Rozdział 2.

45 2 0
                                    

Miłego czytania!!! ❤️

Od tamtego zdarzenia minęły dwa tygodnie. W internecie, w telewizorze, w radiu, mówili o tym zabójstwie, którego byłam świadkiem. Wiele razy chciałam powiedzieć o tym rodzicom, albo pójść na policje, ale za każdym razem coś mnie zatrzymywało. Tak samo jak zastanawia mnie to co tam robił ten chłopak. Co mnie wtedy skłoniło, aby pójść tą drogą? Nie wiem...

Dziś jest piątek, Blair mnie wyciągnęła na imprezę. I takim o to sposobem siedzę w salonie u jakiegoś kolesia pijąc sok pomarańczowy. Kiedy wypiłam cały sok uświadomiłam sobie, że szybko muszę pójść do toalety, dlatego nie tracąc czasu wstałam z kanapy i ruszyłam poszukać toalety. Poszłam na górę i zaczęłam otwierać każde drzwi. Kiedy w końcu otworzyłam prawidłowe, weszłam i załatwiłam swoją potrzebę. Potem podeszłam do umywalki, aby umyć ręce. Spojrzałam w lustro i stwierdziłam, że nie wyglądam najgorzej. Mój lekki makijaż był cały nic się nie rozmazało, włosy się nie rozczochrały, więc wyglądałam... dobrze. Byłam ubrana w czarną dopasowaną sukienkę do połowy ud, była na długi rękaw. Szpilki miałam czarne. Dla dopełnienia była jeszcze czarna ramonezka i torebka w której miałam telefon i klucze do domu. Wyszłam z toalety i zeszłam na dół do kuchni, z zamiarem nalania sobie soku już nawet nie wiem którego. Podeszłam do blatu i chwyciłam tym razem sok porzeczkowy. Kiedy się odwróciłam, aby wyjść z kuchni. Zobaczyłam tego chłopaka, który wtedy uratował mi życie. Nasze spojrzenia się spotkały się. Czułam się jak w jakimś amoku, którego nie umiem wytłumaczyć. Zieleń jego oczu mnie do niego przyciągała, mimo iż widzę go drugi raz na oczy. To było jakby piorun we mnie trafił. Jego wzrok jest bardzo intensywny. Nie chcąc wyjść na idiotkę, dlatego odwróciłam wzrok i ruszyłam, aby wyjść z kuchni. Kiedy przechodziłam obok niego, chłopak złapał mnie za ramię, mimo, że nie chciałam to siła jego pociągnięcia mnie zatrzymała i odwróciła tak, że stałam naprzeciwko niego. Uniosłam wzrok na niego.

- Możemy porozmawiać? - zapytał.

- O czym? - zapytałam niechętnie.

- Dowiesz się w swoim czasie. - odpowiedział i ruszył w stronę wyjścia, ciągnąc mnie za sobą. Nie przeczyłam, tylko szłam za nim. Wyszliśmy z domu i zatrzymaliśmy się parę metrów od domu. Chłopak znowu zatrzymał się naprzeciwko mnie. Skrzyżowałam ręce pod piersiami i patrzyłam się na niego jak na debila.

- Czego chcesz? - zapytałam.

- Chce tylko ci powiedzieć, że jeśli powiesz komuś, o tym co wtedy widziałaś, skończysz tak samo jak on. Rozumiesz? - powiedział to bez zawahania.

- Spierdalaj. - fuknęłam i odwróciłam się na piętach z zamiarem odejścia od niego. Ale zielonooki miał inny plan. Szarpnął mną tak, że znowu stałam przed nim. Nasze klatki piersiowe się stykały.

- Nie wyraziłem się jasno? - zapytał, podnosząc brwi w górę.

- Zostaw mnie, debilu. Nie boje się ciebie. Jak mnie zaraz nie pościsz, to pójdę na policję. - chłopak ścisnął jeszcze bardziej moją rękę. I nachylił się nad moim uchem.

- Jeśli komuś piśniesz słowo, będzie po tobie. - szepnął mi do ucha, wyprostował się. Popatrzyłam się na niego z chytrym uśmiechem i stanęłam na palcach, aby powiedzieć mu coś do ucha.

- Ile mam jeszcze powtarzać, że się ciebie nie boje, a jeśli mnie teraz nie puścisz zacznę krzyczeć. 3...2...1. - powiedziałam mu szeptem, a brunet zluzował uścisk, ale dalej trzymał moją rękę. - Na co czekasz? - zapytałam teraz to ja podniosłam brew do góry. - Ah, tak ty myślałeś, że jestem dziewczyną, która będzie sikała majtki, kiedy zaczniesz jej grozić.

Bloody DarknessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz