:>

34 7 4
                                    

    Wyszedłem ze Szczerbiną na spacer, nie mogliśmy sobie pozwolić na ważne rozmowy gdzieś, gdzie mogą nas podsłuchiwać. Wyszliśmy z hotelu Polesie i udaliśmy się w stronę obrzeży Prypeci. Czuliśmy na sobie wzrok pomimo tego, iż nikogo nie było w pobliżu albo przynajmniej nikogo nie widzieliśmy. Po kilku minutach drogi byliśmy pewni, że jesteśmy na tyle daleko od centrum miasta, że możemy porozmawiać o tym co tak naprawdę dzieje się w zgliszczach reaktora, i o tym co powinniśmy dalej zrobić. Przynajmniej wydawało mi się, że to właśnie tego będzie dotyczyła nasza rozmowa.

- Pewnie domyślasz się towarzyszu Legasow, dlaczego nie mogliśmy rozmawiać w hotelu – zaczął rozmowę Szczerbina.

- Tak, oczywiście towarzyszu, zdaję sobie sprawę z podsłuchów jakie KGB musiało wszędzie pozakładać, nadal jednak nie rozumiem czemu są wobec mnie tak nie ufni. – odpowiedziałem.

- Oni nikomu nie ufają, nawet mnie. Nie obwiniaj się Walera, to nie o Ciebie im chodzi.

Walera… to był pierwszy raz, kiedy Borys zwrócił się do mnie w mniej oficjalnym tonie.
Poczułem, jak robię się czerwony na jego słowa, tak stanowczy mężczyzna jak Borys Szczerbina pozwolił sobie na chwilę słabości, ale czy na pewno miała być to jego słabość?

- Rozumiem, że chciałeś porozmawiać o topniejącym rdzeniu? -odezwałem się po chwili ciszy i zamyślenia.

- Nie. Chciałem porozmawiać o czymś zupełnie nie związanym z naszą pracą.

- Tu mnie zaskoczyłeś Borysie, więc w czym rzecz? O co chodzi?

- O nas.

- Co masz na myśli towarzyszu?

Czułem, jak serce mi przyśpiesza i jak kręci mi się w głowie, w tamtej chwili nie wiedziałem czy to od słów Borysa, czy od dawki promieniowania jaką zdążyłem przyjąć przez swój kilkudniowy pobyt w Prypeci.

- Walera, nie jestem w stanie ukrywać tego co do Ciebie czuje. Jesteś kimś więcej niż tylko zwykłym towarzyszem, jesteś wszystkim czego mi brakuje, jesteś skrupulatny, inteligentny, przystojny. Na początku przeszkadzało mi to, że towarzysz Gorbaczow nakazał nam razem pracować, ale teraz jestem mu wdzięczny za możliwość poznania Cię Legasow.

Nie wiedziałem co powiedzieć, czułem, jak serce staje mi tak jak powinien stanąć reaktor po wciśnięciu A-5, oprócz tego stanęło mi coś innego, nie byłem w stanie ukryć mojego towarzysza znajdującego się w spodniach który akurat powstał i salutował ku chwale Lenina.

-Borys ja nie wiem co powiedzieć.

- Nie musisz Walera, zapomnij o tym co powiedziałem. – odwrócił się po czym chciał odejść, wtem złapałem go za rękę i szybkim pociągnięciem przysunąłem do siebie. Nasze twarze były centymetry od siebie, złapałem oburącz jego twarz i powiedziałem:

- Pokochałem cię już w helikopterze, gdy przelatywaliśmy nad reaktorem towarzyszu.

Po tych słowach nachyliłem się jeszcze bardziej ku jego twarzy, wtedy nasze usta się spotkały. Pocałunek był namiętny i długi, czułem, jak jego ręce krążą po całym moim ciele.
Nagle Borys przestał i lekko się odsunął.

- Nie tutaj – powiedział – jeszcze ktoś nas zobaczy.

Chwycił moją dłoń i zaprowadził nas do wnętrza elektrowni. Przemierzaliśmy dziesiątki korytarzy aż w końcu natrafiliśmy na miejsce, w którym byliśmy pewni, że nikogo nie zastaniemy i gdzie nikt nie będzie nam przeszkadzał. Była to sterownia reaktora nr 4.
Gdy weszliśmy do pomieszczenia, Borys gwałtownie zamknął drzwi po czym zdjął swoją marynarkę i rzucił gdzieś w odmęty pokoju. Podszedł do mnie po czym objął mnie w talii i posadził na komputerze sterowniczym. Czułem jak setki przycisków wbijają mi się w dupę, ale nie powiedziałem o tym Szczerbinie.
Borys mocno i namiętnie całował mnie po czym stopniowo schodził w dół rozpinając przy tym moją koszulę odsłaniając jednocześnie mój tors (JA PIERDOLE CO JA ROBIE ZE SWOIM ŻYCIEM KURWAAAAAA). Oddałem się ekstazie. Gdy ten zaczął rozpinać mój rozporek, lekko rozchyliłem nogi by miał lepszy dostęp do mojego małego komunisty, jednak ten nie zrobił tego czego bym się spodziewał. Borys nagle gwałtownie odwrócił mnie tyłem do siebie po czym (JA PIERDOLE) wsadził mi swój pręt kontrolny do mojego reaktora. Jego pręt był rozgrzany niczym rdzeń reaktora RBMK 26 kwietnia o godzinie 1:23. Napierał na mnie rytmicznie i głęboko, nie byłem w stanie powstrzymywać swoich jęków rozkoszy.
-Borys j-ja zaraz d-dojdę – wyjęczałem na skraju wyczerpania.
- Jeszcze nie teraz, zrobimy to razem.
Nasze ciała były złączone harmonią i melodyjnością niczym w pięknej symfonii Czajkowskiego. W końcu doszliśmy, nasi mali towarzysze eksplodowali niczym reaktor. Na koniec Borys pocałował mnie.
- Kocham cię Walera
- Ja ciebie też Borys.
Nasze późniejsze życie było pełne wzlotów i upadków jednak nadal byliśmy w sobie bardzo zakochani, to wszystko można było podsumować trzema prostymi, ale jakże pięknymi słowami: dupa, penis, reaktor.

Legasow x Szczerbina super gejowokomunistyczna historia 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz