ROZDZIAŁ PIERWSZY

196 16 7
                                    

Harry zaciągnął się mocno powietrzem przymykając oczy gdy w końcu znalazł się pod swoim nowym domem. Nowy dom. Jak to pięknie brzmi, Harry oficjalnie będzie miał dom. Uśmiechnął się sam do siebie głupkowato pod nosem, gdy nagle uścisk Jay- jego nowej mamy przywrócił go na ziemie.

-Na zewnątrz jest ładny, ale w środku jest jeszcze lepiej Harry.- Jay uśmiechnęła się do niego promiennie, ale loczek nieco się zarumienił. Musiał już stać i się gapić przez długą chwilę, nie chciał wyjść na dziwoląga. Był dziwolągiem, ale nie mógł tego pokazać. Nie chciał tam wracać. Harry postanowił robić wszystko ostrożnie, tak żeby jego nowi rodzice nie powodu do oddania go.

Nawet się nie spostrzegł kiedy znaleźli się w środku. Dom był duży, co było widać na pierwszy rzut oka, ale w środku był przytulny. Było czuć to coś. To coś czego Harry nigdy nie czuł- ciepło, ale nie ciepło dzięki kaloryferom ale dzięki cudownej atmosferze która uderzała w każdy punkt w umyśle Harry'ego. Chłopak znowu się głupio uśmiechnął, a Mark- jego nowy tata objął go ramieniem i poprowadził w głąb domu.

Obejrzeli salon, w którym była ogromna kanapa, dwa fotele i chyba największy telewizor jaki Harry widział. Potem była kuchnia, chłopak zaciągnął się zapachem panującym w niej.

-mmm.. pięknie pachnie.- odezwał się w końcu Harry. W końcu, bo jego nowi rodzice ciągle coś do niego mówili a on jedynie kiwał głową.

-Och! Wychodzimy stąd bo to niespodzianka dla ciebie!- powiedziała ze śmiechem Jay. Oczywiście reszta domu była równie niesamowita dla Harry'ego, chociaż to był zwykły dom. Każde pomieszczenie podobne do siebie, ale dla loczka każde było piękniejsze od drugiego.

Na końcu ich "podróży" znaleźli się naprzeciw drzwi na ktorych była kartka z napisem "Bóg dał ci ręce żebyś ich używał- więc pukaj." . Harry zmieszał się widząc ten napis bo wydawał mu się bardzo niegrzeczny.

-Harry..- zaczęła spokojnie Jay- Na razie będziesz w jednym w pokoju z Louisem..- tutaj warto dodać, że Harry już wiele o nim słyszał. Louis jest ich bilogicznym synem. Ma dziewiętnaście lat, w tym roku zdaje ostatnie egzaminy licealne, ale zamiast się uczyć woli się bawić. Chłopak zdążył wywnioskować po sposobie mówienia Jay o tej sprawie, że jej syn jest dla niej sporym zmartwieniem. -Ale to chwilowe, wyremontujemy pokój gościnny i będziesz mógł w nim spać. -ujęła jego dłoń w swojej. -I nie przejmuj się, że on czasami jest.. niezbyt miły.-

Harry jedynie skinął głową i pchnął drzwi.

Pokój byłby ładny gdyby nie bałagan, i bardzo nieestetycznie dostawione drugie łóżko. Wszędie na ścianach były plakaty, zdjęcia, i jakieś zapiski kartek. Tak właśnie Harry wyobrażał sobie pokój typowego nastolatka.

Jego wzrok w końcu powędrował do Louisa.

-o Boże..- Harry szepnął sam do siebie.

Chłopak o ciemnobrązowych włosach leżał rozwalony na łóżku. Nie byłoby to niezwykłe gdyby nie to, że wyglądał.. Harry nie potrafił odnaleźć słowa opisującego to jak wyglądał. Jego włosy były w nieładzie, ale to był cudowny nieład który wręcz wołał "hej, nie dotykałem tych włosów ale wyglądam jak milion dolarów". Jego skóra była idealnie opalona. Tors opinał się w jakby za małej koszulce która się podwinęła ukazując jego podbrzusze. Harry gapił się na jego podbrzusze jakby to było co najmniej dzieło sztuki. Jego ramiona zdobiły tatuaże, ale nie był to rękaw. Po prostu zwykłe tatuaże tworzące chaos a zarazem jedność na jego perfekcyjnej skórze. Jay musiała upomnieć Louisa żeby ten się w końcu odezwał.

-Hej..- burknął wstając- Jestem Louis i mam nadzieję, że szybko zmienisz adres zamieszkania.

-Louis!- pisnęła Jay.

-Chodziło mi, że z tego tam skąd on jest na nasz adres.- wywrócił oczami i Harry już wiedział, że to nie była prawda. -A on w ogóle potrafi mówić czy wzięliście niemego?

-Potrafię.- powiedział cicho Harry a Louis spojrzał na niego nieco zdzwiony. Louisa zdziwiło to, że Harry potrafi mówić. Okej, loczek zaczął się denerwować bo to znaczy, że jest zbyt dziwny, musi się ogarnąć i przestać tak zachowywać.

-Wow, to świetnie. Zaimponowałeś mi tym.-

-Naprawdę?- Oczy Harry'ego zaświeciły się, a gdy Louis miał odpowiedzieć coś wrednego Jay mu przerwała.

-To ty Harry się przebierz i rozgość, a ja dokończę dla ciebie niespodziankę.- powiedziała jego nowa mama i cmoknęła go troskliwie w czoło.

-Niespodziankę?- Louis uniósł wysoko brwi. - Może kupmy mu medal jeszcze za to, że z nami jest, hm?

-Przestań..- powiedział cicho Mark odciągajac loczka tak jakby nie chciał żeby to usłyszał.

-Kiedy ja dostałem niespodziankę?!

-Louis my..

-Nie chcę tego nawet słyszeć, i miłej niespodzianki.- prychnął, i wstał z łóżka. -Żegnam.- Wychodząc specjanie obszedł pokój tak żeby mocno uderzyć ramieniem Harry'ego. Jego nowi rodzice i on skrzywili się słysząc głośny trzask drzwi.

-Och wybacz mi Harry..- Jay mocno go objęła.

-To nie twoja wina.- szepnął a jego nowa mama jakby na chwilę zamarła bo on się odezwał sam z siebie, a nie dlatego że ktoś mu zadał pytanie lub wypadało coś powiedzieć. Harry postanowił to odpowiedzieć sam z siebie, i po chwili wiedział że to był dobry pomysł bo w nagrodę dostał szeroki uśmiech od jego nowej mamy.

-Chodźmy na dół, czas na poprawienie humoru.- zaśmiał się Robin, ale Harry nie potrzebował poprawy humoru.

Miał naprawdę dobry humor, bo miał wiele powodów by się cieszyć.

Louis był jednym z tych powodów.

LATCHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz