Gdy kolejny dzień nastał były ukochany chciał jak najszybciej załatwić swoją dawną miłość, nie wychodziła z pokoju, więc postanowił na korytarzu na nią poczekać. Nagle jednak z pokoju wyszła brunetka i wziął nóż i dźgnął ją. Kobieta osunęła się na ziemię, a były jej uciekł. Z pokoju wyszedł inżynier i ujrzał swoją narzeczoną która leży i jest ranna, natychmiast poszedł do recepcji po pomoc, pomoc przyszła i kobieta została zabrana do szpitala. Szybko zabrano ją na operację, lecz niestety nie udało jej się przeżyć operacji. Na miejsce po tym przybył detektyw Astrid oraz detektyw Elizabeth i rozglądali się po miejscu zbrodni. Widzieli na nim mnóstwo krwi. Próbowali dociec co się mogło wydarzyć, w ten do nich podszedł ukochany kobiety, on powiedział, że usłyszał co się stało i szybko poszedł po pomoc. Nalge detektyw Astrid zauważyła nóż zostawiony na ziemii, który był pełny krwi, go wzięła, bo to jest dowód zbrodni. W pewnym momencie cały kurort o tym zaczął mówić i nawet niektórzy z pokoi zrezygnowali, mówiąc, że na miejscu w takim jak jest teraz nie będą, detektyw Astrid próbowała dużo faktów zbierać na miejscu, by wiadomo było co się wydarzyło przed atakiem na brunetkę, oni musieli na miejscu zrobić wizję lokalną, by było wiadomo jak to tego doszło dokładnie, lecz na razie wizja lokalna musi poczekać i pójdą jeszcze kogoś przesłuchać, może ta przesłuchiwana osoba będzie coś wiedziała w tej sprawie. Mężczyzna nie mógł w to uwierzyć co się wydarzyło, ale on chce tylko sprawiedliwości. Detektyw Elizabeth udała się przesłuchiwać recepcjonistkę, miała nadzieję, że ona pomoże w sprawie, gdy przyszła do recepcjonistki zaczęła ją przepytywać, recepcjonistka powiedziała, że jakiś zakapturzony facet wszedł do kurortu i ją zaintrygował, ale potem jej znikł. Podała jak był ubrany i detektyw miała jakiś punkt zaczepienia do sprawy która była coraz bardziej zagadkowa, nawet była szaleńcza. Detektyw Elizabeth zapisała wszystko co było potrzebne i udała się po tym na korytarz gdzie są ślady zbrodni i ujrzała idąc pozostawione buty przez zbrodniarza, te buty wzięła i zostaną odciski na komendzie już zabezpieczone, oni na korytarzu zastanawiali co dalej, sprawa była intrygująca. Detektyw Elizabeth szukała wzrokiem jeszcze jakiś śladów i jakieś się udało znaleźć, które zabezpieczyła swoimi metodami, a jej metody zawsze się sprawdzały na początkowym etapie śledztwa, teraz też powinny się te metody przydać. Po zabezpieczeniu udały się na komendę, wszystkie te ślady po układać i pomyśleć jaki mógł być motyw tego ataku na brunetkę. Weszli do gabinetu i od razu zabrali się za szukanie motywu ataku na kobietę. Oni pewne poszlaki, lecz je czymś muszą udowodnić. Do gabinetu dotarł komendant detektywistyczny i spytał jak postępy w śledztwie, mówiły one, że śledztwo jest na początkowym etapie i jeszcze efektów nie ma, oni mieli nadzieję, że efekty jak najszybciej się pojawią. Komendant po tym odszedł, a do nich nagle wszedł kolejna osoba którą muszą przesłuchać, oni zaczęli ją przesłuchiwać, mając nadzieję, że i ona coś wniesie do sprawy prowadzonej przez nich od dwóch godzin, mężczyzna w tym czasie porządkował rzeczy kobiety w pokoju i coś znalazł co musi oddać w niedługim czasie śledczym detektywistycznym. Śledczy słuchali co ma do powiedzenia w tej sprawie osoba pracująca w kurorcie i ona mówiła, że jakąś dziwną osobę widziała już dwa dni temu, lecz ona nic złego nie robiło, to nie zaniepokoiło ją i dalej wykonywała swoje obowiązki, na koniec powtórzyła, że ta osoba nawet pokój sobie wzięła. Śledczy już wiedzieli, że to było wszystko zaplanowane, pewnie kobieta podpadła mężczyźnie i dlatego ona została jego ofiarą, ale czemu aż tak brutalnie, oni nie umieli odnaleźć na tą w tej chwili odpowiedzi, która była trudna na razie do poszukiwania. Przesłuchiwana osoba jeszcze chwilę była i od niej zostały spisane zeznania, a detektyw Elizabeth znalazł motyw jakim kierował się atakujący brunetkę w takim miejscu jak Ciechocinek. Ten motyw to, że potraktowała atakującego źle i dlatego została jego ofiarą. Detektyw Elizabeth sama jeszcze raz na miejsce się udała i postanowiła dokładnie miejsce przestępca sprawdzić. Weszła i kilka minut dotarła na miejsce gdzie doszło do przestępstwa, po tym odnalazła pewne ślady. Detektyw Elizabeth chwilę potem odkryła, że pewne ślady jeszcze nie zostały dobrze odkryte i musi je najszybciej jak się da. Mężczyzna w rzeczach grzebiąc dokopał jeszcze do innych pewnych zagadek, które mogą pomóc w śledztwie detektywom, oni na razie nie wiedzą, gdzie może się ukrywać mężczyzna który zaatakował śmiertelnie kobietę i nagle znikł. Nagle na miejscu zbrodni znalazły się nowe okoliczności których na korytarzu było mnóstwo i w pewnej chwili oczom detektyw się rzucił duży odcisk buta i teraz według niej jest priorytet by odnaleźć takiego mężczyznę z opisu, który taki rozmiar obuwia sportowego nosi, tylko ona się zastanawiała gdzie go szukać, by go odnaleźć. Komendant na komendzie był zajęty czymś innym i wiedział, że śledczy sobie dobrze z tą sprawą poradzą i jego pomoc będzie tylko doraźna, a nie całościowa. Detektyw Astrid na komendzie postanowiła oddać nóż do badań technicznych, by sprawdzić do kogo ślady należą, lecz innymi metodami technicy to sprawdzą, ponieważ nie mają jak na tamte lata sprzętu do takiej roboty jaką oni wykonują. Nagle w pokoju mężczyzna stanął i przypomniał sobie o namiętnościach które go spotkały z jego narzeczoną umarłą, on chciał ją jeszcze raz zobaczyć, lecz niestety to się nigdy nie wydarzy. Mężczyzna atakujący swoją dawną ukochaną, tak się ukrył w Ciechocinku, tak że mogą go szukać, a nigdy nie znajdą. On nie wiedział, że śledczy to dobra drużyna i się znajdzie mimo to. Detektyw Astrid postanowiła udać się po Ciechocinku i poszukać gdzieś w mieście śladów, aby odnaleźć mężczyznę, w pewnej chwili doszła do budynku opuszczonego przez lud. Weszła i czuła, że gdzieś niedaleko może być mężczyzna i zaraz chyba go odnaleźć. Głębiej się dostała i myliła się mężczyzny nie było w budynku którym była, ale postanowiła kwadrans w budynku być i to dokładnie sprawdzić, aby nie mieć żadnych wątpliwości, że mężczyzny na serio nie ma. Po tym dotarła do pierwszego opuszczonego i pod gruzami nawet szukała jakieś śladu na to, że mężczyzna w tym opuszczonym miejscu był, lecz w pierwszym pokoju go nie było i dalej i tak szukała. Nagle pod gruzami coś usłyszała, początkowo myślała, że to pomyłka, niestety to nie była pomyłka tylko ktoś pod gruzami był i się z nich nie umiał wydostać, ona podniosła gruzy, lecz było już na jakąkolwiek pomoc było za późno. Młoda kobieta lat chyba czternaście wpadła tu i nagle zawalił się strop, wtedy ją zawaliło, a że ona była lat czternaście to to wszystko poskutkowało i natychmiast po uwolnieniu umarła, detektyw myślała, że to mężczyzna atakujący, lecz to nie był nawet on. Po tym odeszła i udała się do innego pokoju, może tam się uda odnaleźć atakującego, weszła i uważała, by strop gdzieś nie spadł, bo budynek jest w opłakanym stanie i może on upaść w każdym momencie. Detektyw wzrokiem szukała śladów potrzebnych do rozwiązania zagadki. Idąc znalazła ślady krwi, wzięła rękawiczki i dotknęła ślady krwi, by sprawdzić czy świeże, czy nie. Nagle kobieta odkryła, że ślady krwi mogą mieć drugie dno i krążąc próbowała odkryć jakie to drugie dno mogą mieć ślady krwi, okazało się, że budynek może mieć też drugie ciemniejsze dno i musi go jak najszybciej zbadać.Ślady krwi według niej mogły należeć do rannego atakującego, mówiła, że mógł gdzieś zahaczyć i dlatego tylko krwi w tym jednym miejscu. Detektyw Astrid na miejscu patrzyła i się okazało to co sobie mówiła było prawdą mężczyzna serio był ranny, po tym znalazła się przed oknem, a tam było mnóstwo szkła, wiedziała już, że mężczyzna był w budynku, ale potem znikł. Znalazła schody i nimi na górne partie się udała, detektyw wiedziała po co idzie na górę, ona wie, że tam też mogą być ślady na to, że gdzieś jest atakujący i musi to odnaleźć, potem szybko do niego się uda jak to odnajdzie. Weszła na górę i zobaczyła mnóstwo pokoi, oczywiście bez drzwi, wchodząc do pierwszego pokoju, zobaczyła ubrania, chyba pozostawił je mężczyzna, chciał tym zmylić każdego kto postanowił go szukać, lecz nie da się zmylić śledczą Astrid i Elizabeth. Chwilę potem w ubraniach odnalazła pewne dokumenty i je wyjęła, zaczęła je czytać. Z dokumentów dowiedziała kim ta osoba może być, nagle kobieta w dokumentach coś odnalazła i próbowała przeczytać do kogo należy dokument. Nagle w pewnej chwili wiedziała do kogo dokumenty należą, ona rozglądała się dookoła i ślady kolejne jej się pokazały i zaczęła je oglądać, dobrze się rozpatrywać. Kilka chwil i w ubraniach coś się jeszcze odnalazło, nagle wzięła tą rzecz i zastanawiała się co z nią ma począć. Okazało się, że ta rzecz może się jeszcze bardziej na coś przydać. W tym czasie mężczyzna w pokoju uporządkował wszystkie rzeczy, które musi oddać na sprawdzenie śledczym, oni też muszą sprawdzić, czy coś warte do śledztwa. Usłyszał że detektyw Elizabeth jest i wszystkie te rzeczy znalezione rzeczy, udając się tam gdzie w tej samej chwili przebywa i pobiegł z tymi rzeczami, natychmiast chciał dać, lecz niestety one zostały wywalone przez niego i musiał je jeszcze raz posegregować, w ten mógł z nimi iść z powrotem do stojącej na miejsce przestępstwa, gdy doszedł do niej, ona wraz z nim zaczęli rzeczy przeglądać, bo ona chciała wiedzieć czy te rzeczy do sprawy mogą być przydatne, niektóre były nawet kurzem przykryte jakby coś miały do przekazania. W pewnych rzeczach odnalazł listy i je otworzyły, ona była zaciekawiona co w tych listach może być, okazało się, że te listy to są listy od atakującego kobiety, przeczytała jeden list i się okazało, że od razu wiadomo było dlaczego ona uciekła od niego do kurortu, by od niego odpocząć, niestety nie udało, bo i tak ją odnalazł, jakiś pokój dostał i w niedługim czasie została zabita brunetka. Kobieta detektywistyczna dobrze wszystko wiedziała, z dokumentów nawet zdążyła to wyczytać. Udało się kolejny list otworzyć i wtedy ona nie mogła uwierzyć co czyta, okazało się, że kobieta była przez mężczyznę poniżana i dlatego go zostawiła, dwa listy śledczej wszystko powiedziały i młody inżynier odszedł z powrotem do pokoju.Detektyw Astrid weszła do kolejnego pomieszczenia na górze i wchodząc coś ją zdziwiło, pod nogami miała morze krwi nie wiedziała co to może oznaczać. Astrid głowę w dół i zobaczyła, że mężczyzna wszędzie gdzie dało szedł i mnóstwo krwi się zrobiło, że dlatego się zrobiło. Wszystkie te rzeczy w jedną całość się kleją i usiadła by pomyśleć co może znaczyć. Mężczyzna w pokoju w pewnej chwili usiadł i nagle znów o seksie nocnym sobie przypomniał, nie mógł o nim nadal zapomniał, nie wiedząc czemu, seks dla niego z kobietą był w czymś rodzaju jak alkohol. Mężczyzna tak naprawdę, był ranny i nadal i tak był w ukryciu, on myślał tylko, że dobrze zrobił. On nie myślał, że komuś coś złego zrobił i tylko krążył, mimo, że noga mu jeszcze trochę krwawiła. Detektyw Elizabeth z miejsca przestępstwa udała się do komendy, bo tam dostała informację, że nóż został sprawdzony oraz zabezpieczony. Weszła i natychmiast technik zaczął coś mówić. Technik mówił że ślady należą do takiej osoby, że może być chyba w kartotekach policyjnych, ona po tym postanowiła podobne zbrodnie poszukać i dowiedzieć się czegoś, może oczywiście o tej osobie coś będzie pisać. Poszła do archiwum i natychmiast zaczęła czytać o tej sprawie o której wraz z technikami ustaliła. Podeszła do pierwszej półki i szukała w teczkach oraz dokumentach znalazła w pewnej chwili teczki, lecz niestety jeszcze w niej nie było podobnej sprawy, którą szuka pani detektyw Elizabeth, ona wiedziała, że w niedługim czasie powinna odnaleźć te ślady i przeczyta nawet o tym jak się uda tylko znaleźć. W jednej z teczek wziętych do ręki jej się udało, jakieś zagadkowe zapiski znaleźć, przeczytała i podobna to była sprawa, ale ona postanowiła bardziej to zgłębić, by nie było według żadnych niedomówień. Lekarz sądowy po usłyszeniu co się stało, chciał mieć na stole kobietę, niestety lekarze już ją włożyli do chłodnicy i więcej nie było o tym mowy, mimo że lekarz sądowy nadal, nadal nalegał, nic niestety nie mógł już na to poradzić. W archiwum detektyw jeszcze miała dużo dokumentów, teczek i nie tylko do obejrzenia, podeszła do kolejnej półki i z niej niestety wysypały się dokumenty oraz teczki, a także grube papiery, które powinny być potrzebne do tego co ona szuka w rozwalonych już papierach, zastanawiała się, czemu te dokumenty poleciały, ale dla niej to był znak z góry, że gdzieś w papierach jest akurat odpowiedź na jej poszukiwania. Kobieta nie wiedziała w pewnej chwili w co ręce włożyć, bo tych papierów było mnóstwo, lecz zamknęła oczy i jakieś papiery jej w rękę wpadły i udało się coś z nich wywnioskować. Okazało się, że te papiery to nieco szuka i musi zostawić na ziemi, dalej potem szukała podobnych spraw, ona myśli że ich powinno być parę, po tym do kupy się je zbierze, będzie potem wiadomo co z nimi zrobić, gdy je się uda ułożyć. Detektyw Astrid z budynku udała się do kolejnego, bo dostała jakby ściany jej mówiły, że w innym budynku może być akurat mężczyzna, który zaatakował śmiertelnie kobietę, po ataku w szpitalu przez niego zmarła natychmiast. Idąc przez budynek słyszała jakieś głosy, lecz ona postanowiła nawet na to nie zwracać uwagi i dalej iść, aby z budynku zaraz, który się zawali wydostać i udać się do innego budynku szeptanego przez ściany ruinowe. Wyszła z budynku i pewna osoba ją rozpoznała, podeszła do niej i zapytała czemu śledcza tak dziwnie idzie, ale ona nic nie mogła powiedzieć, ponieważ jest tajemnica śledztwa. Osoba chwilę stała i potem znikła, a śledcza dostała się w szybkim tempie do budynku, który swoim wyglądem już ją bardzo zdziwił, ona od razu miała minę intrygancką, tam było tyle pięter, że zajmie jej sprawdzenie co najmniej dwa dni, a nawet trzy dni, jak nie więcej. Ona mówi sobie, że lubi takie wyzwania i nic dla niej takie poszukiwania w takim intrygującym miejscu jak takie miejsce. Weszła do budynku i chwilę potem znalazła się w dużym pomieszczeniu, czując dziwny zapach. Ona nie mogła tego zapachu zlokalizować, gdy to chciała zrobić, zapach przestał być odczuwalny. Ludzie się oczywiście dowiedzieli kto to zrobił w kurorcie i powstanie chcieli wzniecić, lecz postanowili tego nie robić i zapomnieli po chwili o tym pomyśle. Nagle chwilę potem każdy się rozszedł i nikogo nie było kto by chciał jeszcze wzniecić dziwne powstanie, które mogło do niczego nie doprowadzić, tylko by była niepotrzebnie rozlana krew i ludzie którzy to zrobili, to by zostali za takie coś wsadzeni, a nawet rozstrzelani jak kaczki. Astrid patrzyła swoim sokolim wzrokiem i szukała nadal tego czego chciała w budynku, duch przeleciał, lecz ona tylko wiatr poczuła i więcej duch się nie pojawiał w takim regionie budynku. Kilka minut i dalej brnęła, aż dotarła przed parę drzwi, zastanawiając się, którą parę wybrać, aby coś się okazało pomocne, a nie tylko pustką. Mężczyzna w pokoju czuł nadal zapach swojej narzeczonej, która tak nagle umarła, nie mógł bez niej żyć, ale on postanowił jej godny pochówek stworzyć, by tam na górze ona wiedziała, że została godnie pożegnana, mężczyzna-inżynier nawet nie wiedział, że taki los spotka go i ją na początkowym etapie miłości, nawet planowali ślub, do którego nigdy nie dojdzie. On ciągle na ustach miał smak pomadki ukochanej, a w oczach ogień pożądań, który po śmierci mu zaczął zgasać. Zgasł pożar pożądań i wrócił na ziemię, udając się do miasta, znaleźć odpowiednią osobę, która pomoże mu zająć się pogrzebem, tak by on niczego nie przeoczył, mówił sobie, że on się nie na tym nie zna i może coś spieprzyć. Wyszedł i gdzieś go w stronę miasta poniosło, a w tej samej chwili Astrid wybrała pierwszą parę drzwi i chwilę potem znalazła pewny kufer, który był tak zakurzony, że można nim pisać po kufrze. Otworzyła mimo to kufer i zobaczyła w nim mnóstwo rzeczy, rękawiczką grzebała w rzeczach, wiedząc żeby śladów nie zatrzeć, mimo że kurz trochę je pokrył. W kufrze było tyle rzeczy, że nie wiedziała w co ręce włożyć, ale jakoś sobie poradzi, ona we wszystkim sobie radzi. Komendant w tym czasie nie umiał już usiedzieć i postanowił udać się na spacer długi, aż będzie mu miło, żeby nie myślał co powiedział swoim współpracownikom. Chwilę potem komendant znalazł się nad rzeką i stał, by przemyślał sobie różne rzeczy. W kurorcie wszyscy drżeli, że ich po nich przyjdzie, lecz postanowili to przeczekać, myśląc, że wkrótce ta sprawa przycichnie. Właściciel miał jakieś informację na temat ataku na brunetkę, lecz on bał się o tym powiedzieć, dlatego że on może być posądzony o coś i wsadzą go niepotrzebnie do więzienia, kilka minut i właściciel usiadł głębiej by zapomnieć o tym co chciał zrobić, wtedy zasnął na chwilę z tego wszystkiego. Właściciel jednak się obudził i nadal gryzł się z myślami na temat, czy nie powiedzieć śledczym tego co widział. Chwilę potem jednak postanowił się na komendę, mówiąc sobie, że nie ma sensu tego dłużej ukrywać. Doszedł na komendę i został przyjęty przez samego komendanta, on powiedział, że jest w zastępstwie za same śledcze, które nagle muszą udać w teren i fakty szukać do sprawy. Właściciel początkowo bał się coś wydusić, komendant tak warknął, że właściciel zaczął mówić to co wiedział, komendant po chwili zatrzymał mężczyznę do wyjaśnienia i natychmiast go zabrali tego właściciela prosto do aresztu, on został wrzucony tak, jak kartofle, on chciał uciec, lecz przed nim zostały zamknięte wrota więzienne. Krzyczał, że nic nie zrobił, lecz nikt z strażników nie chciał o tym słyszeć, po tym on usiadł i się załamał tym co się stało. Strażnicy zostali poinformowani, że muszą mężczyznę, właściciela kurortu, bo może on coś wiedzieć więcej na temat śledztwa, tylko niestety on na razie w tej sprawie milczy. Komendant po tym udał się z powrotem do gabinetu. Wszystko się układało, ale mogło zaraz runąć jak domek z kart,w tej samej chwili detektyw Elizabeth w archiwum dalej doszukiwała się pewnych kartotek, ale na razie takie się nie pojawiły. Nagle jednak jedna z teczek zahaczyła o jej ręce i ją otworzyła, a tam pisało, że pewny mężczyzna znalazł ofiarę i gdy szła zaatakowała, wszystkie zebrane materiały zabrała, z nimi prosto do swojego gabinetu i chciała je porównać z tym co jej się udało na miejscu przestępstwa ustalić, weszła i od razu zabrała za to co miała. Powiedziała sobie, że nie będzie zwlekała tylko dalej będzie kontynuowała to co zaczęła, po chwili wiedziała, że to co odkryła w archiwum jest sprzeczne z tym co na miejscu przestępca znalazła, ona miała dość, lecz ona nie poddawała się i mimo to. Właściciel próbował się jakoś w sytuacji odnaleźć, on nigdy nie był karany i dla niego bycie w areszcie jest nowością, on poza tym szukał jakiegoś pomysłu by z tej chorej sytuacji mógł się wydostać, tak by i z zarzutów go oczyścili, potem nie musiał wracać na padoł komendy, do której nigdy nie miał sentymentu, tak jakby go życie nie lubiło i policją ciągle straszy, a nie ma co go denerwować w policji. Ona jeszcze raz ostatni, postanowiła inaczej szukać, bo wiedziała, że gdzieś się odnajdzie sprawiedliwość, sierżant w tym czasie dostał od komendanta zadanie, aby gdzieś ogłosić jak wygląda mężczyzna który zabił brunetkę, lecz sierżant nie miał danych i pomyślał, że poczeka na śledcze, wtedy potem uda się jak dostanie informację do jakiejś gazety Ciechocinka, wszystko tej gazecie poda co jest ważne, aby mogli wstawić w rubryce poszukiwani rysopis mężczyzny, na koniec podpiszą tak jak trzeba. Niestety śledcza Elizabeth musiała wrócić na chwilę wrócić do gabinetu i zauważyła siedzącego w korytarzu pewnego sierżanta, stanęła i on od razu ją zauważył. Potem ona go zapytała, czemu on tak siedzi, a on powiedział, że on ma do niej pewną sprawę i wraz z nim udał się do jej gabinetu, gdy wszedł spytał się czy nie ma rysopisu mężczyzny które śledczy szukają. Kobieta odparła, że ma i mu podała, a on jeszcze dodał, że to był rozkaz komendanta i była w szoku, że komendant taki konserwatysta, a takie coś wydał, podała i natychmiast sierżant wyszedł z komendy. Udało mu się szybko znaleźć miejsce gdzie wydają poważną miastową gazetę, wszedł tam i od razu palnął co mu potrzebne. Mężczyzna się przedstawił i redaktor naczelny wszedł do sali gdzie dziennikarze siedzieli, on zaprosił sierżanta do swojego gabinetu i spytał się co mu potrzebne od dziennikarzy gazetu Ciechocińskiej. Redaktor pomyślał i zgodził się coś od sierżanta umieścić w gazecie jak ma to pomóc w sprawie prowadzonej przez śledczych detektywistyczno-Ciechocińskich. Wraz z sierżantem udało im się napisać, tak, aby ludzie wiedzieli, że gdzieś grasuje mężczyzna i pomogli detektywom. W gazecie umieścili to wszystko co sierżant podyktował na pierwszej stronie, takimi literami, że ludzie od razu to zauważą. Sierżant po tym musiał już wracać na komendę i już go potem nie było. Detektyw Elizabeth zamknęła gabinet i weszła dalej szukać w papierach tego czego szuka, może tym razem jej się to uda odnaleźć, wiedząc że drugi raz i się uda. Ona po tym podeszła do kolejnej półki i tam nagle coś zauważyła, swój wzrok sokoli wytężyła i miała nadzieję, że to są te papiery na które ma ochotę. Szuka tego kolejne minuty i na razie nie miała rezultatu w sprawie, ale ona nadal szuka mimo, że brakuje jej już sił, w pewnej chwili jednak znalazła dziwnie podpisaną teczkę, otworzyła i zaczęła dziwną teczkę sprawdzać od góry do dołu. W teczce tej jednej udało się to znaleźć czego szukała, by z siebie dumna, lecz nie mogła cieszyć się, bo okazało się, że się pomyliła, mówiąc sobie, że w kolejnej teczce lub w papierach powinien być rezultat tych poszukiwań, które na razie stoją w martwym punkcie. Detektyw Astrid weszła do takiego pokoju, że jej się od razu zakręciło w głowie, ale potem podeszła do starej zabytkowej komody i w niej zobaczyła od rąbane ludzkie części ciała, nie chciała tego widzieć, lecz jak już otworzyła komodę, to rękawiczkami je dotykała, myśląc, że kolejna ofiara została napadnięta przez psychola który zaatakował brunetkę w kurorcie Ciechocińskim, motyw był tylko jeden, że po znalezieniu go trzeba go zamknąć w psychiatryku. W komodzie tyle było tych części ludzkich, że niestety nie dało się obojętnie na to patrzeć, ona chciała ustalić kto to zrobił, ale wiedziała, że zrobiła to pewnie osoba atakująca w pięknym-uroczym kurorcie Ciechocinka. Części ciała ludzkie według niej zostały brutalnie potraktowane, nie miały paznokci i nie tylko tego, zastanawiała się, czemu coś takiego mężczyzna zrobił. Nie uzyskała na to odpowiedzi, lecz po tym otworzyła kolejną szufladę komody i zauważyła, że ofiar mogło być znacznie więcej niż sobie wyobrażała, nawet miała w głowie najczarniejsze scenariusze jakie tylko mogły być. Detektyw na miejscu nadal się zastanawiała nad kontrapunktem tej sytuacji nie umiejąc na to nawet odpowiedzieć. Detektyw Elizabeth wzięła kolejną teczka i ta teczka okazała się trafna. Wzięła ją i natychmiast przeczytała tam co chciała, ucieszyła się, usiadła i coraz bardziej się pogłębiała informacje na temat tego co chciała wiedzieć. Ona miała nadzieję, że dowie się tyle, że będzie wiedzieć gdzie może się znajdować mężczyzna którego nadal się poszukuje. Niestety na razie takiej informacji nie miała, dlatego, że nie wczytała się głębiej w dokumenty teczkowej. W pewnej chwili udało jej się coś odnaleźć i zapisała sobie to gdzieś, aby potem wiedzieć gdzie szukać mężczyzny, który im nadal wciąż ucieka. W nagłym następstwie czasu sierżant wrócił i wszystko powiedział komendantowi czego dokonał. Mężczyzna w kurorcie który nadal nie mógł się otrząsnąć ze śmiercią swojej narzeczonej, on usiadł i ostatni raz popatrzył na zdjęcie swojej ukochanej i łzy ostatniego płaczu my spłynęły po policzku na koszulę która była już trochę wygnieciona. Sierżant który był u komendanta powiedział to co miał i zapytał się, czy może pomóc śledczym. Komendant się zgodził, mężczyzna mógł spakować się i za miasto się udać, jednak jego plany zostały zmienione i został w mieście, ale w innych miejscach będzie szukał niż śledcze, dla takiej równowagi. Kilka minut i wyszedł natychmiast z komendy, w tym czasie mężczyzna atakujący który krążył i nie wiedział, że noga mu nadal krwawiła, czemu nie chciał jej bandażować nie wiadomo. Sierżant nagle dotarł do ciemnej uliczki Ciechocinka, szukał tam jakiegoś budynku, który pomoże mu i śledczym rozwiązać zagadkę, która jest na razie nie do rozwiązania. Nigdy przedtem śledczy takich zagadek nie rozwiązywał, zastanawiał się czy podoła, a jednak. Chwilę potem wszedł głębiej uliczki i się okazało, że jest w jakiejś pułapce, wszedł coraz dalej i szukał budynku potrzebne do znalezienia pewnych śladów, nie wiedział, że zaraz horror jego życia się rozpocznie. Kilka minut i jakiś budynek udało się odkryć, szybko wszedł do środka, ponieważ miał nadzieję na cud w śledztwie. Nikt z śledczych nie wiedział, że mężczyzna ukrywa się na peryferiach miasta. Żaden nie szuka nawet tam, każdy mówił sobie po co mają tam szukać, jak go może tam nie ma. Mężczyzna który był w kurorcie czekał na to, aż osoba cmentarna powie mu kiedy będzie pogrzeb, lecz na razie nie ma terminów i musi poczekać, aż jakiś jeden może się zwolni. Detektyw Astrid w budynku w kolejnym pokoju znalazła szafę tajemniczą, że, aż strach. Nagle w pokoju ta szafa sama się otworzyła, chciała nawet do niej wejść, lecz postanowiła na początkowo po pokoju się rozejrzeć, a jak to nie przyniesie rezultatu, to w meblach poszukać śladów. Jeden ślad na podłodze się znalazła i zaczęła jakby miała lupę w oczach oglądać, dla niej on był dziwny i musiała go sprawdzić, aby się upewnić w swojej skuteczności. Ona stanęła nad tym zagadkowym śladem i jej się coś udało zobaczyć, że ślad ma dwa oblicza i jeszcze może zaraz pokazać drugie, lecz musi go bardziej rozgryźć, aby mogła dalej śledztwo w budynku kontynuowała, a tam dla niej jest za dużo zagadkowych śladów oraz odcisków, jak na budynek z tyloma piętrami. W pewnej chwili ślad zaczął mieć już drugie oblicze, nagle ona ujrzała, że jest coraz to inny. Detektyw Astrid po tym się udała do innych pokoi. Mężczyzna w swoim ukryciu jednak postanowił co z raną zrobić, nawet chciał uciec z ukrycia, lecz zaniechał takich żądań i został w ukrycia, dlatego że on wiedział, że jak wyjdzie z ukrycia to może potem tego gorzko żałować i może nawet zostać złapany przed śledczych którzy i tak nadal go szukają. W innym pokoju Astrid znalazła kryjówkę, jakby w niej kiedyś był mężczyzna atakujący, ona przy tym widziała, że ten pokój jest inny niż reszta i nadal szuka w nim czegoś. Inżynier nie mógł już tego wytrzymać, idąc niestety upadł, ktoś to usłyszał i przyszła natychmiastowa pomoc, lecz on był nieprzytomny, ta pomoc przyszła z rąk jakieś pewnej kobiety i na miejsce przybyła pomoc medyczna, zabierając poszkodowanego do szpitala, na głowie miał ranę, ale niewielką, lecz nieprzytomny był i natychmiast lekarze po przybyciu jego na miejsce się nim zajęli, lekarze po przywiezieniu go do sali zaczęli szybko reagować, by on mógł się szybko ocknąć, lecz niestety jeszcze to się nie dokonało. Lekarz który się nim zajmował był specjalistą w tym kierunku, nagle mężczyzna się obudził, ale nie wiedział gdzie jest, lekarz mu powiedział co się stało i w niedługim czasie może go wypuszczą. Dusza kobiety gdzieś krążyła, lecz nie wiadomo gdzie, bo jej oczywiście nie widać, bo to dusza. Śledcza w pokoju miała mnóstwo roboty, bo to się okazała była siedziba tej właściwej osoby i ona szybko to sprawdziła. Potem ona znalazła dziurę w ścianie, a tam schowane jakieś tajne rzeczy, je wzięła i zaczęła przeglądać te rzeczy, aby dowiedzieć co one mogą znaczyć. Kobieta w głowie miała mnóstwo smutnych myśli.
Kobieta: Ja nie wiem co o tym myśleć!- mówiła do siebie sama kobieta, bo oczywiście nikogo nie było w budynku oprócz niej.
W tych rzeczach były różne plany, a także to co chciał zrobić swoim ofiarom przeszłym i przyszłym, kobieta w ten wiedziała, że musi do końca trzech tygodni znaleźć oskarżonego i będzie chciała wraz z innymi śledczymi dla niego sprawiedliwego wyroku, który pokryje straty dla inżyniera, którego zabita nazywała Samcem Alfa. Lekarze sądowi jednak dostali pozwolenie i mogli ciało zmarłej pokroić, ale lekarz prosektoryjni mówili, że musi uważać lekarz, aby niczego nie sknocić. Zabrali ciało i natychmiast udali się z powrotem do swojego miejsca gdzie oczywiście pracują. Weszli i zaczęli przy ciele grzebać, gdy tak, stanęli i chwilę potem lekarze zaczęli ciało kroić. Sierżant w pewnej chwili wszedł do budynku w ciemnej uliczce i zobaczył, że on był tak zdemolowany, że nie dało się spokojnie iść. Sierżant chwilę potem wszedł jednak do środka i za chwilę znalazł się w takim pokoju, że w nim został na amen zamknięty. W kurorcie było poruszenie, nie wiedząc, gdzie właściciel może się znajdować, kilka minut i nagle zastępca wszedł, mówiąc, że właściciel gdzieś wyjechał i wróci niebawem. Zastępca chwilę potem wszystkim uspokoił i udało się sytuację opanować, tak, że już nikt nie mówił o tym co się stało. Właściciel w więzieniu siedział i nadal rozmyślał jak się wydostać, nagle mu pomysł przyszedł i udało się go gdzieś zapisać. Zapisał i natychmiast zaczął go wrzucać w życie, niestety został jeszcze raz do komendanta zaprowadzony i strażnik wraz z oskarżony udał się tam gdzie miał iść. Okazało się, że komendant chciał go przesłuchać, gdy on przesłuchał. Komendant mnóstwo pytań zadawał, nie wiedząc tylko czy dobry ton przybierają. Komendant w pewnej chwili powiedział, że nie wierzy nadal właściciela i nie może go wypuścić, bo on nie mówił nic, żeby go wypuścić. Komendant przestał pytać, gdy przestał, to podejrzany został zabrany prosto do więzienia. Jeszcze raz został wrzucony jak kartofel i strażnik odszedł, noc nastała i zaczął szukanie planu takie, aby jak najszybciej się wydostać z tej chorej sytuacji, udało mu się pomysł. Znalazł coś, czym może spiłować wszystkie okna jakie są w celi. Strażnicy gdzieś udali i nie wiedzieli, że zaraz ucieknie ich podejrzany, oni jednak wróci i wszystkie plany wymyślone przez właściciela zostały zniweczone. Komendant wszystkie zeznania spisał i wiedział, że kłamie nadal ten podejrzany, mówił sobie czemu kłamie, lecz od niego nic nie mógł wyciągnąć, dlatego zaprzestał pytanie. Po tym udało się wszystko zapisać. Sierżant w budynku stał i mnóstwo śladów, które były. Początkowo nie wiedział gdzie ma iść, jednak okazało się gdzie ma iść, chwilę i wszedł do kolejnego budynku w którym był wciąż, ale on był w pomieszczeniu zamknięty jak pijawka. Chciał się wydostać, lecz niestety tym razem się nie udało, myślał w głowie jak ma się wydostać, ale ten pomysł był bezskuteczny. Inżynier nadal leżał w szpitalu i udało mu się ocknąć, ale nadal musi być w szpitalu. On postanowił że nadal będzie leżał i może jakiś plan mu się uda znaleźć.
Mężczyzna: Zostanę w szpitalu że mimo nie chcę!- On mówił w myślach do siebie.
Kolejny dzień nastał i lekarze udali się na naradę z pewnym ordynatorem, ordynator na nich czekał, gdy przyszli natychmiast rozpoczął naradę, która będzie trwała trochę. Po naradzie lekarze wrócili do swoich obowiązków szpitalnych i natychmiast rozpoczęli leczenie inżyniera. Detektyw Astrid chwilę po tym dostała się do kolejnego pokoju i tam poczuła, że jest blisko rozwiązania zagadki.
Dziewczyna Astrid: Może sprawę uda się do końca doprowadzić, ale inaczej trzeba ja pokierować!- Powiedziała Astrid sama do siebie.
Dziewczyna Astrid: Inaczej ją pokieruje i szybko wyjdzie na jaw cała ta sprawa
Po tym ona udała się po pokoju postanowiła rozmyślić nad tą sprawą, która jest ciężka w pewnych chwilach do rozwiązania. Właściciel nadal był w więzieniu i nie umiał się z niego wydostać, próbował wciąż szukać nowych pomysłów, aby natychmiast uwolnić się z tej chorej pułapki.
Właściciel: Ta sytuacja jest nie do wytrzymania i nie da się z tym żyć- mówił w głowie sam do siebie o tej cholernej sprawie.
Właściciel: Może uda się mi wydostać z tej sytuacji- mówił jeszcze raz do siebie.
Kilka minut i właścicielowi pewien pomysł wpadł do głowy i mężczyzna gdy noc wybije to szybko wydostanie to znaczy uwolni się. Chwilę potem usiadł i pomysł zrealizuje w nocy. Nagle strażnik wszedł i tak się rozglądał jakby coś wyczuł. Strażnik podszedł do celi, ale nic nie widział i z powrotem wrócił na swoje stanowisko, aby nie zostać wysiudany z takiej dobrej posady. Sierżant chwilę potem do kolejnego pokoju i tam tyle było śladów, że omal nie zemdlał z tego wszystkiego w tym momencie. Jednak udało mu się ocknąć i szybko wstał z tego wszystkiego udając się w inne rejony budynku na ciemnej dziwnej ulicy. Kilka minut i nagle usłyszał gwizd, który go prowadził do pewnych odcisków śladów, najszybciej udało się tam dotrzeć, chwilę i po tym doszedł do odcisków i okazało się, że to takie ślady buta, że nigdy ich na oczy nawet nie widział, nie umiał na to patrzeć, ale musiał. Uwięziony właściciel w pewnej chwili siedząc zobaczył, że obok niego leży szpadel i może go użyć, lecz strażnik tak stał, że nie miał jak użyć tego szpadla, aby się wydostać, on musiał plan odnaleźć jakiś szybki, natychmiast po tym strażnik znikł i niestety, gdy już szpadel chciał podnieść strażnik zawrócił i więcej nie mógł go podnosić, strażnik czuwał i ciągle był na straży porządku w celi więziennej. Strażnik który pilnował cel, był od lat strażnikiem, nigdy ani razu mu się nie zdarzyło, że ktoś podczas jego zmiany uciekł z jakiejkolwiek celi więziennej, w tej samej chwili zastępca kurortu jeszcze nic nie wiedział co się tak naprawdę stało z mężczyzną jego pracodawcą, on nadal myślał że gdzieś jest na wyjeździe-chociaż tak oczywiście nie było. W gazecie w której opublikowano dzięki pomocy sierżanta, a także najwyższych władz gazety, że szukają pewnego mężczyzny, tam nawet podano rysopis, aby szybko można odnaleźć mężczyznę. Inżynier w pewnej chwili usiadł i zastanawiał się jak ma umilić sobie czas, aż tu nagle do niego wszedł lekarz zabierając go na podstawowe szpitalne badania, musiał zabrać, bo to była rutyna szpitalna. Lekarz zabrał go na badania i mężczyzna musiał wykonywać polecenia lekarza. Inżynier chciał się wydostać z tego, lecz on był chory, bo ostatnio zemdlał i musiał być w szpitalu, aby mogli ustalić, czemu tak nagle zemdlał, a przecież ratownicy już im powiedzieli czemu on zemdlał, ale lekarze woleli się upewnić, w tym co ratownicy im wyznali. Lekarzom udało się wszystkie badania wykonywać i mężczyznę puścili wolno, by mógł bo badań odpocząć w pokoju w którym został położony na czas jego ciężkiej ale nie, aż tak bardzo choroby. Lekarze zostali jeszcze raz zawezwani do gabinetu ordynatora i on miał dla nich pewne nowe wiadomości, oni chcieli jak najszybciej je usłyszeć. Weszli i ordynator stanął, mówiąc jakie ma dla nich nowych oraz informację, gdy to powiedział, to lekarze po tym mogli swoje opinie wyrazić. Ordynator słuchał opinii i wiedział, że lekarze chcą dobra pacjentów i nie tylko pacjentów szpitala. Technicy w swoim gabinecie zabezpieczyli wszystkie odciski na nożu i chcieli to komuś powiedzieć, lecz musieli poczekać, aż jakiś ze śledczych wróci i będą mogli powiedzieć to co zabezpieczyli, oni chcieli jak najszybciej powiedzieć, lecz nie ma komu tego wyznać na razie. Technik siedział i nie mógł doczekać śledczych udał się z powrotem do swoich obowiązków, w tej samej chwili sierżant w pokoju odkrył w podłodze dziurę i nagle idąc wpadł do pułapki. Inżynier kilka chwil i nie mógł wytrzymać, chciał uciekać, gdy to uczynić chciał, niestety lekarz wszedł i on utwierdził się w przekonaniu, że musi pozostać w szpitalu. Jednak technik wszedł do komendanta i mu wyjawił wszystko, technik zapukał do komendanta, został wpuszczony i mu wszystko mu wyjawił co na nożu zostało zabezpieczone, usiadł w fotelu i mówił wszystko co chciał powiedzieć, komendant go słuchał jak w transie. Po tym technik zamilkł i komendant włączył się do gadki, mówiąc że dzięki ich pracy wiadomo kto to zrobił i w kartotekach może się tą osobę odnajdzie, które są w archiwum, ale ich sporo, nie wiedząc, że już jakieś śledcza Elizabeth znalazła. Komendant powiedział to co miał do powiedzenia i resztę już nie mówił, po tym technik wrócił do siebie, a komendant miał mieszane myśli, chociaż w jego oczach można było wyczytać zadowolenie z tego co odkrył sam technik, on był nawet dumny w duszy, lecz tego nie okazywał na zewnątrz siebie. Komendant po tym wrócił do swoich papierów ich miał mnóstwo do napisania, w tym czasie inżynier leżał w pokoju i miał ciągle myśli ucieczkowe, aby uciec, lecz lekarze mu to uniemożliwiały takie podjęte decyzje, w nagłym następstwie czasu sierżant stojący w tej dziwnej pułapce, szukał pomysłu, aby się wydostać z niej. Idąc przez tą pułapkę próbował odnaleźć i szybko iść do innych pokoi, chwilę potem udało sìę jednak znaleźć i szybko wydostał się z takiej chorej sytuacji. Początkowo, nie wiedział gdzie ma iść, jednak po tym dostał się do kolejnego pomieszczeniu i kolejna pułapka się pojawiła, dlatego, że dużo było śladów, także meble i nie tylko. Nagle podszedł do pierwszego śladu i zaczął go oglądać oraz sprawdzanie do kogo ono należy i się okazało trochę zabezpieczyć ślad, w ten te informację zapisała na kartce. Komendant siedząc w gabinecie dostał informację o wypadku inżyniera byłego narzeczonego brunetki, wszedł po kwadransie do szpitala, zauważył pielęgniarkę i do niej podszedł. Chciał się zapytać o stan inżyniera, lecz pielęgniarka, komendanta skierowała do lekarza, który siedział w pokoju lekarskim i coś wypełniał w kartach, lekarz zauważył komendanta i zapytał się co komendant chce. On w ten powiedział, że potrzebnie mu informację na temat stanu chorobowego inżyniera, lekarz wszystko wyjawił i komendant po tym udał się i natychmiast do inżyniera. Inżynier chwilę potem zobaczył, komendanta i nie chciał nic mówić, komendant tylko wszedł i milczał, nic nawet nie chciał powiedzieć. Początkowo inżynier leżał i nic, ale komendant po tym odszedł, kilka godzin potem wszyscy śledczy zmienili ton śledztwa i w innych miejscach się pojawili niż przedtem. Kilka minut i wszyscy śledczy natychmiast rozpoczęli działanie według nowego tonu, który powinien w tym przypadku działać, chwilę potem i śledcza Astrid znalazła się w innym pokoju bez okien oraz bez klamek, ale jakoś musiała do środka wejść,mimo że nie ma klamek i okien. Śledcza Astrid nagle weszła na inne wody i zobaczyła, że mnóstwo odcisków się wali po pokoju, podeszła i szybko zaczęła lupą je oglądać, chciała aby te ślady natychmiast zabezpieczyć, tak by mogła sprawdzić do kogo ślady mogą należeć i należeć. Astrid w pewnej chwili znalazła się na innych wyżynach śledztwa i w ten lupę bardziej trzymała, bo nagle coś ujrzała, że na ścianie coś wyryte, przeczyta, ale przez lupę, by dobrze to zobaczyć i niczego nie przeoczyć. Detektyw Elizabeth układa w gabinecie swoim wszystkie dokumenty związane z tym co znalazła, miała w szybkim tempie to zrobić, lecz niestety zajęło jej mnóstwo czasu, aż skończyła i mogła odpocząć. Kobieta jednak nie zamierzała odpoczywać, tylko dalej robiła to co robiła. Atakujący bardzo dobrze się ukrywał w ukryciu jak nadal się nie odnalazł, on się z tego cieszył, że z ukrycia nadal nie został wywalony i mógł ciągle tam być, mimo, że mu się już pomału nudziło, ale nadal siedział w ukryciu w kryjówce. Brunetka w nieba była i nadal patrzyła na swojego ukochanego co się stało, lecz on nadal był w szpitalu i nie zamierzano go wypuszczać z tego szpitala, dlaczego to wiadomo. Kilka chwil i lekarz jeszcze wszedł do pokoju, gdzie leży pacjent. Właściciel wziął szpadel i wkurwiony rzucił się do planu tego który mu się udało wymyślić, plan według niego był doskonały, nagle przyszła dyrektywa, by wypuścić mężczyznę i on szpadel puścił, strażnik wtedy otworzył cele aresztu i mógł właściciel wrócić do swoich obowiązków kurortowych, a ich przez to co się stało było dużo, sporo i musiał szybko je poukładać, przed końcem tej katastrofy. Udało mu się dostać do kurortu i widział, że zastępca nie dawał sobie rady, dlatego postanowił go odciążyć, by on mógł mieć roboty. W kurorcie za dużo ludzi po tej tragedii nie było, ale właściciel na to nie mógł poradzić, musi poczekać, aż wszystko się jakoś samo ułoży. Do kurortu znów weszli mundurowi policjanci i postanowili kurort jeszcze raz przeszukać, właściciel się zgodził i kurort przeszukali, zabierając rzeczy mężczyzny który nagle trafił do szpitala, ale w tych rzeczach nic nie było takiego, by szukać w nich czegoś potrzebnego do sprawy, czemu inni policjanci szukają w kurorcie właściciel był zajęty by na to odpowiedzieć. Nikt nie wiedział kim są policjanci i nawet o tym, że to przebierańcy. Kilka minut i przebierańcy wyszli z rzeczami inżyniera. Detektyw Elizabeth w dokumentach wszystko ułożyła i nagle wyszła z gabinetu w stronę miasta, gdy wyszła udała się w głąb miasta. W tej samej chwili detektyw Astrid przez lupę nadal oglądała ślady-odciski. Chwilę i znalazła kolejne odciski. Wybiła trzynasta i Astrid dotarła na pierwsze piętro, w ten zobaczyła tyle drzwi, że w szoku była. Sierżant usłyszał strzały i wyszedł z budynku, nagle dostał i został ranny, ale śmiertelnie. Strzelający wtedy uciekli i sierżant leżał śmiertelnie, nie wiadomo przez kogo zabity, komendant w tej chwili zaczął rozglądać się po miejscu zdarzenia. Strzelający znów wrócili i zaczęli jeszcze raz strzelać, aż komendant wyjął broń i strzelił w jakiś punkt, w ten oni znikli. Komendant kilka minut i wrócił tam gdzie nadal leżał sierżant. Nadal szukał zabójcy sierżant, którzy byli bardzo nieosiągalni oraz nie było wiadomo gdzie i w którym miejscu ich szukać, aby się oni odnaleźli jakimś cudem, albo trafem. Komendant nagle w pewnej chwilę i znalazła się tam gdzie ślady były widoczne, zaczęła je oglądać, aż coś odkrył. Jeden, że strzelający leżał nieprzytomny i słabo oddychał, niestety zmarł w niedługim czasie się przez zawał. Kilka minut i wyszedł, śledcza Astrid siedziała na piętrze i mnóstwo śladów szukała. Nagle Astrid idąc wdepnęła w ślady. Sierżant leżał i ciągle nie było rezultatu w sprawie śmierci sierżanta. Komendant nagle odkrył, że osoba która umarła na zawał i ona zabiła pewnego sierżanta. I dusza znikła od razu do nieba w ten chmury pociemniały. Gdy pociemniały to świat się zmienił. Piętnasta i śledcza Elizabeth wróciła na komendę, wtedy rozpoczęła sprawdzanie nowych okolicznych śladów. Inżynier leżał w szpitalu i miał krwiste myśli, które mu przeszkadzały w funkcjonowaniu, w pewnym momencie lekarz wszedł do sali i się okazało, że pewne badania trzeba będzie powtórzyć. Komendant był na komendzie i usiadł w fotelu, by pomyśleć nad sprawą, nie wiedział co ma w tej dziwnej sytuacji robić, chwilę i wrócił do wypełniania papierów, a ich było sporo, w tej chwili właściciel dostał list o kryjówce mężczyzny, wszystko wskazywało że właściciel kurortu współpracuje z atakującym, tylko policjanci głupi i nie wiedzą o co chodzi. Śledczy nawet nie wiedzieli kim jest pan właściciel, że to jest jego taka przykrywka. Przebierańcy policyjni z torbą inżyniera próbowali przedostać się na drugi brzeg, a tam torbę rozwalić, widzieli że tam coś może być ważnego do sprawy, przebierańcy to byli zawodowi kanciarze i byli z tego znani co robili z kradzionymi rzeczami,a nawet z osobami porywanymi. Właściciel bardzo dobrze się kamuflował, że policjanci oraz śledczy nadal nie wiedzieli, że on jest wspólnikiem atakującego, mimo że go raz zatrzymali, ale nie znaleźli żadnych jego obciążających okoliczności i go wypuszczono, właściciel miał kurort, lecz to była dobra przykrywka, żeby mieszać się z półświatkiem przestępczym oraz pomagać atakującemu w ataku na jego bezbronne ofiary. W tym czasie zastępca coś wyczuwał i gdy szedł został uprowadzony, ale tak, żeby nikt nie zauważył tego uprowadzenia na własne oczy, niestety zastępca nie przeżył, bo został po tym uduszony i zostawiony nagi gdzieś w pokoju na dolnych partiach kurortu, ludzie go zauważyli i właściciel, przyszedł udając szok oraz zdziwienie martwym jego pracownikiem tak zwanym dawnym wspólnikiem. Wszystkie te działanie były zamierzone, by to co robi właściciel kurortu nie zostało zdemaskowane. Ludzie się nieswojo czuli w tej sytuacji i pomału zaczęli uciekać od tego wszystkiego co się wydarzyło w kurorcie, po godzinie nikogo w kurorcie nie było. Komendant w gabinecie swoim otworzył kopertę i dostał pchły, zaczął się drapać tak, że umiał wytrzymać z bólu, ta prowokacja to wina właściciela kurortu, który to zaplanował już miesiąc temu, a dopiero teraz komendant dostał taki list świedzący i taki, że wkurwił się sam komendant. Komendant w gabinecie w głowie szukał pomysłu, aby to drapanie przeminęło i nigdy nie wróciło. Śledcza Astrid w tym czasie była nadal w budynku z tyloma piętrami, że wszędzie na siłę śladów szukała. W pewnej chwili jakieś ślady się same pokazały, z lupą podeszła i rozpoczęła je oglądać od góry do dołu. Kilka minut i sama się zapędziła w pułapkę bez wyjścia, idąc weszła w sidła i razem z nią poszły, aż na górę, która była zatrważająca, lecz musiała się z tej sytuacji wydostać jak najszybciej się tylko da. I tak wszystko to minęło, przez calutki dzień.