Prolog

32 1 0
                                    

Dla wszystkich, którzy wierzą w to co widzą, a nie w to co czują. Dla tych którzy wierzą w śmierć bez kropli krwi, a także dla tych którzy nie wierzą w śmierć.

Patrzyłem niemrawo w kartkę leżącą na moim biurku.

Na aktach widać było dziewczynę. Jej ciemne kosmyki wraz z francuska grzywką opadały jej lekko na twarz. Oczy miała ciemne, jak otchłań, która mogłaby pochłonąć każdego.
Usta różowe i pełne, pasujące do jej ciepłej, włoskiej karnacji. Jej wyraz twarzy nie mówił za dużo, był raczej poważny i stanowczy, ale też lekko chłodny. Była urocza, nawet z tą swoją ponurą miną. Kąciki moich ust lekko powędrowały ku górze.

Coś mnie do niej przyciągało. Może to te czarne jak noc oczy, albo te pełne, malinowe usta, które zapewne każdy facet w tym stanie chciałby choć raz posmakować.

-Jak się nazywa ta kobieta?- zapytałem faceta stojącego przed ,,moim" biurkiem. Miał chyba na imię Iwan?

-Jedna z kobiet, które są najwyżej postanowione w naszym stanie. Niedługo kończy Pan dwadzieścia cztery lata. Przed śmiercią Pan Harlow kazał mi się zająć swoim synem. Po zajęciu jego miejsca miał Pan wziąć ślub z najlepsza kandydatką oraz założyć rodzinę. Dopóki to nie nastąpi nie może Pan przejąć interesu na własność. Od tego momentu będę pana prawą ręką i nie może Pan zdecydować o niczym bez zgody najbliższych przyjaciół i doradcy Pana ojca.

Dobrze wiedziałem, że mój ojciec nie odda mi interesu bez haczyka. Jakże by inaczej, ten stary skurwiel nawet zza grobu musi utrudniać mi życie.

-Valencia Marucci- Przeczytałem dane dziewczyny z kartki, a moje serce zaczęło bić szybciej- Kim ona jest?- dodałem po chwili.

-Córka zmarłego szefa Saveno. Valencia Marucci jest spadkobierczynią całego majątku Michaela Marucci.- Odpowiedział patrząc się w jeden punkt przed sobą. - Niestety jest ona poza naszym zasięgiem Sir.- Odchrząknął i poprawił swoją postawę. Uniosłem głowę znad akt kandydatek i spojrzałem na faceta ubranego w biała koszulę i ciemne spodnie.

-Czemu jest poza naszym zasięgiem?- zapytałem dosyć oschle.

-Sir, Pańska rodzina to odwieczny wróg Savano.- odpowiedział stojąc na baczność jak żołnierz.

-Chcę ją. Lubię wyzwania, ona ma zostać moją żoną. Ona będzie nosiła moje nazwisko. Załatw to, natychmiast- dodałem po chwili, a mężczyzna kiwnął głową po czym wyszedł.

Oparłem się o fotel i odetchnęłam głęboko.
Uniosłem kartkę na wysokość moich oczu i znów spojrzałem na akta dziewczyny o diabelskim spojrzeniu.

-Wiesz jak długo na ciebie czekałem?- Rzekłem w stronę zdjęcia dziewczyny.

-Nazywam się Louis Harlow i nie zamierzam z tobą przegrać, nocny motylku.- dodałem, a następnie odłożyłem kartkę na dębowy mebel.

***

Mrok nocy jest moim ulubionym widokiem. Mgła otaczała moją posiadłość niczym pole obronne. Opierając się o balustradę mojego balkonu patrzyłem na list od ojca. Były w nim opisane trzy warunki przejęcia firmy po jego śmierci.

Pierwszym warunkiem było zamieszkanie w jego rezydencji, drugim wzięcie ślubu, a ostatnim z trzech warunków były narodziny syna i przedłużanie rodu rodziny Harlow.

Pierwszy warunek spełniony, zostały jeszcze dwa.

Nigdy nie potrzebowałem kobiet na dłużej niż jedną noc, jak miałbym się z kimś związać? Skoro zmuszono mnie do ożenku, to niech tak będzie. Nie muszę szukać miłości, wystarczy znaleźć kogoś kto się pode mnie dopasuje. Moja żona musi być jak anioł, piękna, majestatyczna, a zarazem posłuszna i dobra.

Ruszyłem w kierunku mojej sypialni, aby założyć coś wygodniejszego, niż ten garnitur. Szybko zaciągnąłem czarny t-shirt przez głowę, a chwilę potem kurtkę motocyklową i ruszyłem w kierunku schodów. Kiedy dotarłem na podziemny parking służba podała mi czarny kask motocyklowy i kluczyki do mojego ścigacza.

Dzisiaj piątek, 7 września. Wsiadam na czarny motor i szybko wyruszam przez bramę wjazdową. Licznik wskazuje 103km/h, z każdą sekundą liczby pną się w górę. Chłodny wiatr owiewa skrawki mojej odkrytej skóry. Adrenalina płynie mi w żyłach, gdy szybko wymijam jadące samochody. Lampy oświetlają ulice, widzę światła pochodzące z centrum miasta. Noc czyni wszystko piękniejszym, mroczniejszym. Ma to w sobie jakiś urok.

Parkuje motor przy tylnym wejściu do teatru. Ściągam kask i zmierzwię swoje włosy. Wchodzę niepostrzeżenie do budynku, kierując się ciemnym korytarzem. Docieram do końca i kieruje się na główną scenę teatru. Zamykam za soba drzwi i siadam w ostatnim rzędzie dla widowni. W sali panuje mrok, jedynie scena jest oświetlona.

Przychodzę tutaj co roku właśnie w ten dzień. Dzisiaj są urodziny mojej zmarłej matki. Uwielbiała ten teatr, prowadziła tutaj zajęcia i uczyła innych tańca. Wyjmuje z wewnętrznej kieszeni kurtki zdjęcie przedstawiające moją matkę na scenie. Trzyma bukiet kwiatów w lewej dłoni, a prawą przytula małego chłopca. Jej włosy są spięte w koka, kilka ciemnych kosmyków wydostało się z spięcia. Na twarzy ma szeroki uśmiech, a jej twarz przepełnia radość. Właśnie taką ją zapamiętałem.

Nagle na sali rozchodzi się huk, odrazu szybko unoszę głowę i kieruje wzrok na scenę. Widzę kobietę na scenie, ciemne włosy falują z każdym jej krokiem. Zaczyna tańczyć, a ja wpatruje się w nią jak zahipnotyzowany. Tak dawno nie widziałem równie pięknego tańca. Jej ruchy są tak delikatne, a zarazem takie onieśmielające. Jej ruchy wprawiają mnie w stan hipnozy, nie mogę oderwać wzroku od jej osoby. Podziwiam jak rusza się bez muzyki, choć ona wygląda jakby słyszała melodię i dawała się ponieść własnemu ciału. W pomieszczeniu panuje cisza, ale ona po prostu zamyka oczy, uśmiecha się i brnie w to dalej, wygląda tak spokojnie. Jakby jej każdy ruch dawał odrobinę wolności i przyjemności. Wygląda jak motyl, który  tańczy balet w powietrzu.

Przełykam gule która utknęła mi w gardle, a potem odwracam wzrok od tej onieśmielającej mnie kobiety. Od kiedy jakaś kobieta mnie onieśmiela? Od kiedy ktokolwiek tak na mnie działa?

The second face of love  [18+] [WOLNO PISANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz