🥀2🥀

160 9 0
                                    

(Pov: Copia)

Była 6 rano, a ja jak zwykle wstałem pierwszy. Ubrałem się jakoś normalniej i poszedłem do kuchni zrobić sobie coś na śniadanie.

- Co tam? - dostałem zawału serca bo byłem pewny że jedyny nie śpię. Jeszcze bardziej się zdziwiłem kiedy na kanapie zobaczyłem Aethera. Miałem już zacząć panikować że umarłem czy coś ale przerwał mi Moutain który też najwyraźniej się przestraszył.

- Co on tu robi? - chwile się porozglądał i zaczął kontynuować swoją wypowiedź - Masz mi coś do powiedzenia Copia?

- No ale ja nic nie zrobiłem! - broniłem się

- Czy wy możecie wreszcie zamknąć mordy? Spać się nie da! - z ciemności wyłonił się Rain i zaczął marudzić. - Eeeem... Okej? Nie było tematu, dobranoc.

- pewnie zdziwiła go obecność Aethera. - zaczęliśmy się śmiać.

- Czekajcie.. - przerwałem - Widzieliście to?

- Ale co? - chłopaki powiedzieli w tym samym czasie.

- Rain chyba poszedł do Swissa.. - kontynuowałem. Chłopaki od razu podbiegli pod jego drzwi a ja poszedłem za nimi.

Aether schylił się do dziurki na klucz, a my z Moutain'em mogliśmy się tylko domyślać co tam sie dzieje. Po kilku sekundach Aether odsunął się od drzwi a ja odpychając od nich Moutaina zajrzałem przez dziurkę od klucza. Widok był ograniczony ale mignęło mi że Swiss i Rain są w bardzo bliskim związku. Nie widziałem tam niczego o czym myślicie ale ostre całowanie dodać... Dzienie to zabrzmi ale tak zwane ocieranie.

Aether i Moutain zdążyli już wrócić do salonu, ale ja debil znowu musiałem coś odstawić głupiego. Zamiast normalnie se iść to oczywiście pierdolnąłem głową o klamkę. Nie obyło się bez „kurwa" więc pewnie nieźle wkurwiłem chłopaków. Już byłem pewny że któryś z nich wyleci na mnie z pięściami ale na szczęście zza drzwi wydobył się głos Rain'a:

- po prostu spierdalaj Copia..

- Sorki! - jeszcze zdążyłem powiedzieć i tak jak kazał mi basista: spierdoliłem do salonu i zacząłem się dusić ze śmiechu. Moutain i Aether do mnie dołączyli i już po chwili wszyscy turlaliśmy się po podłodze.

- Co to miało być? Jak ty w tą klamkę walnąłeś?

- spytał perkusista jak już trochę ochłonęliśmy.

- No nie wie.. - przerwałem bo Swiss przyszedł do kuchni.

- A gdzie twój amor? - zaśmiał się Aether na co chłopak rzucił mu mordercze spojrzenie i zaczął szperać po szafkach.

Cały dzień ogółem był nudny ale wieczorem znowu zrobiłem scenę, i to o jakieś krzesło które niby złamałem.

- Ej no halo! Ja tylko se siedziałem i to nie moja wina że noga odpadła! - broniłem się przed Cirrus.

- No ale to ty na nim siedziałeś! - próbowała mi dopiec.

Skończyło się na tym że po raz kolejny Rain znajdzie sobie miejsce siedzące na kolanach Swiss'a, a ja zajmę sobie jego krzesło.

Rano obudził mnie Swiss wylewający mi na głowę wiadro zimnej wody.

- Oj przecież wiesz że ja nigdy nie odpuszczam nie? - powiedział śmiejąc się z mojej niby zabawnej miny. - Nie wiem czy wiesz ale przy okazji ci się przydałem. Jest 6:00 więc masz 4 godziny na wyszukiwanie się i spakowanie. Jedziemy na ferie. Spakuj ciuchy potrzebne ci na 2 tygodnie. Punkt 9:50 wychodzimy. Nara! - dodał i wyszedł z mojego pokoju.

O 9:37 byłem już całkowicie gotowy. Z tego co widziałem to miałem najwięcej bagażu czyli dwie walizki i jedną torbę. Rain i Swiss od razu się do siebie przykleili, tak samo jak Cumulus i Sunshine, ale tego drugiego nie trzeba wymieniać bo one cały czas się liżą.

- Jak by ktoś nie wiedział to jedziemy pociągiem tyle że jest jeden problem. Mamy wykupione dwa oddziały: jeden na bagaże a drugi dla nas, ale w nim jest tylko 8 miejsc wiec ktoś będzie musiał iść do przedziału z bagażami. - powiedział Sodo. Po dłuższej chwili gapienia się na siebie oświadczyłem:

- Dobra, poświęcę się.

- Namastai drogi panu. - zaczęła śmiać się Sunshine. Tylko mnie to nie śmieszyło.

Wyruszyliśmy w drogę na peron zgodnie z ustaleniami czyli o 9:50 bo o 10:10 przyjeżdżał pociąg. Weszliśmy do niego a ja zająłem 3 miejsca kładąc się na nich. Włożyłem słuchawki i przez całą drogę słuchałem różnych podcastów, czasami zapisując w zeszycie tekst który mógł by się przydać do napisania piosenki.

Od wyjścia z pociągu musieliśmy przejść 15 minutową trasę do hotelu w którym się zatrzymywaliśmy. Pokoje były po dwie osoby wiec podzieliliśmy się na takie składy:
Swiss i Rain oczywiście, Sunshine i Cumuls, Sodo i Aether, Cirrus i Moutain, a ja na własną prośbę dostałem swój własny.

————————————————————————————————————————

Rozdział miał być w poniedziałek albo wtorek ale coś mi nie pykło. Następny rozdział mam już gotowy, musze go tylko przepisać wiec wypatrujcie może tak za 3/4 dni? Miłego dnia/nocy wam życzę i do następnego! (Ps. Co dostaliście na walentynki? Bo ja kwiatki i rafaello hihi)

🎧🥀🩹breathing heatr🩹🥀🎧Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz