13

530 35 11
                                    

– Ja tu zaraz zwariuję - sapnęła Aspen, krążąc niespokojnie po pokoju. – Nie możemy tu zostać!

Była tak zdenerwowana, że jestem pewny, że gdyby w końcu nie rzuciła się na łóżko, opadając twarzą prosto w poduszkę, jej kroki wyżłobiłyby głęboką dziurę w podłodze.

– Widzisz jakieś inne wyjście? - westchnąłem, wyglądając za malutkie okno, będące jedynym źródłem kontaktu ze światem w tym pomieszczeniu. – Utknęliśmy tu co najmniej do rana, co więcej mam ci powiedzieć, Aspen?

– Genialnie - sarknęła, głośno wypuszczając powietrze z ust. – Wyobraź sobie, że marzyłam, by akurat dzisiaj utknąć ze swoim byłym w jakimś góralskim Pierdziszewie Dolnym.

– Mówisz, jakbym sam to zaplanował - odciąłem się, siadając na krańcu łóżka.

Kiedy tylko posadziłem swój tyłek na materacu, który z pewnością czasy swojej świetności miał już dawno za sobą, sprężyna pode mną wydała z siebie głośne jęknięcie. Pokój, który ostatnim rzutem na taśmę udało mi się wynająć na jedną noc przypominał pokazywane mi przez mamę zdjęcia z jej młodości w Polsce. Ściany obite były szorstką tapetą w kwiatowy wzór, w oknie wisiała biała, haftowana zasłonka, pościel była sztywna od krochmalu i wyglądała niczym żywcem wyciągnięta z lat osiemdziesiątych, a u stóp łóżka, na wytartych już panelach leżał kolorowy, zakończony frędzlami dywan.

Cały budynek urządzony był w podobnych klimatach i zawierał jedynie pięć pokoi, umieszczonych jeden obok drugiego w wąskim korytarzu na piętrze. We wspólnym aneksie kuchennym znajdował się jeden czajnik, parę talerzy i kilka kubków, ale moją uwagę zwrócił stary, wysłużony już fortepian stojący w rogu pokoju przechodniego. Chociaż ostatnie podejście do gry na nim miałem jeszcze w liceum, usilnie próbując znaleźć sobie inne hobby poza piłką nożną, wiedziałem, że nadal jestem w stanie przypomnieć sobie tę jedną melodię.

– Pójdę się wykąpać - mruknęła w pewnym momencie Aspen, zrzucając z siebie bluzę i spodnie narciarskie, w których nadal chodziła. Zostając jedynie w odzieży termoaktywnej, zacisnęła usta w wąską kreskę. – Zajebiście, nie mam nawet się w co przebrać. No żesz kurwa mać!

Z cichym westchnieniem przewróciłem się po łóżku, sięgając po leżący w jego rogu plecak. W momencie, w którym wyciągnąłem z niego jedną z zapasowych koszulek i rzuciłem w stronę Russo, jej twarz rozluźniła się nieco, choć nadal wyglądała na spiętą jak gacie w kroku.

– Dzięki - wymruczała tylko, nawet nie spoglądając w moją stronę.

Chwilę po tym, jak zniknęła w łazience, usłyszałem dźwięk spływającej w prysznicu wody i trzask zamykających się drzwi kabiny. Przetarłem zmęczone oczy dłonią i zdjąłem z siebie wszystko poza bokserkami, czując że również ja potrzebuję odświeżenia. Waliłem jak stary kozioł, ale w tamtym momencie było to moim ostatnim problemem. Moje powieki opadły samoistnie i chyba poprzez szum wody zasnąłem kilka minut później. Gdy się ocknąłem, Aspen leżała obok mnie w mojej koszulce i cienkich fioletowych leginsach, które miała na sobie wcześniej. Z twarzy zmyła makijaż, a jej włosy były jeszcze wilgotne po kąpieli i spływały wzdłuż karku, mocząc materiał na jej łopatkach. Odsunąłem je więc na bok, bo temperatura panująca w naszym pokoju zdecydowanie sprzyjała szybkim przeziębieniom, a ja nie chciałem, by przez pół nocy smarkała w mój rękaw.

– Aspen - powiedziałem zachrypniętym, zaspanym głosem, delikatnie trącając ją w ramię. – Aspen, idź się wysuszyć, bo będziesz chora.

– Mam to w dupie.

Westchnąłem ciężko. No jasne, Aspen miała wszystko w dupie - to, co wisiało między nami, to, że zaraz mogła zacząć churchać jak stary gruźlik czy to, że całą winą na sam koniec jak zwykle obarczy mnie. Taka już była i nawet nie próbowałem tego przeskoczyć, bo bitwa z jej charakterem przypominała walkę z wiatrakami, choć w głębi duszy muszę przyznać, że momentami imponowała mi jej niedostępność.

Aspen | zalewskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz