rozdział 5

125 1 10
                                    

POV: Dominik

Siedziałem na krzesle, dziewczyny sprwdzały czy nic mi sie nie stało, ta psychoatka tylko kilka razy zacieła mnie za nie posłuszenstwo.

Paweł prziciskał ją do ziemi, byłem im wdzięczny.

Lena przycisneła mi wacik do rany, syknąłem z bólu.

Uslyszałem głos Lili.

Odwróciłem głowe, szeptała coś do Pawła, uwaznie oglądałem jej kazdy ruch. Nagle stało się cos czego się nie spodziewałem. Lily podnioslą sie szybko i wbiła nóz chlopakowi. Działo się to wszytsko tak szybko ze nie zdązylismy zareagowac.

Szybko wsałem i podbiegłem do Pawła.

- Paweł....

- Masz. - powiedziała Kaisa przybiegając z apteczką, spojrzałem w jej oczy które emitowały strachem.

Otworzyłem ją i zacząłem szukac opatrunku, w tym samym czasie dziewczyny podwineły mu koszulne z raną.

Gdy na nią spojrzałem cały zbladłem.

Wyciągnąłem bandaz i odkazacz (nwm jak sie to pisze ale wiecie to co sie daje na rany)

I szybko zacząłem oczyszczac rane.

Po paru chwili usłyszałem policje, Kasia pobiegła im otworzyc.

Przes drzwi słyszałem ze mówiła że Lily uciekła.

Drzwi sie otworzyły i weszli policjańci, zadzwonili po katetke i zaczeli przepytywac o wszytsko.

Opowiedziałem im historie, caly czas zerkając na Pawła.

- Dobrze a więc, gdzie jest ta panienka? - spytal jeden z policjanów mając na mysli Lily.

- Uciekła...- powiedziałem cicho.

- Uciekła?

- Tak.

- Ech a więc, Krystian ty i Daniel pojdziecie sprawdzic okolice terenu.

Wynienioni pokicjanci skineli głowami i wyszli.

- Zaraz powini zjawic się chlopcy od pogotowia.

Nie odpowiedzialem znowu popatrzyłem na Pawła, ktory lezal dysząc cięzko. Kasia siedziala obok uciskając rane.

Po chwli uslyszelismy syreny pogotowia.

Zerwalem się i pobieglem otworzyc im drzwi, po drodze opowiedziałem im ta samą historie.

- Jestesmy. - powiedziałem i podszedłem do Pawła, Kasia się odsuneła robiąc miejsce ratownika.

- Dobrze, mam na imie Andrzej Mieszkiewicz. Jestem Doktorem, slyszy mnie pan? - Pan doktor kierowal te slowa do Pawła.

Zostawiłem ich samych wiedząc ze brunet jest w dobrych rękach.

Wyszedłem z domu, moje nogi kierowały mnie wszędzie.

Mieszkamy przy lesie i polacy, wiec tam wlasnie sie udałem.

Cicho westchnąłem, moj najlepazy przyjaciel własnie prawie umiera, a ja nie moge nic na to poradzic.

Skierowałem się w strone bujnego lasu, czesto tu chodze z Blaz'em. Zawsze lasy i pola mnie uspokajały, tak stało się też teraz.

Moje złe mysli poszybywały gdzies daleko, mój oddech się wyrownał.

Popatrzylem na drzewa i poszedłem głębiej w las.

Ptaki cwierkały obok mnie, czułem zapach drzew i roslin.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 23, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Miłość w niepewnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz