2

17 5 5
                                    

 - Wszyscy na ziemie, a nikomu nic się nie stanie! - usłyszałem nagle. 

Odwróciłem się i zobaczyłem grupę ludzi w czarnych strojach, z zasłoniętymi twarzami. To może być moja szansa. 

Wszyscy położyli się na ziemię, a ja stałem i patrzyłem z zainteresowaniem. Jeden z nich podszedł do mnie i przyłożył mi pistolet do skroni. Ja czekałem aż strzeli. 

- Suzuki, zostaw go. - powiedział inny. 

Suzuki odszedł ode mnie, ale podszedł drugi. Złapał mnie za ramię i pociągnął ku ziemi. 

- Nie słyszałeś? Na ziemie! - można było czuć jego gniew. 

I dobrze. Ludzie w nerwach popełniają różne błędy. Czyli jest jakaś możliwość, że mnie zastrzeli. 

- Moskal, spokojnie. - ktoś się odezwał. 

- Jestem twoim szefem, więc mi nie rozkazuj idioto. - odwrócił się tyłem do mnie. 

Wykorzystałem to i wstałem. Oparłem się o ścianę za mną i czekałem na ciąg dalszy. 

Chyba to olali, bo zajęli się innymi. Postanowiłem usiąść i tak zrobiłem. 

- Połóż się na tej cholernej ziemi bo cię zastrzelimy. - warknął jeden z nich, który pojawił się nagle przy mnie. 

- O to chodzi. - wzruszyłem ramionami. - Chcę zginąć. - spojrzałem mu wyzywająco w oczy. 

- Moskal, mogę? - przystawił mi broń do skroni. 

Oddychałem spokojnie, a moja twarz pokazywała obojętność. Im szybciej tym lepiej. 

- Nie. Zabieram go ze sobą. - odrzekł prawdopodobnie Moskal. - Aga, zebrałeś pieniądze? 

- Kończę. - mruknął męski głos. 

- Ej. - szepnąłem do tego, który stał przy mnie.

Nic nie odpowiedział, więc spróbowałem jeszcze raz. Ten sam efekt, ale ja się nie poddam. Szturchnąłem go w nogę, za co dostałem delikatnego kopa, ale i tak głośno krzyknąłem. 

- Suzuki, coś ty kurwa zrobił? - podszedł chyba Moskal. 

- Szturchnął mnie i zagadywał. - odpowiedział pokornie. 

- A czy jak ja cię teraz szturchnę, to mnie kopniesz? 

- Jesteś moim szefem, nigdy bym się nie odważył.

- To jego też tak traktuj debilu. - odwrócił się tyłem do nas. - Aga, zbieraj się i wychodź do auta. Mało czasu nam zostało. Reszta, wiecie co zrobić. - zaczął iść do wyjścia. 

Patrzyłem co robią inni, z tych co napadli. Zaczynali strzelać i zabijać swoich zakładników. Każdego po kolei tylko nie mnie. Zastanawiało mnie, gdzie jest pani Ela, ale to było najmniej ważne, bo właśnie Suzuki pociągnął mnie do góry za ramię (co swoją drogą bolało) i zaczął prowadzić mnie do wyjścia. 

Dziwiło mnie, że nie boją się od tak wejść do banku, zabrać pieniądze i zwyczajnie z niego wyjść. Zastanawiało mnie też dlaczego ich szef mnie jakby ocalił, ale bardziej porwał. 




Dajcie mi jeden może dwa rozdziały a zacznę porządniej pisać. Obiecuję

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 18, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Poznani W Banku | Boy x Boy |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz