Minęły trzy tygodnie od ataku na Daniela. Nic szczególnego się przez ten czas nie wydarzyło. Jednak nadal staram się być czujny. Obawiam się, że to tylko cisza przed burzą. Nie udało nam się namierzyć zleceniodawcy tego zamachu, więc nie wiadomo kiedy i gdzie może uderzyć ten ktoś. Sprawdziliśmy też wszystkich naszych ludzi i wszyscy są w porządku, nie budzą podejrzeń. Interesy też idą bez żadnych zakłóceń. W ostatnim okresie udało się zarobić kolejne kilkaset milionów dolarów.
***
- Oochhh...
Kiedy przyjechałem dzisiaj do klubu i wszedłem do gabinetu, wypełniały go głośne jęki Niny i dźwięk obijających się ciał. Kevin posuwał ją na kanapie w biurze.
- Nie chce ci przeszkadzać, ale chciałbym żebyś pojechał ze mną do magazynu. Dostałem zamówienie dla armii i musimy sprawdzić stan, czy mamy wszystko.
- Daj... mi... tylko... skończyć. – Wysapał nie przerywając pieprzenia. - ... albo się... przyłącz.
- Ooochhh... aaachh!
Nina jęczała. Wkurwiało mnie to trochę, zwłaszcza, że nie ruchałem dwa dni, więc czemu by jej trochę nie uciszyć. Podszedłem do kanapy. Nina była na czworakach, a Kevin ruchał ją od tyłu. Rozpiąłem spodnie, wyciągnąłem swojego kutasa i wepchnąłem go jej do ust. Chwyciłem ją mocno za włosy, a ona od razu zaczęła go ssać. Zrobi mi dobrze, a przynajmniej jej jęki nie będą już takie głośne i wkurzające. Chwilę później byłem już twardy. Zacząłem pieprzyć jej usta, aż zalałem jej gardło. Kevin w między czasie skończył w gumkę, w jej cipie. Zdjął prezerwatywę, wyrzucił ją do kosza prze biurku i nalał nam oby po whisky, rozsiadając się wygodnie w fotelu.
Po wszystkim wsunąłem na siebie z powrotem spodnie i kazałem Ninie spadać. Grzecznie się ubrała i wyszła z gabinetu. Usiadłem na fotelu za swoim biurkiem i wydrukowałem zamówienie dla armii. Kevin spojrzał na nie.
- Wydaje mi się, że wszystko powinniśmy mieć. Chociaż trzeba sprawdzić czy jest aż tyle sztuk moździerzy i rakiet dalekiego zasięgu.
- To sprzęt, którego nie sprzedajemy poza armię, więc raczej jest. Bardziej obawiam się o karabiny maszynowe, bo Ortega jak był ostatnim razem to wyjeżdżając brał dziesięć skrzyń, a że było to dla niego pilne to wzięliśmy z kilkadziesiąt sztuk z oficjalnej produkcji.
- To już zostało uzupełnione na stanie dwa dni temu, więc się nie martw. A Carlos mógłby następnym razem dać znać wcześniej.
- Mógłby, ale wiesz, że prowadzi teraz u siebie małą, niespodziewaną wojnę i chciał uzupełnić zapasy przy okazji wizyty u nas. Gdyby nie to, że jego tereny zostały zaatakowane to pewnie zostałby jeszcze dzień lub dwa.
- I wyruchał wszystkie nasze dziewczyny. Aż się czasem zastanawiam czy w Meksyku brakuje dziwek. Ha ha ha...
- Może nasze smakują lepiej. – Zaśmiałem się pod nosem.
- Zbieraj się. Jedziemy sprawdzić zapasy, bo mamy tylko tydzień na dostarczenie sprzętu. Podobno to pilne.
- A co będzie nas generał ścigał jak nawalimy?
- Nie będzie musiał. Od razu mu podeślę ciebie, że to twoja wina. Zobaczymy czy ci wtedy będzie tak wesoło.
- Ech... Nie ma co, najlepszy z ciebie przyjaciel.
Skończyliśmy żarty i udaliśmy się na magazyn w siedzibie firmy oficjalnie produkującej wszelkiego rodzaju broń. Sprawdziliśmy stan. Właściwie było prawie wszystko co potrzebowaliśmy.
CZYTASZ
Będziesz moja
RomanceBezwzględny biznesmen i mafiozo. Twierdzi, że nie umie kochać. Wdowiec. Jedynie kogo darzy miłością to jego córka. Czy jakakolwiek kobieta będzie w stanie zdobyć jego serce?