dwa

112 5 9
                                    

Białoruś i Ukraina w milczeniu przeszły cały korytarz.
Młodsza ściskała w ręku nóż i szła pewnym krokiem. Druga za nią, delikatnie stąpając po starej wykładzinie (bo brat skąpi na normalny dywan).
Weszły do dość dziwnego pokoju. Pomieszczenie było przedzielone na dwie równe części: ta po prawej była bardzo jasna. Pod oknem stało łóżko z beżowym baldachimem i kilkoma maskotkami. Na ścianach wisiały obrazki różnych zwierzątek gospodarstwa domowego i Ukrainy. Na półkach stały różne trofea za najlepsze gospodarstwo, największą marchew i inne takie.
Lewa strona pokoju w większej części pozostawała w cieniu. Z owego cienia wyłaniał się kształt niskiego łóżka. Na ścianach dało się też dostrzec jakieś noże, włócznie i maczety.
Olena i Natasza popatrzyły na siebie.
- Wiesz, myślę że nikt nie wejdzie...
- Tak. Chyba możemy dziś zająć w ł a ś c i w e strony...
Po tych słowach Ukraina... zdarła z głowy jasną perukę i cisnęła nią pod nogi. Oczom Białorusi ukazała się wygolona głowa. Tylko na czubku wyrastał długi, rudawy warkocz. Uśmiechnęła się zawadiacko i usiadła na łóżku po "ciemnej" stronie pokoju. Nogi położyła na drewniane krzesło i rozpięła kilka guzików koszuli.
- Zaczyna mnie- tutaj poadło słowo znaczące tyle co "wkurzać", ale w znacznie mniej przyjemnym brzmieniu- ten cały ZSRR... Nikt nie ma jaj. Jakbym ja tu rządziła, już dawno wszyscy by się powykrwawiali...
Natalia bojaźliwym gestem odrzuciła od siebie nóż i ze słodką minką, zdejmując butki, weszła pod baldachim, na swoje mięciutkie, różowiutkie łóżeczko. Spod kołdry wyciągnęła Ivanomaskotkę i wtuliła się w nią. Po namyśle wstała, obrazki pól i warzyw obróciła na drugą stronę, z której patrzył na nią jej braciszek. Pisnęła słodziutko i wróciła do poprzedniej pozycji.
- Siostrzyczko, kiedy dostanę braciszka?- zawołała w stronę "ciemnej" strony pokoju
Olena splunęła na dywan i zaczęła wyjmować sztuczne zęby. W tych żółtych i popsutych czuła się jakoś tak lepiej. Tak... Kozacko.
- Cierpliwości, dziewka. Pamiętaj o naszej umowie: ja zagarniam dla siebie całą Sowiecką Rodzinkę, a ty... Ty dostajesz Wanię do gwałtów.
Białoruś znów pisnęła z uciechy.
- Waniuszka~ - zaczęła czesać lali włosy- Już zaplanowałam sobie ślub! Będzie dużo różowych baloników... I karoca!
Ukraina przestała słuchać siostry. Ostrzyła wielki nóż i wpatrywała się w zdjęcie Rosji w obrazku. Był już nieco podziurawiony, ale co tam.

Węgry patrzyła, jak Gilbert siedzi na jej parapecie z dziecięcym uśmiechem wpatruje się w park.
- A więc... Jesteś dendrofilem?
Przytaknął wciąż się ciesząc.
Przygryzła lekko wargę i podeszła do kredensu. Otworzyła go i wyciągnęła paczkę papierosów. Zapaliła jednego.
Prusy czując dym odwrócił się zdziwiony.
- Ty palisz?
- Cholernie dużo.
- Skąd masz fajki?
- Łotwa mi załatwia.
- A on skąd ma?
- Nie wiem... Co o nim sądzisz?
- O Raivisie? Przydupas. I tyle.
Pokiwała głową. Westchnęła rozmarzona.
- Ale wiesz... Kiedy odbiera zapłatę za te fajki jest całkiem inny.
Beilshmidt patrzył w drzewa. Dopiero po chwili odwrócił się gwałtownie do Elki.
- Czekaj... Jak on... Odbiera zapłatę?
- No wiesz...
- Ty chyba nie...
- A jeśli tak?
Chwila milczenia. Lustrował ją od stóp do głów. Nie wyglądała na dziwkę. Ale teraz, jak tak się przyglądał... Sposób, w jaki zaciągała się dymem... I postawa. Tak, miała taką postawę. Dlaczego wcześniej nie zaważył? Pewnie dlatego, że od dziewcząt woli drzewa.
- Chcesz zapalić?- zapytała zapalając drugiego papierosa
- Nie palę, dym szkodzi drzewom.
- Pieprzony dendrofil...
Znów odwrócił się w stronę drzew i zamyślił się.
A gdyby tak... Nie, nie zgodzi się... Ale w sumie czemu nie? Nie, to głupie... Z drugiej strony... To byłoby z korzyścią dla ich obojga.
Przełknął ślinę.
- Ile bierzesz?
Oderwała się od fajki. I przez moment nie dotarł do niej sens tych słów.
- Żartujesz?
- Nie. Ile byś chciała?
Uśmiechnęła się lekko. Patrzyła na niego, jakby czekała, aż powie "żartowałem!". Ale nie zrobił tego. On również patrzył jej w oczy.
- Nie stać cię.
- A Łotwę stać?
- Jak już mówiłam, Raivis robi wszystkich naokoło w bambuko.
- Ile?- powtórzył
Zaciągnęła się znowu.
- To zależy. Ale wiesz... Ze względu na naszą znajomość... Pierwszy raz masz gratis.
- Nikt nie powiedział, że tych razów będzie więcej.
- Będzie. Moi klienci zawsze wracają.
Gilbert odwrócił się w stronę okna. Węgry przez moment miała wrażenie, jakby rozmawiał z drzewami. Przepraszał, że je zdradza, czy co? Nagle wybiegł z pokoju zostawiając ją oniemiałą.
Zgasiła papierosa. "Zawstydził się"- pomyślała z satysfakcją.
Nie zdążyła jednak sięgnąć po książkę, kiedy drzwi otworzyły się i z hukiem uderzyły w ścianę.
- Zakładaj, dziwko!
Rozpromieniony od ucha do ucha rzucił w nią jakimś materiałem.
- Co to...?
Kiedy już zrozumiała, miała ochotę walnąć go w twarz.
- No chyba nie lałeś.
- Zakładaj.
- Nie ma mowy!
- Zakładaj, albo powiem wszystkim, że dajesz dupy przydupasowi.
Zarumieniła się.
- Nie ośmielisz się.
- Proszę cię. Zdjąłem Ludwigowi majtki przed cała szkołą. Jestem zdolny do wszystkiego.
Hedervary miała minę, jakby chciała mu porządnie przywalić patelnią w twarz. Ale nie mogła. Po ostatnim takim "incydencie" Ivan zagroził, z jeśli znów to zrobi, będzie musiała "pożegnać się z papierem toaletowym i zacząć podcierać kaczkami".
- Przecież to nic złego, po prostu to włożysz, a potem zdejmiesz.- przekonywał ją
Zacisnęła powieki i przycisnęła kostium do piersi.
- No dobra. Ale nikomu ani słowa.

różowy kolor ZSRR'u [CAŁOŚĆ]Where stories live. Discover now