Oznaczenia: 🌟, ♥♥♥♥♥
Uwaga: Treść zawiera sceny 18+
Nie ponoszę odpowiedzialności za obrzydzenie, krwotok z gałek ocznych itp.
(Szczególnie że pierwszy raz piszę taką scene)Treści zawiera 2700 słów🦊🐲
(po szalałam, rozdział na dziś i na sylwestra dlatego taki długi)I znów jego przemyślenia zostały przerwane, wielkie wrota otwarły się z hukiem. W drzwiach stał wielki cień, nikt nie wiedział czy to pan młody stoi w drzwiach czy to wiatr postanowił zrobić im psikusa. Im dłużej oczekiwali na to aż postać stojąca w progu się poruszy, tym bardziej każdym z nich zaczeła rosnąć większa iskierka niepokoju. Postać zaczeła stawiać pierwsze kroki w stronę ołtarza, wielu się wzdrygło inni wydali z siebie przerażone pomruki. Sam Lan niemal się nie przewrócił, gdy spanikowanym spojrzeniem badał wyraz brata i wuja mających podobną reakcje do jego. To co wkroczyło do sali było wielkie, co najmniej miało 270 wzrostu. Nie tylko wysoki ale też szeroki, jego posturą była bardzo dobrze zbudowana, mimo tego że były na niej szaty każdy mógł zobaczyć solidną budowę. To co jeszcze bardziej zaskakiwało to fakt że nie tylko Lan miał welon, mężczyzna który powoli zmierzał w jego kierunku też owy welo posiadał. Co prawda to była bardziej zasłona, na głowie miał coś w rodzaju kapelusza. Nie jeden by powiedział iż to haniebne pojawiać się w takim stroju. Jednak cała stylizacja wyglądał godnie, dostojnie i elegancko. Nawet gdyby ktoś chciałby się doczepić nie miał zbytnio do czego. Postać mimo swoich kabaretów, stawiała jak że ciche kroki. Co dodawało nieco więcej grozy do zimnej aury postaci. Lan nie wiedział co ze sobą począć, nawet nie zauważył że osobnik już był koło ołtarza. Mężczyzna staną na przeciw jego, i delikatnie się ukłonił zarówno w stronę Lana jak i przerażonego kapłana sugerując mu by zaczął ceremonię. Cała ta sytuacja, a raczej wygląd jego przyszłego męża sprawił że nic nie pamiętał oprócz trzech pokłonów. A dokładniej to że mężczyzna musiał wstać i przesunąć swój klęcznik, by się zmieścić. Wszyscy po zaakceptowaniu tego jak wygląda małżonek wybitnego młodego Lana, krzyknęli z mniejsza i większą chęcią
"Wszystkiego dobrego młodej parze"
Po skończonej ceremonialnej części nadeszła dość bolesna część dla Lana. Bowiem Klan Lan miał dziwne rytuały Panna młoda ma przejść po kamieniach, potem chwycić czakrę która pod wpływem zaklęcia nagrzewają się i z tym kielichem miała przejść po gorących kamieniach. Następnie wypić bardzo gorzkie lekarstwo na płodności, a na końcu specjalne lekarstwo wymuszające na omegach gorączkę. Może dla tego nikt nie chciał się żenić? Kto to wie? Jednak te bez użyteczne rytułały coś reprezentowały dla klanu Lan. Zaczynając od końca. Smocze omegi albo nie, omegi w klanie Lan nie doświadczały cielesność czy też możliwości zaspokojenia swoich pragnień. Dlatego mimo tego że klan ma zasadę że od razu po ślubie omega musi mieć dziecko sprawiał mały kłopot. Omegi często miały to do siebie że jeżeli nie zaznawały, zaspokojenie nie było tak naprawdę czego zapłodnić. Ponieważ organizm często wyklucza nie potrzebne rzeczy, w tym wypadku narządy potrzebne do rozmnażania się. Dlatego leki na gorączkę i płodność były konieczne. Rytułał goracych kamieni miał być symboliką drogi jak by ona ciężka nie była, pozostanie w wierności swojemu partnerowi. Kielich to nic innego jak miłość, cierpliwość i inne tego typu bzdety. Zaś pierwsze kamienie to służba klanowi Lan cała swą wiecznością i końcem. Lan Wagi chciał się przygotować by przejść rytułały. Jednak zanim postawiłby chociaż jeden krok, został podniesiony. Jego już mąż który siedział z tyłu i miał się przyglądać temu co miało nastąpić, wolał jednak miejsce w pierwszym rzędzie. Mężczyzna mało się przejmował tym jak inni w zdziwieniu wytrzeszczali na niego oczy. Nie tracąc czasu na pytające spojrzenia, podrzucił Lana tak by było mu wygodnie. I ruszył na bosaka przez dosyć ostre kamienie. Osobnikowi się nie za bardzo spieszyło. Zaś Smok nie wiedział co ze sobą zrobić. Nie spodziewał się taki obrotu spraw. To co go bardziej ciekawiło to fakt iż mężczyzna nie zareagował ani jednym pomrukiem bólu na kamienie. Cała widowni w postaci gości weselnych, aż sykła z bólu gdy Lis wkroczył na gorące kamienie. Jednak Lis znów zareagował milczeniem tak samo na czarkę. Przerzucił delikatnie Lana tak by muc go trzymać na jednej dłoni a gorące naczynie drugą. Powoli zbliżali się do stolików z naczyniami, który został przez niego brutalnie wywrócony. Nie zważając na to jak ludzie zareagowali, udał się z Lan-em w miejsce znane tylko sobie. Jak się potem okazało to miejsce było niczym inny jak sypialnią małżeńską. Lan niczym wór rzepy, został rzucony na miękkie łoże małżeńskie. Zaś alfa zaczął coś robić. Zasłona która była prawie do jego kolan, została zwinięta i upięta tak że sięgała do ramion mężczyzny. Pierwsza warstwa szat ślubnych i druga, wylądowała na pobliskim parawanie. Następnie zwiną rękawy. To co zwróciło uwagę omegi, to rany na dłoniach sięgające do przedramienia. Dalej Lan nie wiedział co się kryje, ponieważ rękawy nie zostały dalej podwinięte. Następnie Lis skierował swoją uwagę na Smoka. Podszedł do łoża i skierował swoje dłonie w kierunku guzików szaty ślubnej. Teraz Lan spostrzegł czym były zakończone palce alfy. Długie paznokcie zakończone na ostro, przez co wyglądały groźnie. Lis szybko uporał się z rospinaniem pierwszej i drugiej warstwy szat Lana. Delikatnie pociągnął Lana do siadu i pozbył się dwóch warstw szat, odkładając tam gdzie znajdowały się jego. Po czym wszedł powoli na łóżku, smok myślał iż to ten moment gdzie zaczną konsumować swój związek. Alfa była coraz bliżej i bliżej tylko po to by wyciągnął ozdobę z włosów Lana. Powoli i delikatnie wyciągał wszystkie ozdoby oprócz tej trzymającej welon. Przejechał swoim długimi paznokciami, po skórze Lana w poszukiwaniu kolejnych ozdób. Trwało to prawie 10 minut, aż alfa uporał się z niezliczoną ilością ozdób na głowie jego męża. Smok nie narzekał wręcz przeciwnie, bardzo podobał mi się masarz oraz to jak mężczyzna nad nim staranie i delikatnie wyciągał ozdoby. Nie chciał się skarżyć ale kobiety które go szykowały, nie należały do tych delikatnych. Szarpały i ciągły jego włosy często się zdarzało że mu wyrwały. Po skończeniu wciągania ozdób, alfa pokierował się na komodę by odłożyć ozdoby. Wrócił i ukląkł przed Lan-em. Co sprawiło nie małe zmieszanie omegi. Wyciągnął dłoń w stronę Smoka, oczekując aż przyjmie zaproszenie. Jadeit nie wiedział co ma począć i o co może chodzić alfie w tym geście. Jeszcze chwilę czekał z myślą iż chodzi o nic innego niż skonsumowane związku. Nie pewnie wyciągnął swoją gładką dłoń, i bardzo powoli położył ją na dłoni alfy. Lis widząc zgodę powstał podniósł Lana i ułożył go na środku. Następnie zdjął welon. To czego Lan się nie spodziewał to delikatnego pocałunku na czole, prawym policzku, lewym policzku i ustach. To co ciekawiło nadal Smoka, to że nadal alfa miał na sobie kapelusz. Oprócz kapelusza interesowało go to co za kapeluszem. Jaką twarz mógł mieć jego mąż, a raczej pysk. To co omega mogła odczuć od alfy to właściwie nic. Lis nie wypuszczał fermonów, ani nie okazywał agresywnej aury typowej dla alf klasy A. Nieodłączna część alf klas A w ogóle nie był widoczna u tego osobnika. Zawsze były wyniosłe, aroganckie, władcze i agresywne, zdarzało się że omega po spędzeniu nocy z tym osobnikiem często zostawały ciężko ranę, lub po prostu nie przetrwały takiej nocy. Dlatego Lan zanim został odziany w czerwień i wepchnięty przed Bogów, pobierał specjalne nauki jak ma się zachować w sypialni. Miał specjalnie zajęcia by się nie narażać alfie, oraz tłumaczone jak ma się zachować i zwracać do małżonkas.
CZYTASZ
🎋Brudnopis🎋 |Mo Dao Zu Shi|
De TodoWitam w moim brudnopisie! (❁'◡'❁) Co prawda, nie do końca. Ponieważ nie znajdziecie tu planów i podpunktów do rozdziałów. To co tu znajdziecie to krótkie historie, opowiadania lub zapowiedzi ( pierwsze rozdziały przyszłych projektów). Oprócz Mo Dao...