuchawki ze swoich uszu, by być przygotowany co jeszcze dziwnego może go spotkać w otaczającej go ciemności i w razie potrzeby uciec. Skręcając w prawo w uliczkę natrafił na górę kartonów i innych śmieci, które odpychały szesnastolatka smrodem. Już miał sie przedrżeć przez przeszkodę, kiedy usłyszał zza kartonów urywek rozmowy.

— Ufałam Ci Kevinie, a ty w zamnian tak mi się odwdzięczasz za rok współpracy? — Odezwał się oschły kobiecy głos, od którego Gabrielowi włosy zjerzyły na karku.

— Mia... mogę to wyjaśnic! Możemy jeszcze o tym porozmawiać... — Odezwał się przerażony mężczyzna.

Gabriel był uczony by nie podsłuchiwać nikogo, jednak jego ciekawość dała sobie znać, znalazł miedzy tekturami szczeline przez którą bezwstydnie mógł podejrzeć rozmawiającą pare.

Mężczyzna wyglądał dość młodo, miał krótko ścięte jasne włosy, jego nos zdobiły okulary. Ubrany oficjalny strój, biała koszula, szara marynarka na nią zarzucona brązowy płaszcz, szare spodnie. Nie byłoby w nim nic dziwnego gdyby nie siedział na ziemi z przywiązanymi nadgarstkami.

Za to kobieta przed nim, była niską ciemnowłosą brunetką z blond końcówkami związanymi w koński długi kucyk. Nie był w stanie zobaczyć więcej, gdyż kobieta stała plecami odzianymi w czarny płaszcz do Gabriela.

— Miałeś swój czas Kevinie, jednak ty go nie wykorzystałeś, wiec nie licz na więcej szans z mojej strony. Już i tak dość zrobiłeś.

— Nie mogłem nic na to poradzić, Lair jest także człowiekiem jak ty! Zasługuje na cieszenie się z życia.

Dwie w jednymOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz