Byłem w komleptym szoku. Maja była czymś załamana, a ja nie wiedziałem o co chodzi. Wiem tylko tyle że nie odzywała się do mnie od dwóch dni, a teraz? Nie wiem czemu ale najwazniejsze w tej chwili było dla mnie jej szczęście.
Dziewczyna usiadła na kanapie koło szatyna. Był widocznie niezadowolony jej przybyciem. Jego oczy wyrażały nie zrozumiałą nienawiść do szatynki. Zignorowałem to i przysiadłem obok ukochanej.
-Co się dzieje- zacząłem próbując zachować spokój.
Dziewczyna nie odpowiedziała. Bez przerwy patrzyła się na swoje dłonie, a z oczu leciały jej łzy. Widziałem, że próbowała coś powiedzieć, ale jakby nie mogła.
-Dobra dość tej zabawy, przerwałaś nam zajebisty wieczór , czego chcesz-powiedział Wojtek z wyraźnym zażenowaniem.
- Może tak delikatniej, z resztą nam się nie spieszy my mamy czas do rana- powiedziałem uciszając przyjaciela.
Ten tylko wstał i wyszedł. Zajebiscie wkurwiony przyjaciel i załamana dziewczyna, co jeszcze, może ktoś mi zaraz łeb odstrzeli! Pomyślałem już wyraźnie zdenerwowany całą sytuacją. Maja dalej milczała.
- Powiesz w końcu co się dzieje? - spytałem z nadzieją, że cokolwiek odpowie.
- Pamiętasz co robilismy tydzień temu?- w końcu odezwala się łamiącym głosem.
-No tak- powiedziałem przypominając sobie niezapomnianą noc.
- Paweł ja.... jestem w ciąży.
Zamurowało mnie. Nie wiedziałem co odpowiedzieć, nie rozumiałem sytuacji, w której się właśnie znajdowałem.
- Przecież się zabezpieczyliśmy, a ty przy mnie brałaś tabletki antykoncepcyjne. Nic nie rozumiem.
- Bo to nie z tobą...
- To po co kazalas mi sobie przypomnieć tamtą noc- powiedziałem ze zdenerwowaniem w głosie. Czy...... czy ona mnie zdradziła?
- Przepra-
- Wyjdz- przerwałem jej.
- Slucham? - spytała jakby niedowierzając.
- Powiedziałem wyjdź, czy ja po chińsku mówię?- powiedziałem prawie krzycząc.
Nie mogłem w to uwierzyć. Nie mogłem uwierzyć w to, że jedna z najważniejszych osób w moim życiu zrobiła coś takiego. Moja dziewczyna zaszła w ciążę z jakimś typem przypominając mi o tym co zrobiliśmy parę dni wcześniej. Jak ona mogła. Myślałem i myślałem. Wojtek uciekł zdenerwowany, a ja nie poszedłem za nim tylko siedziałem z tą szmatą. Obwiniałem się i coraz to bardziej wyżywałem samego siebie.
Nie mogę w to uwierzyć, że wtedy za nim nie poszedłem. W końcu zgasiłem telewizor wziąłem puste butelki i jedną do połowy pełna z blatu i zaniosłem do kuchni. Posprzątałem po naszej dwójce i poszedłem do pokoju gdzie dojrzałem szatyna wtulonego w moja poduszkę. Widać, że prawie przysypiał, ale ja nie miałem serca go wygonić do siebie, z resztą nie chciałem spędzić tej nocy sam.
Położyłem się obok niego i patrzyłem mu w oczy. Wojtek starał się utrzymać ze mną kontakt wzrokowy. Chwilę potym poczułem jego dłoń głaszczącą moje włosy. Jego ręka przeszła na mój policzek, a następnie na mój podbrugek. Czułem jak pieką mnie policzki.
Złapałem jego bluzkę i przyciągnąłem do siebie jak najbliżej. Nasze twarze były tak blisko jak nigdy przed tem. Wiedziałem, że tego nie będzie pamiętać więc pozwoliłem sobie na coś więcej niż jego dotyk na mojej skórze. Złączyłem nasze usta w pocałunku.
Z sekundy na sekundę zaczął się on pogłębiać. Przez moje ciało przeszedł miły dreszcz. Oderwałem się od niego. Na jego ustach pojawił się uśmiech. Czułem się jakby cały świat mial zaraz wywrócić się do góry nogami. Chłopak wtulił się we mnie.
- Dobranoc- powiedział szeptem. Ja tylko przytuliłem go i przyłożyłem czoło do jego włosów i zasnąłem ze spokojem.
"Książki są lustrem: widzisz w nich tylko to co, już masz w sobie."
---------------
WITAM WITAM LUDKIDzisiaj rozdział z serii "załamujemy czytelników". A więc podsumujmy:
- Majka jest w ciąży
- Wojtek się wkurwia jej istnieniem
- Paweł się załamał
- nasze golabeczki się przelizaly i poraz drugi śpią razem
Dziękuję miłego życia i dziękuję za przeczytanie
CZYTASZ
Gdy nazwałeś mnie "swoim" /WxP/
Short Story21-letni Paweł podkochuje się w swoim przyjacielu. Swoją "prace" youtubera zostawił już 2 lata temu co pozwoliło mu zwiększyć swoje pole do popisu. Pracuje z ojcem i nadal prowadzi sklep mimo zamknięcia kanału. Pewnego dnia przyjechał do niego Wojte...