2.

73 4 0
                                    

POV:Mike 

przeciągnąłem się i przetarłem oczy, a blask światła w pomieszczeniu oślepił mnie. Kiedy do niego przywykłem rozejrzałem się po pokoju, było jasno a chłopak jeszcze spał. Podniosłem się, lecz momentalnie dopadł mnie ostry ból głowy...ech kac tak już to bywa. kiedy zawroty głowy częściowo ustały powolnym krokiem zmierzyłem do kuchni, w szklankę nalałem sobie zimnej wody a z apteczki wyciągnąłem pierwsze lepsze przeciwbóle. kiedy popijałem sobie wodę przypomniała mi się droga powrotna z wczorajszej imprezy, a szczególnie dwa słowa wypowiedziane przez mojego nawalonego przyjaciela. 'kocham cię' wybrzmiało mi w głowie. Szybko jednak wyparłem tę myśl z głowy, był pijany i tyle. Odstawiłem pustą szklankę na blat i stwierdziłem, że należałoby obudzić Willa. powędrowałem z powrotem do kanapy, na której zastałem go nadal śpiącego. spojrzałem na niego i zacząłem dokładnie przyglądać. Miał na sobie bluzę z kapturem i dresowe spodnie, a jego włosy lekko opadały mu na oczy. 'ale on uroczo...' BOŻE MIKE OGARNIJ DUPĘ TO TWÓJ PRZYJACIEL A TY NIE JESTEŚ GEJEM, ON TEŻ NIE...CHYBA. nachyliłem się nad nim i delikatnie potrząsnąłem. 

-wstaniesz w końcu?- spytałem a gdy ten zmarszczył nos i po omacku wycelował w powietrze zaśmiałem się lekko, po chwili usłyszałem stłumione przez poduszkę zdanie

-spadaj, i przynieś mi coś na ból głowy- powiedział a ja ruszyłem do kuchni po kolejny anty kacowy starterpack.  Zabawnie było go widzieć w takim stanie. Jego rozczochrana garnkopodobna fryzura, podkrążone oczy, przyduża bluza. Zaśmiałem się lekko pod nosem . Zmieciony z nóg wyglądał urocz... inaczej niż zwykle.

-masz- podałem mu szklankę z wodą i położyłem na jego dłoni tabletkę. Znaliśmy się od kąd pamiętam, swoje domy traktowaliśmy na wzajem jak wspólne a dla siebie byliśmy jak bracia. Jedyne co teraz biło inaczej niż zwykle to to że z reguły to on mi matkuje a teraz ja matkowałem jemu. Usiadłem obok niego na kanapie. Usiadłem na tyle blisko, że stykaliśmy się kolanami, jednak dla nas było to zupełnie normalne, a przynajmniej dla mnie bo gdy spojrzałem na przyjaciela wydawał się on dziwnie spięty. Przechwycił moje spojrzenie i odwrócił wzrok. Dziwne... Ale mniejsza.

Pov. Will

Hej jestem William Byers, w skrócie Will. Mieszkam w Hawkins od zarania dziejów. Mam brata Jonatana i mamę Joice oraz paczkę dobrych przyjaciół, Nastka, Max, Lucas, Dustin i Mike..tak on jest dla mnie jak brat, praktycznie od kołyski spędzamy całe życie razem. Chociaż dobrze że nie jest moim bratem rodzonym bo wtedy nie moglibyśmy być razem...znaczy nie to że jesteśmy! nawet nie planujemy, ja miałem na myśli, że...ehhh namieszałem prawda? Nie wiem jak zacząc więc powiem to wprost. Mam najlepszego przyjaciela, który mi się mega podoba, nie mogę przestać o nim myśleć, jest piękny, zabawny, miły, towarzyski..poprostu idealny. Myśli o nim nie pozwalają mi trzeźwo myślec a ja nawet nie wiem jakiej on jest orientacji!! Tak teraz już nie ma odwrotu..już wiecie, wiecie że jestem gejem i to najbardziej pechowym gejem na świecie.
Chwyciłem szklankę jaką mi podał, od rana boli mnie głowa, a z wczorajszej imprezy nic nie pamiętam. Od kiedy ja tak pije? Nie mam pojęcia. Uhg..i jeszcze ten głupek patrzy się na mnie jakby robił to celowo. Zdenerwowany odwróciłem wzrok i skupiłem się na szklance z piciem. Moja mama pewnie zaraz wróci, tak samo jak Jonatan ale napewno nie zdziwi ich obecność Mike'a. Można powiedzieć, że mieszkamy u siebie nawzajem. W pewnym momencie wróciłem wzrokiem do bruneta czując jego spojrzenie cały czas na swoich plecach. Wyglądał na zmieszanego.

-co jest?- spytałem, mierząc go pytającym spojrzeniem.

-n-nic- powiedział i potrząsnął głową, wydawał się być mocno zamyślony.
-chyba będę się zbierał, skoro już jesteś trzeźwy- dodał i podniósł się z kanapy. również wstałem i odprowadziłem go do drzwi. Chłopak założył buty i chwycił za klamkę. Podszedłem i przytuliłem go...CO JA WŁAŚNIE ODWALIŁEM??? Czułem jak robię się czerwony.

-d-dzięki, że mnie odprowadziłeś- wydukałem, spodziewałem się, że chłopak mnie odepchnie czy coś jednak ten poczochrał moje włosy

-spoko, zawsze robisz to samo- powiedział. Miał rację, zawsze jak był nawalony, pilnowałem, aby wrócił bezpiecznie do domu.

Zamknąłem za nim drzwi i chwiejnym krokiem powędrowałem do pokoju. Co to było? Nie mam pojęcia, ale czy to ważne? Rzuciłem się na łóżko i zacząłem przeglądać telefon.

************************************
A więc, to tyle. Wiem, że narazie nikt zabardzo tego nie czyta ale cóż, pisze to dla przyjemności, a jak uszczęśliwie jeszcze kogoś to super

I wish so much that you would love me somedayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz