Rozdział 8. Samuel

4.8K 152 16
                                    

Dryń... dryń... dryń...

Kurwa co jest?! Ze snu wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu. Spojrzałem na ekran, była dopiero 4:00 nad ranem. Dzwoni jeden z moich ludzi. Nacisnąłem zieloną słuchawkę i odezwałem się zaspanym głosem.

- Halo?

- Szefie przepraszam, że budzę. Ktoś zaatakował magazyn piąty. Jeden z naszych nie żyje, dwóch rannych. Zginęły 2 skrzynie broń 9 mm, 3 skrzynie z amunicją i... około 100 kg białego...

- Kurwa!!!! Jadę! Zadzwoń po wszystkich. Za pół godziny wszyscy mają być na miejscu!

Rozłączyłem się, wyskoczyłem z łóżka jak poparzony i zacząłem się ubierać. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem spod domu z piskiem opon. Zaraz za mną ruszyły dwa samochody z moją ochroną.

- Kurwa!!! Kurwa!!! Kurwa!!!

Musiałem odreagować póki byłem sam. Nie lubię takich sytuacji. W środku aż się gotuję, ale nie mogę sobie na pokazanie przy moich ludziach jakichkolwiek emocji. Ten kto odważył się mnie okraść gorzko tego pożałuje! Znajdę skurwysyna i zabije! Będzie zdychał w męczarniach. Ze mną się nie zadziera!

Na szczęście o tej porze drogi były puste, więc mogłem depnąć na gaz i już po około 15 minutach byłem na miejscu. Zahamowałem, zatrzymując się przed magazynem. Wyłączyłem silnik i wręcz wybiegłem w stronę wejścia, w którym stał już człowiek, który do mnie dzwonił.

- Jak to się kurwa stało?!!!

- Przyjechali czterema busami, około 15 ludzi. Naszych było tylko czterech. Wszystko było dobrze zorganizowane. Musieli wcześniej obserwować magazyn. Niczego się nie spodziewaliśmy. Mark był na bramie. Dostał strzał prosto w głowę. Później staranowali wjazd. Chłopaki w trójkę nie wiele mogli zdziałać. Dwóch z nich zresztą oberwało...

- Żyją?

- Żyją. Jeden jest w stanie ciężkim, a drugiemu na szczęście nic nie będzie. Loganowi udało się ukryć i zawiadomić mnie. Sam niewiele mógł zdziałać. Zdjął czterech, ale pozostałym i tak udało się skraść towar.

- Co za towar był w środku?

- Broń 9 mm kilka różnych modeli i amunicja były przygotowane zgodnie z ostatnim zleceniem jakie szef kazał przygotować. Nie wiem dla kogo. Oprócz tego było jeszcze 300 kg koki dla Rodrigeza, którego chłopaki nie zdążyli jeszcze załadować. Zdążyli zabrać około 1/3 z tego.

- Kurwa! Dlaczego naszych było tylko 4?!

- Mamy małe braki. Większość chłopaków zajęta była załadunkiem dla Guzmana w porcie. Statek z towarem do Kolumbii wypływa za godzinę. Nie spodziewaliśmy się ataku.

- A co myśleliście może, że wróg zapowie się, albo przyśle wam ostrzeżenie, że dzisiaj zaatakuje?!! Jeśli brakuje nam ludzi to trzeba ich zatrudnić! Oczywiście z głową. Każdego dokładnie najpierw sprawdzić, przetestować i jak się nada to zatrudnić.

- Oczywiście tak zrobimy.

- To już dawno powinno być zrobione, a nie dopiero zrobimy!

- Rozumiem. Osobiście się tym zajmę.

- Mam nadzieję, że sobie poradzisz. Do jutra chce mieć przygotowany do transportu cały sprzęt, z ostatniego zamówienia.

- Ale część tego właśnie towaru została skradziona.

- Czego nie rozumiesz?! Po pierwsze każdy towar ma wyjść od nas o czasie, nie chcę słyszeć o jakimś opóźnieniu. Jeśli czegoś nie ma, ma być uzupełnione! Towar dla Rodrigeza również! Po drugie, to co zostało skradziona ma się znaleźć jak najszybciej! Dodatkowo chce widzieć w piwnicy to ścierwo, które jest za to odpowiedzialne. Sam go za to ukarze. Zrozumiałeś?!

Będziesz mojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz