11 Jak dobrze, kamień spadł mi z serca

153 8 20
                                    

Słowa, które usłyszałem były w jakimś sensie wyjątkowo. Poczułem jak mi w ulżyło i już spokojniejszy i z pojawiającym się uśmiechem na ustach odezwałem się.

- Bardzo dobrze - odpowiedziałem mężczyźnie spokojnie - jak się czuję?

- Jego stan jest w normie, znacznie się polepszyło od poprzednich paru godzin. W jego krwi nadal znajduje się dosyć spora dawka narkotyku, ale jest dużo lepiej i nie jest ona śmiertelna.

- W porządku, postaram się przyjechać jak najszybciej - powiedziałem z entuzjazmem.

- Proszę przyjechać jutro, dzisiaj już pacjent musi odpocząć - powiedział, a uśmiech zniknął z mojej twarzy. 

- Rozumiem, przyjadę jutro - odpowiedziałem mężczyźnie zrezygnowany.

Zamieniłem z lekarzem jeszcze parę krótkich zdań i się rozłączyłem. Z powrotem włączyłem kasetę i podgłosiłem radio w aucie tak, aby nie musiał słuchać pytań od Dawida,a co gorsza, odpowiadać na jakiekolwiek z nich.

Mimo wszystko cieszyłem się z tego że wszystko jest z nim w porzadku... A przynajmniej lepiej niż wcześniej. Jednocześnie czuje się trochę dziwnie wiedząc do czego zdolna jest Majka.

..........

Zajechaliśmy na moje podwórko i wysiadlismy z auta. Nie chciałem tej nocy spędzić sam. Ja się... Obawiałem? Nie wiedziałem nawet jak to okreslić.

-Pójdę już może, dzisiaj i tak się działo zbyt dużo. Ty też powinieneś odpocząć.

Nie odpowiedziałem mu, po prostu pomachałem jak na dowidzenia i po prostu zamknąłem za nim bramę. Nie miałem jakoś ochoty go zatrzymywać. Jakby to mnie coś zatrzymywało przed tym, aby poprosić go rzeby został.

Chłopak porzegnał się ze mną i po prostu odszedł. Od razu skierowałem się do drzwi. Przy nich jak zawsze co wieczór, siedział Rynek. Wstał od razu gdy mnie zobaczył i czekał aż otworzę drzwi.

Powoli je uchyliłem a kot odrazy wbiegł do środka. Było ciemno, mimo tego wolałem po omacku zamknąć drzwi i dojść do schodów, a następnie do pokoju. Nie obchodziło mnie teraz w co byłem ubrany, czy miałem buty czy nie. Rzuciłem się na łóżko i uciekłem w obięcja Morfeusza.

----------------

Powituje

Dzisiaj krotki rozdział bo mój łeb cieszy się brakiem weny, a przynajmniej nie na tą książkę shshhs.

Żegnam XD

Gdy nazwałeś mnie "swoim" /WxP/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz