~To nie miało się tak skończyć..~(stolitz)

rozdział 1

Był środek nocy, natomiast kogoś nie zbyt to interesowało. Gdy Stolas wkońcu zasnął, niestety obudziło go coś bo  usłyszał jak ktoś cały czas do niego dzwonił . Poirytowany odebrał i zapytał
-kto o tej porze śmie sie do mnie dzwonić- powiedział obojętnym tonem głosu

- witaj mój Były mężu - powiedział głos z telefonu.

Stolas tym bardziej poirytowany tym że Stella wogóle do niego dzwoni zapytał:

-ehhh czego chcesz

-a jak myślisz czego chce~ CHCE RESZTĘ MOICH RZECZY! niby po co miałabym dzwonić do takiego tępego chuja jak ty? Weź mnie nawet nie rozbawiaj

- mogłabyś się nie drżeć jest 3 w nocy a ty mi wydzwaniasz o jakieś twoje graty

-  chuj mnie to obchodzi że jest jakaś 3 w nocy, ja chce moje rzeczy I ONE MAJĄ TU BYĆ!!

-ty naprawdę jesteś jakaś pojebana

- ŻE JA?! ja chociaż nie zdradzam własnej żony z jakimś popierdolonym czerwonym gównem!!!

- Hamuj sie ze słówkami.- Stolas w tej chwili już się zaczął denerwować.

-nie zamierzam ~ chociaż mówię prawdę.

- to ja ci taką prawdę powiem żebyś sama sobie po te rzeczy przyszła bo ja nie zamierzam sobie zawracać kupra takimi sukami jak ty.

- COŚ TY POWIEDZIAŁ?!?! ZABIORE CI WSZYSTKO CO POSIADASZ, oraz wszystkich których kochasz , a brat mi w tym pomoże~ zostaniesz sam jak palec a samotność cię tak dobije że nawet te twoje piguły ci nie pomogą i sie ZAPIERDOLISZ, wtedy w końcu świat od ciebie bedzie miał spokój.

-...-książe usłyszawszy to zaniemówił, na co stella powiedziała

- Fajnie że ci mowe odjeło, może w końcu mózg którego zapewne nie masz zacznie funkcjonować, albo sobie uświadomi że twoje istnienie jest niepotrzebne - powiedziała z wyższością a Stolas, który miał jej dość poprostu sie rozłączył.

Spojrzawszy na tabletki ,przypomniał sobie że obieciał blitzowi że ich nie weźmie. Wie że blitz naprawde by był nim zawiedziony gdyby to zrobił. Więc ukrył tabletki ,położył się na łóżku i spoglądając na sufit,kilka łez spłyneło mu po policzkach.