1. Evie. Witaj Londynie.

22 3 1
                                    

Mój ojciec przekręcił klucze w drzwiach do domu wchodząc pierwszy do środka. Trzymając naszego czarnego kota, który wabi Śnieżka, weszłam do nowego domu i położyłam zwierzaka na podłodze. Stałam w przedsionku, który prowadził do trzech innych pokoi. Po stronie prawej znajdowała sie spora kuchnia z wyspą kuchenną w kolorach ciemnego brązu i czarnego, w której stało kilkanaście pudeł z naszymi rzeczami. Z kuchni było przejście do salonu. Jedyne co było w tym pomieszczeniu to kolejne pudła i ciemno zielona kanapa, która nie pasowała stylem do domu ale sie jednak dziwnie dobrze się wpasowywała. Pozostałe przejścia z holu prowadziły do korytarza, który prowadził do kolejnych pomieszczeń takich jak spiżarnia, siłownia czy łazienka. Zainteresowało mnie wejście na górę, które było z lewej strony holu. Na piętrze jedyne co było to kilka drzwi, które prowadziły do najpewniej sypialni.

Będąc na piętrze usłyszałam głos mojej mamy wołający mnie. Zbiegłam po ciemno brązowych schodach.
- Co jest? -Zapytałam.
-Pomóż nam z rzeczami.- Rozkazała mama, idąc w stronę samochodu.

****

Leżąc na łóżku ze słuchawkami w uszach czytałam jedną z moich książek. Od małego uwielbiałam muzykę i książki. Odkąd pamiętam zawsze czytałam, a w moim życiu zawsze towarzyszyły mi książki. One i muzyka pozwalają mi się odciąć od tego okropnego, ponurego świata.

Odłożyłam książkę, którą aktualnie czytałam, była nią "The seven husbands of Evelyn Hugo", na biurko i wyszłam z pokoju.

Chodząc po domu nie wiedziałam czego poszukuje. Czy był to spokój, którego potrzebowałam? A może słoneczna kalifornia zamiast burzowego Londynu? Była jesień, jedna z piękniejszych pór roku. Więc dlaczego nie cieszyłam sie że spędzę ją tutaj? Kalifornia miała swój vibe, swoje poczucie bezpieczeństwa, którego tutaj mi brakowało. Otwierając kolejne drzwi weszłam do pokoju, w którym stało pełno pustych regałów. Na niektórych były pojedyńcze książki, a na jeszcze innych pajęczyny i kusz, którego było w tym pokoju bardzo dużo. Wchodząc w głąb pomieszczenia mijałam kolejne meble. Na samym końcu pokoju znajdowało sie kilka starych, zakurzonych foteli, których koloru nie dało sie za bardzo odróżnić przez brud, który panował w domu. Koło foteli stały dwa stoliki kawowe, a na ścianach znajdowało sie bardzo dużo obrazów. Jakbym musiała powiedzieć ile ich jest to powiedziałabym że z 40, jak nie więcej. W tamtym momencie zakochałam sie w tym pokoju i domu.

****

Nim sie obejrzałam był już wieczór. Podeszłam do szafy, w której była mniejsza połowa mojej garderoby i wyciągnęłam z niej losowe ubrania. Były nimi szare dresy i czarny top.

Mój telefon, z którego leciała muzyka leżał na krańcu umywalki, a gorąca woda spływała po moim ciele. Otworzyłam drzwi od prysznica po czym wyszłam spod niego, biorąc ręcznik z wieszaka owijając go wokół mojego ciała, z którego spływała woda. Podeszłam do umywalki przełączając piosenkę na kolejną i przejrzałam sie w lustrze. Moje ciało było całe czerwone, choć nie przejęłam sie tym szczególnie, dlatego że była to dla mnie norma. Ubrałam sie i wzięłam telefon, po czym wyszłam z łazienki, która należała do mojego pokoju. Położyłam sie do łóżka zakładając słuchawki kontynuując słuchanie melodii, aż w końcu nie myśląc o niczym zasnęłam.

****

Obudziłam sie około 4 w nocy od dźwięków na parterze domu. Wzięłam telefon, który zdążył spaść na ziemię i słuchawki, które spadły razem z nim. Założyłam słuchawki, w których leciała muzyka. Na nowo sie położyłam i otuliłam kołdrą, po czym próbowałam zasnąć.

Minęło około 30 minut. Tak szczerze nawet nie wiem ile, nie liczyłam. Z każdą chwilą piosenki w moich słuchawkach się zmieniały, a ja bez zmian leżałam coraz bardziej wsłuchując sie w tekst muzyki próbując zasnąć.

Blood and PillsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz