I kolejny dla was!
Zostawcie coś po sobie,
Jutro next?
- Opłaciłem profesjonalny transport Anne, zabranie Harry'ego z publicznego szpitala jest jak najbardziej bezpieczne. Lekarz to zweryfikował zanim wydał decyzję o możliwości transportu - po raz kolejny zapewniał kobietę, że podejmuje najlepszą decyzję dla zdrowia i życia jej dziecka.
- Nie wiem Louis, on jest taki delikatny. Moje biedne dziecko, zostało tak skrzywdzone przez pijanego kierowcę - wciąż nie potrafiła w to wszystko uwierzyć.
- Skurwiel będzie siedział w więzieniu, już ja o to zadbam - warknął, nie chcąc nawet wspominać na razie Anne, że gdyby nie to to zamiast informacji, że jej syn ledwo żyje, dostałaby informację o zostaniu babcią.
Teraz wszystko pozostanie tylko bólem dla niego i Harry'ego. Miał naprawdę zamiar stworzyć dla winowajcy wypadku piekło na ziemi.
- Oby - pociągnęła nosem - On nie może innych skrzywdzić! Jak raz pijany wsiadł za kółko, to zrobi to i kolejny.
- Wystarczająco szkód narobił, ale na razie musimy się skupić na Harrym - zacisnął dłonie w pięści, nie mógł znieść widoku swojej omegi, tak bezbronnej i nieprzytomnej - Przetransportujemy go do szpitala, gdzie jest najlepszy lekarz w całej Anglii od urazów kręgosłupa, tam zrobią wszystko żeby postawić go na nogi w rozsądnym oczywiście czasie.
- Mój brat jest silny, nie zostawi nas i zawalczy o siebie. Tak jak walczył o twoją miłość - Gemma przytuliła mamę - Teraz mamo się nie martw i pozwól aby bezpiecznie go przenieśli do najlepszej możliwej placówki. Wiesz, że Lou nie kłamie. Nie zrobiłby czegoś, co źle wpłynęłoby na H.
- Wiem kochanie, że nie zrobiłby tego, po prostu jestem przerażona, nawet jeśli wiem od kilku dni o tym co się stało, wciąż mam wielkie emocje - bliskość szczeniaka dawała jej choć trochę otuchy.
- Wszyscy chcemy mamo, aby mój Hazz wrócił do zdrowia, a najważniejsze, obudził się - Louis uniósł wzrok, aby się nie popłakać.
Przez ostatnie dni targały nim przeróżne emocje, od strachu i łez, do złości i chęci wyładowania emocji.
Później wszystko działo się szybko. Harry został przewieziony na drugi koniec Londynu, gdzie miał zagwarantowaną salę tylko dla siebie i w niej było też dodatkowe łóżko dla partnera, czy rodzica. Mieli też tam dołączoną małą łazienkę dla dobrego komfortu.
Louis był od dnia wypadku na najwyższych obrotach, nawet jeśli to nie był długi czas, czuł że stracił kilogramy, a stres i załatwianie różnych spraw nie pomagały mu ani trochę.
Anne starała się go wesprzeć, jednak alfa był naprawdę uparty.
- Marcel przywiezie kosmetyki i trochę rzeczy - Louis odłożył telefon na parapet w pokoju i obrócił się w stronę kobiet.
- Powinieneś chociaż na noc wrócić do domu i się porządnie wyspać i wykąpać - Anne martwiła się o zięcia.
- Nie, nie mamo. Będę tutaj spał, celowo wziąłem salę z łóżkiem- wskazał na miejsce - Chcę przy nim być, nie mogę... Nie mogę go znowu zostawić - w nocy miewał koszmary, w których się obwiniał. Był tak daleko od swojego męża, kiedy ten przeżył piekło na ziemi.
- Gemma przyniesie ci ciepły obiad w taki razie - poddała się - Marniejesz w oczach Lou, a Harry cię potrzebuje.
- Będę o siebie teraz dbał, teraz wiem że jest w najlepszych rękach mamo - objął czule kobietę - Tak bardzo chcę, aby do nas wrócił z tymi swoimi głupimi żartami.
- Też tego potrzebujemy Lou, bardzo chciałabym go usłyszeć i żeby mnie objął jak zawsze to robił - pociągnęła nosem - Dbaj o siebie, dla niego. Wiesz jak się denerwował jak opuszczałeś posiłki - wspomniała tym, nie jedną rozmowę ze swoim synem.
- Zawsze marszczył swój nosek i karcił mnie tym swoim matczynym tonem głosu - powiedział z gulą w gardle, w tym momencie poczuł jak bardzo mu brakuje tych chwil, nawet jeśli wcześniej potrafił się irytować na zawziętość w tym temacie omegi.
🐾🐾🐾🐾🐾 (wspomnienie)
- Widzę nawet przez kamerkę, że masz zapadnięte te policzki. Znam cię za dobrze i twój tryb pracy. Pewnie siedzisz na planie po kilkanaście godzin i pijesz kawę albo energetyki zamiast zjeść porządny obiad - patrzył prosto na ekran, na którym widniał jego mąż.
- Masz mnie - nie miał co kłamać, omega zawsze wiedziała, kiedy próbował to robić i potem na niego warczała - Ale przysięgam, poprawię się. Ostatnio na planie był niezły zgiełk, ale robi się lepiej...
- Nie ze mną takie numery Tomlinson, zamówisz sobie coś do jedzenia i zjesz przy mnie - zmarszczył nos - I będziesz codziennie do mnie dzwonił w czasie obiadu, będziemy jeść razem skoro sam nie potrafisz tego przypilnować. I zarost tu też cię nie ratuje, te policzki złapie z każdej odległości.
- Harry... - Louis sapnął wyraźnie zaskoczony słowami swojego chłopaka - Okej już okej, będę grzecznie dzwonić i będziemy razem jeść, tylko nie patrz już tak na mnie.
- Jesteś dorosły, a czasami z tobą jak z dzieckiem i jak ja mam być spokojny, kiedy ty się zaniedbujesz? Niech tylko zobaczę artykuł gdziekolwiek pod tytułem „Louis Tomlinson stracił przytomność na planie zdjęciowym" to osobiście wsiądę w samolot i skopie ci ten chudy tyłek - mimo, że był omegą potrafił pokazać swoje stanowisko w danej sprawie.
- Nie mam chudego dupska, omego - zaśmiał się lekko - Nie po tym co słyszałem, kiedy... - przerwał rozbawiony, słysząc głęboki oddech ze strony bruneta.
- Tak się nie robi alfo - nacisnął na ostatnie słowo - Szczególnie kiedy jest się tyle kilometrów od domu... - zielone oczy zmrużyły się.
- Jeszcze dwa tygodnie i będę przy tobie, dasz radę kochanie, prawda? Będziesz moją cudowną omegą... - czułość zaczęła bić z głosu Tomlinsona.
- Próbujesz podejść mojego wilka i go zmiękczyć - Harry znał te zagrania i cóż, to na niego za mocno działało, lubił sprawiać alfę szczęśliwym.
- Kocham cię skarbie - posłał mu czułego buziaka.
- Kocham cię Loulou - odparł miękko, zakopując przez chwilę swój topór wojenny.
🐾🐾🐾🐾🐾
Kola💚💙💚
CZYTASZ
Faith in the future
FanfictionLouis jest znanym na całym świecie aktorem, który czuje że może osiągnąć wszystko przy wsparciu swojego ukochanego małżonka. Jednak nie wiedział, jak jeden telefon może wszystko zmienić, a wiara w przyszłość stać się silniejsza niż cokolwiek innego.