Król Halbert od samego początku widział potęgę w swej córce. Gdy po raz pierwszy wręczono mu ją zawiniętą w niemowlęce pieluszki, jego duszę ogarnęło uczucie jakoby w swych ramionach skrywał coś, czego świat nie byłby godny posiadania. A może po prostu czucie te towarzyszyło każdemu nowo upieczonemu ojcu, któremu na świat przyszła właśnie jego mała dziewczynka.Uczucie to jednak nigdy nie zniknęło tląc się dumnie w ojcowskiej piersi przez cały ten czas. Jak więc miał nie cierpieć widząc swoje ukochane dziecko w stanie w którym od dwóch tygodni znajdowała się jego najdroższa córeczka...
Gdy został powiadomiony o śmierci swego najlepszego rycerza, mógł przysiąc że serce które po latach znajomości traktowało chłopca niemal jak syna... coś w nim pękło. Rozpadło się na ostre kawałeczki w momencie uświadomienia sobie że Macy miała racje. A owe raniące okruchy zdeptane zostały w chwili w której pojął że będzie ją musiał o tym poinformować.
Wiedział że sprawy nie potoczą się dobrze, w najśmielszych snach nie podejrzewał jednak tak makabrycznego obrotu...
Na jego barki spadły ciężary których nauczyć musiał się teraz nosić. Serce króla wypełniał duszący niepokój, którego wyzbycie było niemożliwe. Nie wiedział jak dalej działać i jakie decyzje podejmować. Ponosił konsekwencje czynów zarówno swoich jak i nienależących do niego, a w tym wszystkim miał związane ręce.
Nagle wszystkie role które grał w życiu, zaczęły go przerastać. Spieprzył jako król i spieprzył jako ojciec. Był tym przerażony. Knighton groził konflikt, Rada oczekiwała jak najszybszego wydania księżniczki za mąż a jego mała córeczka była w ciąży.
Ostatnimi czasy między nimi toczyła się cicha bitwa, myślał jednak że w tym wszystkich chodziło tylko o jej bezpodstawny bunt dotyczący zamążpójścia... nigdy nie pomyślałby nawet z czym w tym czasie zmagała się jego dziewczynka. Powinien był jej bardziej słuchać, powinien wiedzieć, widzieć że w ostatnim czasie nie było z nią dobrze... Gdy teraz patrzył na to wszystko z boku, na sytuacje które miały miejsca i słowa które nie były nieprzemyślane i rzucone na wiatr... Dawała sygnały, w swój sposób prosiła o pomoc i głośno mówiła o tym czego potrzebowała i błagała czego by jej nie robiono. A on to wszystko słyszał, lecz nie słuchał. Przez jego działania pokutować mieli wszyscy na których mu zależało...
Tak bardzo martwił się o swoje dziecko... Nie wiedział co uczynić z rozpowszechnieniem informacji na temat stanu księżniczki. Nie mogli tego ukrywać, lecz wiedział jaka byłaby reakcja tłumu na kontrowersyjną nowinę... Szczególnie teraz, gdy wszyscy spodziewali się że prędzej czy później usłyszą o zaręczynach następczyni Knighton. Oczekiwali wieści o małżeństwie, nie nieślubnej ciąży.
Tak bardzo pragnął ją przed tym uchronić. Chciał zamknąć swą córkę w szczelnym rodzicielskim uścisku, mogącym uchronić ją przed całym złem tego świata. Prawda była jednak taka że nie miał takiej zdolności, a jak szybko przekonać się mógł, jedynym towarzystwem którego w jakikolwiek sposób pożądała teraz jego córka, byłaby obecność zmarłego bohatera.
Widząc to pluł sobie w twarz że niczego nie zauważył, w końcu gdyby tylko chciał, gdyby trochę wytężył swój starczy mózg... nie miał wątpliwości że dostrzegłby coś, co świadczyłoby o uczuciu tej dwójki względem siebie.
Gdyby tylko był tego świadom, gdyby tylko widział, wiedział... lud poparłby i zaakceptował Claya. Jeśli słowa spisane przez bruneta adresowane do jego córeczki były prawdą... przecież nie rozdzielałby ich. Gdyby Moorington naprawdę kochał Macy... w czasie gdy Rada oczekiwała od księżniczki zaślubin, pozwoliłby mu... oddałby i powierzył Niebieskiemu Rycerzowi rękę swej małej dziewczynki.
CZYTASZ
Bound By Zeal - Nexo Knights
FanfictionCztero rozdziałowy one shot xD Koloryzowane, może komuś się przyda na poprawienie humoru po "BTD" Krótki dodatek na moim profilu o Clayu i Macy, totalnie nie powiązany z moim głównym opowiadaniem. Powściągliwy Clay i nie mogąca pozwolić sobie na sk...