Rozdział 7

18 2 0
                                    

Pustynna Łapa nie była już zmęczona。Teraz, żwawym krokiem zapuszczała się coraz dalej w głąb tunelu。Wokół niej, panowała bezkresna ciemność, przez co kotka musiała iść po omacku。Co jakiś czas, odbijała się od ścian tunelu。Denerwowało ją to, więc postanowiła zwolnić。
Kotkę martwiło to, że nie wie, czy idzie w dobrą stronę。Nie miała przecież pewności, czy minęła jakeś rozwidlenia, lub oddzielne tunele。Może to nie był dobry pomysł? I tak, kotka nie była by w stanie zawrócić。Nie pamiętała już nawet gdzie skręciła pare minut wcześniej。
Zrozpaczona, przystanęła na chwilę by ochłonąć。Nie mogła się teraz poddać! Musi iść dalej i odnaleźć wyjście! Zamknęła oczy。Kotka nie mogła mieć pewności czy ciągle widzi。Równie dobrze, całą dotychczasową drogę mogła pokonać ślepa。Gdzie tylko spojrzała, tam było ciemno jak w lisim sercu. Westchnęła, po czym otworzyła oczy。Ponownie ruszyła do przodu, ale tym razem szła szybciej niż poprzednio。Jeśli ma znaleźć stąd wyjście, musi znaleźć je w przeciągu kilku zachodów słońca。Inaczej, umrze tutaj z głodu i wyczerpania。To była by chyba ostatnia śmierć jaką by chciała!

Po jakimś czasie prędkiego marszu kotka ze zdziwieniem stwierdziła, że jest już trochę jaśniej。To musi znaczyć,  że tam jest jakieś wyjście! Pustynna Łapa zaczęła energicznie biec, a nawet gnać, najszybciej jak potrafiła w stronę źródła światła。Dzięki klanie gwiazdy! Gdy była na miejscu, spojrzała w górę。Jakieś dziewięć ogonów nad nią, widziała dość spory otwór, przez który wpadało tu dużo światła。Na niebie, już powoli znikały różowo-pomarańczowe chmury, a niebo robiło się coraz ciemniejsze, co znaczyło że był zachód słońca。Kotka, ze sporym zdziwieniem uświadomiła sobie, że spędziła tutaj cały dzień! W trakcie drogi kompletnie straciła poczucie czasu!
     Kotka głęboko wbiła pazury w odrobinę wilgotną ziemie, po czym zaczęła się wspinać。Z ulgą stwierdziła, że ziemia idealnie nadaje się do wspinaczki。Wbiła łapę wyżej, podciągnęła się, a następnie zrobiła to samo z drugą łapą。Dobrze jej szło! Teraz kolejna łapa i kolejna。。。 Już jest całkiem wysoko!
     I właśnie wtedy, gdy Pustynna Łapa wbiła pazury w nieco bardziej suchy kawałek ściany, ziemia, oderwała się razem z jej łapą i kotka runęła w dół。

-Lisie Łajno!- warknęła głośno, po czym zwinęła się w kłębek。Była zmęczona, głodna i nie była w stanie się wydostać! Czy mogło być jeszcze coś gorszego? Tak, być dodatkowo poturbowanym gdy spadło się z nad sześciu ogonów! Dodatkowo kotka tęskniła za obozem, oraz dręczyło ją, że nie ma pojęcia o powodzeniu misji. Nie wiedziała nawet czy jakiemukolwiek kotu, także udało się z tamtąd uciec.
     Pustynna Łapa spojrzała w już całkiem nieźle widoczne gwiazdy na tle zachodzącego słońca. Ciekawe czy z jej rodzeństwem wszystko dobrze. Nie miała ochoty dzielić się teraz językami z klanem gwiazdy. Kotka zastanawiała się czy jeszcze ma jaką kolwiek szansę by wydostać się z tych tunelów.
Spuściła głowę, po czym zaczęła cicho chlipać. Czuła jak mokre, słone łzy spływają po jej policzkach i skleją jej futerko. Gdyby tylko dała radę się wydostać! Gdyby tylko wszystkie kości, nie paliły jej po bolesnym upadku. Gdyby tylko jakichś kot mógł zjawić się tutaj, i jej pomóc!

Gdy kotka tak chlipała, nie usłyszała delikatnego szmeru za nią.
-Jakiś kot, patrz!- usłyszała za sobą ciche szepnięcie
-Tak, rzeczywiście! Na moje wibrysy, co on tam robi?- to było drugie, nieco głośniejsze szepnięcie drugiego kota
Pustynna Łapa odwóciła się. Światło zachodzącego słońca ledwo oświetlało ciemne, pręgowane futra dwóch kotów. Były małe i wychudzone w porównaniu do klanowych kotów, nawet w czasie nagich drzew.

-Kim jesteście?- zapytała Pustynna Łapa, poczym podniosła się na łapach. Jak mogła stracić czujność! Przecież przez ten cały czas ktoś mogł ją zaatakować! Już całkowicie straciła nadzieję na odnalezienie kogo kolwiek, że zapomniała o ciągłym niebezpieczeństwie! Chociaż, właściwie to z drugiej strony, przecież właśnie tego chciała - spotkać kota który pomógł by jej się z tąd wydostać.
-Ja nazywam się Pręga, a to jest Kamyk, mój brat.- powiedziała ciemna kotka
-Jak się tu znaleźliźcie?- zapytała Pustynna Łapa
-Mieszkamy tu - tym razem odezwał się kamyk.
-Masz na myśli że mieszkacie w tunelach?
-No, w tunelach nie - powiedział nieco rozbawiony kot. - mieszkamy w obozie.
-Macie pod ziemią obóz?- zapytała naprawdę zdziwiona Pustynna Łapa. Ona spędziła tam jedynie dzień, a już zaczynała odchodzić od zmysłów. Jak musi wyglądać spedzanie tu księżycy, lub nawet życia?!
-Tak, jest całkiem niedaleko, ale spokojnie, nie martw się. Nie spędzamy tam całego życia - powiedziała Pręga jakby już znała myśli kotki.
-Czasami wychodzimy z zielarką pozbierać rośliny lecznicze, lub zapolować na nadziemną zwierzynę, chociaż robimy to bardzo żadko. Pasuje nam życie tutaj.
Pustynna Łapa pokiwała głową ze zrozumieniem. Sama, o wiele bardziej wolała by żyć w normalnym klanie, a nie dziesięć długości ogona pod ziemią!
Pręga uważnie przyjrzała się kotce.
- Jesteś strasznie poobijana- zauważyła.
- Spadłam z nad wysokiej długości. Trochę boli - przyznała jej zakłopotana kotka.
- Chodź z nami do obozu. Zielarka da ci coś na uśmierzenie bólu, a ty będziesz mogła się zdrzemnąć po najpewniej długiej wędrówce.
Pustynna Łapa nieco nie chętnie podążyła za kotami utykając na jedną nogę. Koty przeszły przez tunel którym wcześniej tam przyszły, a kotka bezmyślnie poszła ich krokami

[834 words]

Umm... No więc po pierwsze sory za ten crindge, i po drugie sory za pół miesięczną przerwę ( ・∀・) następny rozdział najpewniej będzie dział się na terytoriach klanów, naraaa ('・ω・')

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 20, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Wojownicy: Dziura bez dnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz