Prolog

256 24 3
                                    

Komentujcie, bo taka przerwa pewnie sprawiła, że będę robić błędy/styl gorszy.

Fiedya

---------------


Był środek zimy, gdy dziewczyna pierwszy raz w życiu zobaczyła prawdziwego wampira - poza oczywiście jej przełożonym - i zrobić za przynętę. Zima działała na jej korzyść, bo chociaż był mróz, ubrania pozwalały bez problemu ukryć bronie. Chociaż miały jej się tu nie przydać.

Rudowłosa kobieta otulona płaszczem i szalem aż po nos, szła pospiesznym krokiem. W środku nocy ulica była praktycznie pusta, zgodnie z planem. Obcasy, komplet skąpego stroju mającego przykuć wzrok wampira, stukały o płyty chodnika, praktycznie zagłuszając ciche kroki wampira za nią. Dopiero co zagadała do niego i w krótkiej rozmowie pozwoliła ofierze się dowiedzieć, że mieszka sama, będzie wracała na nogach za niedługo. To był jej pierwszy test. Gdyby jej serce biło zbyt szybko, wydzielałaby zapach strachu lub zwyczajnie wyglądała na przestraszoną, tyle by było z polowania.

Caragh w ogóle nie słyszała kroków wampira, więc musiała założyć, że za nią idzie. Widziała, jak ją obserwował, gdy się ubierała do wyjścia w klubie. Nie bała się. Przynajmniej nie na tyle, by wampir mógł to wyczuć, bo oczywiście że się bała. Co innego mieć dampira i wampira w szeregach oddziału albo się uczyć od łowców jak polować na wampiry. Dopiero po kilku latach szkolenia i zdaniu podstawowych testów szkolący się łowca był zabierany na jakąkolwiek misję. I nigdy bez wsparcia.

Wtedy usłyszała za plecami kroki i na moment serce podeszło jej do gardła. Był bliżej niż się spodziewała. A jeśli Alexandra tak się ustawiła, że ich jeszcze nie widzi? Albo nie trafi? Caragh powstrzymała się przed sięgnięciem po broń. Trochę zaufania do sojuszników. Tego uczą.

Pocisk minął ja najwyżej o metr, lecąc praktycznie od frontu. Cichy huk wystrzału rozległ się chwilę później. Zaskoczone sapnięcie za plecami wystarczyło za sygnał, że wampir dostał, ale obróciła się, sięgając po sztylet... i dobrze zrobiła. Pocisk trafił wampira, ale nie w serce. Zaskoczenie zmieniło się w gniew, obnażył wysunięte kły. Odruchowo cofnęła się o krok z przestrachem, ale potem zacisnęła dłoń mocniej na broni. Wampir warknął wściekle i skoczył na nią z taką prędkością, że rozmazał się jej przed oczami. Zdążyła zrobić pół kroku do tyłu, błysnęło ostrze, zadziałał wyuczony odruch. Ćwiczenia z Teehlem wystarczyły, by dorównać szybkości potwora i sztylet wbił się tam, gdzie ja uczyli. Gdyby nie został zaskoczony, nie miałaby szans, ale w takiej sytuacji wystarczyło. Mężczyzna wypuścił powietrze zaskoczony, odepchnął ją i sam cofnął chwiejnie. Nie wyrwała sztyletu z jego ciała, a to był słaby wampir, nie miał tyle czasu. Po prostu padł martwy przed nią.

***

Na dachu prawie pół kilometra dalej na idealnie prostej linii strzału, ubrana na zapinaną bluzę postać podniosła się z ziemi, odkładając karabin wyborowy.

– Ładny strzał - zauważył siedzący po turecku obok niej mężczyzna - Ale nie trafiłaś w serce.

Zawsze komentował jej zachowania na misjach, więc nie odpowiedziała, po prostu zaczęła składać karabin i wkładać po kolei części do torby. Nie miała w planie trafić, Michael to wiedział. Miała dać Caragh możliwość wykazania się bez ostrzeżenia, że wampir przeżyje snajperski strzał. Rudowłosa łowczyni kończyła szkolenie za dwa lata, a to była jej pierwsza styczność z wrogim wampirem. Jej zdolności były wyjątkowe jak na brak doświadczenia, dlatego Alexandra dała jej szansę na zabicie go samodzielnie, mając go ciągle na celowniku. caragh była jedną z najlepszych uczniów, jakich Alexandra a miała okazję szkolić przez te czternaście lat, ale wątpiła, by Teehle poparł jej decyzję o dokończeniu spraw przez uczennice. Cóż, dowie się o tym, gdy Alexandra będzie składać raport z misji.

AlexandraWhere stories live. Discover now