Co się stanie jak rzuce spodenkami w piłkarza?

272 15 4
                                    


      Przemierzałam szybkim tempem czerwono  niebieski korytarz, zastanawiając się gdzie, popełniłam błąd w swoim kolorowym życiu jak kostka Rubika, która od przeszło 9 lat leży w którejś z półek w starym pokoju dalej niepoukładana. Kwestionowałam swoją decyzję o pozostaniu z matką, a odłączeniu się od ojca po ich rozwodzie tyle razy, że już sama zapomniałam, jak bardzo nienawidzę swojego brata. Skręcając w odpowiedni korytarz i przekraczając odpowiednie drzwi, doszłam do wniosku, że moja decyzja była słuszna i wyszło mi to na lepsze z wyjątkiem mojego ślamazarnego brata. Skarciłam się w myślach jedynie za moją naiwność i złudną nadzieję, że może tym razem będzie inaczej i braciszek wywiąże się z obowiązku oraz co ważniejsze danego mi słowa. Z impetem weszłam do szatni zawodników FC Barcelony, nie skupiając się na facetach bez koszulek czy też w samych ręcznikach.

-Ferran ty gnojku mógłbyś się pospieszyć i choć raz być na czas spóźnię się zaraz przez ciebie !- krzyknęłam, wywierając dziurę w swoim bracie.

-to sama tam pojedź. Nie jestem twoją taksówką.
-z chęcią nie będę musiała się z tobą użerać, tylko daj mi kluczyki-jak cudownie by było, gdyby tak po prostu pożyczył mi auto jednak takie wydarzenia to tylko w snach.

-możesz sobie pomarzyć dzieciaku.
-jestem tylko o 3 lata młodsza -westchnęłam -pospiesz się ślamazaro-jeszcze raz krzyknęłam.

Jak można być tak powolnym i ignoranckim dobrze wie, że się spieszę, za to on nawet się nie pofatygował, aby zacząć się przebierać. Na mój rozkaz jedynie uśmiechną się, kończąc rozmowę z trenerem i ściągnął spodenki sportowe. Nie byłam przygotowana na dalszą część wydarzeń, bo kto normalny byłby w stanie przewidzieć, że twój własny na szczęście niebiologiczny brat rzuci w ciebie spoconymi gaciami, trafiając prosto w głowę.

-Ferran !-ściągnęłam szybko tę ścierkę od murawy, bo inaczej się tego nazwać nie dało, patrząc na jego imponującą umiejętność upadania na boisko i rzuciłam w stronę wejścia do sekcji prysznic, gdzie właśnie się znajdował.
Nie przewidziałam też tego, że mam słabego cela i nie w celuje w mojego brata, a innego zawodnika. Pablo Gavira oberwał kolorową szmatką, która mój brat zakłada na tyłek, co nie było uwzględnione w moim niecnym planie. Moje położenie nie było dość dobre, ponieważ stałam naprzeciwko niego w odstępie 4 metrów. W szatni była cisza zagłuszana przez śmiech Pedri'ego i każdy zawodnik patrzył się na mnie to na Gavi'ego.

-och przepraszam bardzo. Nie chciałam, miałam trawić w mego kochanego brata-uśmiechnełam się przepraszająco w stronę najmłodszego zawodnika. Odwróciłam się szybko i wychodząc z szatni, wrzasnęłam do Ferrana, że ma pięć minut, aby pojawić się na parkingu.

       Minęło pierwsze pięć, drugie pięć i trzecie pięć, aż w końcu Ferran raczył się pojawić. Szedł, wisząc i opierając się o Gavi'ego, który najniższy oraz najmłodszy patrzył z przerażeniem na Pedro, który tylko śmiał się tak samo głośno jak mój brat. 
Stanęli przy aucie i gadali, śmiejąc się oraz patrząc na Pablo, który z sekundy na sekundę stawał się jeszcze bardziej niepewny i przerażony niż wcześniej. Ciemne brwi chłopaka były mocno podniesione do góry, a jego czekoladowe oczy teraz duże i ukazujące strach latały między posturą mojego brata a Pedri'ego. Ferran w końcu zdecydował się otworzyć drzwi od kierowcy i wsiąść do auta rzucając swoją torbę na tylne siedzenie. Zdążyłam usłyszeć jeszcze jak Pedri mówi do Gavi'ego, że wepchną go do auta i wywiozą poza Barcelonę. 

-o co chodzi z Gavim? -spytałam. Nie byłam pewna czy dokładnie zrozumiałam to co powiedział Gonzalez, ponieważ jeszcze nie do końca oswoiłam się z hiszpańskim. 

-cóż pad taki jeden pomysł, a zresztą nieważne na razie ten plan nie dotyczy ciebie-po chwili dodał -chyba że chcesz pomóc 
-nawet nie wiem w czym-ten się tylko zaśmiał i krzyknął do znajomych 
-wsiadajcie czy nie ?
Gavi i Perdi wpakowali się na tylne siedzenia. 
-mieliśmy jechać do opery. Co oni tu robią?- spytałam, zakładając ręce. Nie zadowolona z faktu przebywania w towarzystwie Gavi'ego, w którego rzuciłam gaciami, co nie było moim marzeniem, choć to lepsze niż sam fakt, że za mną siedział Perdi.

Prosto w bramkę / Pablo Gavi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz