Rozdział 34

399 13 0
                                    


Sprawa Severina F. — Fatalny finał śledztwa. Mężczyzna nie żyje, o zabójstwo podejrzewany jego syn.

Przed laty Laerdal wstrząsnęła sprawa zabójstwa mężczyzny pod osiedlowym sklepem. Dzisiaj nad miasteczkiem znów zawisły ciemne chmury. Nagła informacja o śmierci dopiero co uniewinnionego Severina F. bardzo szybko rozeszła się wśród mieszkańców. Jak donosi nasze źródło, aresztowany w tej sprawie został syn zmarłego — dziewiętnastoletnie Adam F. Mundurowi mieli znaleźć młodego mężczyznę przy zwłokach ojca. Na jego spodniach i dłoniach znaleziono materiał genetyczny denata, w tym znaczne ślady krwi którą pobrudzone było jego ubranie. Chłopak został przetransportowany do aresztu i jest przesłuchiwany. Udało nam się ustalić, że prokurator już przygotowuje przeciw niemu oskarżenie. Najbliższe godziny będą kluczowe w tej sprawie.

Parsknęłam pod nosem i zablokowałam urządzenie wciskając je do kieszeni spodni. Jaki do cholery finał?! Nic jeszcze nie zostało oficjalnie potwierdzone. Adam nie jest żadnym mordercą, by wytaczać przeciw niemu oskarżenie. Nie mogłam w to uwierzyć. Wewnętrznie gotowałam się ze złości, a moja głowa parowała od natłoku myśli. To miasteczko było popieprzone.

Chwilę przed siódmą rano stanęłam przed lustrem w łazience i oparłam dłonie na umywalce. Patrzyłam w swoje odbicie i kręciłam zrezygnowana głową. Obraz, który miałam przed sobą był żałosny. Moja twarz wyglądała na zmęczoną, pod oczami pojawiły się szare sińce, a usta były suche. Nie pamiętałam nawet, kiedy jadłam ostatni posiłek, bo nic w ostatnich godzinach nie przechodziło mi przez gardło. Na zmianę to płakałam, to rzucałam przedmiotami w moim pokoju. Rozrywał mnie żal pomieszany ze złością, z którym nie mogłam sobie poradzić. Nienawidziłam sytuacji w których nic nie dało się zrobić, a ta właśnie taka była. Patrzyłam na odbicie dziewczyny, której zupełnie nie poznawałam. Po części byłam z niej dumna, przez determinacje, którą miała w sobie, ale i czułam się nią zawiedziona. Wiedziałam, że mogła zrobić więcej. Była do tego zdolna. I tak, nie mogłam się obwiniać, wiem, że nie powinnam była tego robić, ale nic na to nie poradzę. Czułam się beznadziejnie. Odkręciłam kran i nabrałam w dłonie trochę wody, którą przemyłam twarz. Od razu poczułam się lepiej, ale ten stan trwał może trzy sekundy. Wytarłam pozostałości wody ręcznikiem i westchnęłam cicho. Nie miałam pojęcia co będę robić tego dnia, ale byłam pewna co do tego, że nie będą to przyjemne godziny. Zgasiłam za sobą światło i powolnym krokiem zeszłam na parter. Wtem ktoś zadzwonił do drzwi więc od razu ruszyłam by je otworzyć. Przekręciłam klucz  i uchyliłam je lekko.

— Oh, cześć — mruknęłam, posyłając białowłosej słaby uśmiech. Nie spodziewałam się jej tutaj. Myślałam, że wciąż jest na mnie wściekła za moje zwolnienie.

— Hej. Mogę wejść? — spytała nieśmiało, zaciskając szczupłe palce na krańcach płaszcza. Znałam jej nawyk, robiła to zawsze, kiedy się denerwowała. Miałam podobnie.

— Tak, pewnie — rzuciłam, popychając drzwi by zrobić jej przejście.

Dziewczyna pokiwała głową i już po chwili zajęła miejsce na kanapie w salonie. W tym czasie wyciągnęłam z kuchennej szafki kruche ciasteczka i nastawiłam wodę na kawę. Wiedziałam, że musiałyśmy porozmawiać, więc chciałam umilić nam te trudne tematy. Podejrzewałam, że powodem jej przyjścia najpewniej nie była tylko nasza ostatnia kłótnia, ale i cała ta otoczka, która wytworzyła się wokół Adama.

— Proszę, latte ze spienionym mleczkiem. — Położyłam na ławie dwa duże kubki z kawą i wcześniej przygotowane ciastka.

Casey uśmiechnęła się promiennie i chwyciła w dłonie swój napój. Zatopiła usta w ciepłej kawie po czym spojrzała na mnie wyczekująco.

SparedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz