🥀1🥀

255 13 3
                                    

(Pov: Rain)

-gdzie idziesz? - spytałem wychodzącego Sodo.

-zobaczysz jak przyjdę. - parskną. Po jakiś czterdziestu minutach wrócił do domu mokry z kilkoma pudełkami pizzy.

- gdzie byłeś iii.... Czemu masz przemoczone ubrania? - spytał Aether.

- byłem w pizzerii i jak wracałem to zaczęło padać odpowiedział i odrazu poleciał się przebrać.

- pizza powinna być jeszcze ciepła. Nie jesteście głodni? - powiedział Sodo, który na pewno widział że umieramy z głodu. Cirrus poleciała sprintem po pudełko a my usiedliśmy już do stołu.

- kto mi ukradł krzesło?! - wściekła się dziewczyna, bo była z nas wszystkich chyba najbardziej głodna.

- siadaj. - powiedziałem wstając z krzesła.

- na pewno? - spytała na co tylko kiwnąłem głową.

- dzięki. - dodała. Wziąłem kawałek pizzy i oparłem się o ścianę.

- Rain? Chodź na chwile. - zawołał mnie Swiss a ja podszedłem. Złapał mnie za talie i zaciągną na swoje kolano. Wszyscy zaczęli się na nas patrzeć a ja tylko wlepiłem wzrok w ścianę.

- no co? Chyba nie było by wam wygodnie jeść oparci o zimną ścianę co? - powiedział i wszyscy wrócili do jedzenia. Nie mogłem się skupić bo Swiss nadal trzymał mnie za brzuch i jak tylko trochę gwałtowniej się poruszyłem to zaciskał rękę jeszcze mocniej.

Wstałem od stołu jako czwarty i zacząłem już sprzątać. Przy stole siedzieli tylko: Sunshine i Cumulus papużki nie rozłączki, Copia który żarł już z 12 kawałek pizzy i Swiss który co chwile się na mnie gapił.                                       

Zmywałem naczynia w kuchni ze słuchawkami na głowie. Gdy się odwróciłem żeby wytrzeć ręce, za mną stał Swiss którego na śmierć się wystraszyłem.

- Swiss! - oparłem się o blat sprawdzając czy serce mi nie wyskoczyło.

- sorki nie chciałem cie przestraszyć - powiedział podając mi słuchawki które mi spadły.

Usiadłem na kanapie nadal ciężko oddychając. Po chwili Swiss wepchną się pomiędzy mnie a Copia i położył rękę na moje udo. Z nowu się zaczerwieniłem, ale na szczęście już nikt nie zwracał na mnie uwagi.

- co oglądamy? - spytał Moutain na co chórem odpowiedzieliśmy że chcemy oglądać przyjaciół. Zanim Cumulus zdążyła wyrwać Moutainowi pilota ja już przyszłem z dwoma miskami popcornu. Jedną dałem Aetherowi a drugą wziąłem ja.

- psst! Rain! Podaj miskę bo Sunshine nie dosięga! - szepną do mnie Copia. Podałem mu miskę za kanapą.

Chwile później Swiss sięgną w moją stronę pewnie po popcorn. Nie zdążyłem mu powiedzieć że Copia ma teraz miskę więć przez przypadek dotkną mnie w TO miejsce.

- kurde przepraszam, myślałem że.. - powiedział Swiss a ja tylko położyłem się na swoich kolanach. Kilka sekund później wybiegłem do toalety bo czułem że krew mi zaczęła kapać z nosa.

- otwórz drzwi mały.. - powiedział Swiss pukając do drzwi.

- nie mów do mnie „mały" debilu. - odpowiedziałem. Nagle Swiss szarpną za klamkę i gwałtownie otworzył drzwi. Wystraszyłem się i poślizgnąłem na dywanie tak, że aż o coś uderzyłem i zjechałem po ścianie na podłogę.

- kurcze sory, nie chciałem cie tak wystraszyć. - ciągną Swiss.

- wszystko dobrze? Nie zrobiłeś sobie nic? - wypytywał sprawdzając po koleji każdą część mojego ciała.

- tak, nic sobie nie zro.. - chciałem dokończyć ale Swiss dotkną moich pleców i musiałem wstrzymać oddech żeby nie zacząć ryczeć na cały dom. Zaczął podwijać mi bluzę.

- kurde.. Czemu masz szkło na podłodze?

- co?

- no na podłodze masz rozbite szkło.. Co znowu zrobiłeś?

-oh, zapomniałem. Ostatnio rozbiłem tu szklankę i miałem to posprzątać ale no.. - powiedziałem zdenerwowany.

Swiss obwiązał mnie bandażem, i poszliśmy do salonu. Cały czas trzymał moją rękę, w lekkim ale pewnym uścisku. Może i nie patrzyłem ma Swissa ale czułem że cały czas wbija mi wzrok w oczy. Chciałem wyjść na dwór pomimo tego że nadal padało, wiec wyrwałem się Swissowi z uścisku i wyszedłem. Kiedy tak stałem byłem pewny że Swiss za raz po mnie przyleci ale tym razem zobaczyłem Cumulus.

- co tam? - spytała dając mi parasol nad głowę.

- nie wiem.. - odpowiedziałem i wyszedłem z pod parasola.

- wiesz że już wszyscy wiedzą że ty i Swiss chodzicie ze sobą?- powiedziała po chwili.

- co? - dopytałem co właściwie pogorszyło moją sytuacje.

- przecież widzę jak się do siebie kleicie - dodała śmiejąc się. Spaliłem totalnego buraka, a za chwile obydwoje  wróciliśmy do domu.

Był już wieczór więc jak zwykle ktoś musiał zrobić kolacje. Dzisiaj wypadło na mnie bo nikomu się nie chciało. Wszyscy zaczęli oglądać jakiś serial, a ja się przysłuchiwałem.

- co ty tam tak długo gotujesz? Głodny już jestem! - wykrzyczał Moutain.

- zobaczysz jak skończę! - odpowiedziałem. Chwile później zawołałem ich żeby już siadali.

- bon appétit - powiedziałem siadając.

Aether zaczął piszczeć jak baba gdy tylko wziął pierwszego gryza.

- Dziękuje, jesteś najlepszy!! - wykrzyczał, a wszyscy zaczęli się dopytywać o co chodzi. - ten oto tutaj najlepszy człowiek dodał do tych pierogów banany! - dodał wskazując na mnie palcem

- co? Masz pierogi z bananami? - dopytał Sodo.

- specjalnie tylko dla ciebie! - powiedziałem śmiejąc się, a za chwile już wszyscy turlaliśmy się na ziemi.

Po kolacji wszyscy usiedliśmy na kanapie i oglądaliśmy zakonnice. Była 23 więc niektórzy już przysypiali, na przykład ja, Sodo i Sunshine. Oparłem głowę na ramieniu Swissa.

- chcesz wyjść ze mną na dwór? - szepnąłem mu do ucha.

- dobrze. - odpowiedział łapiąc mnie za rękę. Gdy już wyszliśmy na dwór to obydwoje oparliśmy się o mór. Swiss stanął na przeciw mnie i złapał za brodę. Popatrzył mi prosto w oczy i mnie pocałował...

🎧🥀🩹breathing heatr🩹🥀🎧Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz