POV THEO
Minęły 2 dni po tym jak Lea została porwana przez Martineza.. Co ten człowiek miał w głowie to nie wiem.. Lea wyszła już ze szpitala, ponieważ wszystko było dobrze jak i z nią tak i z dzieckiem.. Mimo moim namową wyszła, bo jak to ona twierdzi " W domu też mogę leżeć, a nawet wygodniej będzie mi tam niż tu" tak więc jesteśmy już w domu i właśnie robie dla niej kolację.. Jutro mamy stawić się na policję złożyć zeznania..
- Kochanie kolacja. Chcesz do łóżka czy pomóc Ci zejść tu?
- Już idę!- krzyknęła
Zeszła do mnie na dół powoli. Brzuszek już było fajnie widać. Bardzo się cieszę, że ich mam.. To znaczy mam i nie mam, bo czekam na narodziny naszego synka..
- Mmm.. jakie to dobre kotku!! - powiedziała z pełną buźką
- Smacznego kochanie. Cieszę się, że Ci smakuje. Właśnie miałem Ci powiedzieć. Dzwonił do mnie policjant i powiedział, że Ojciec Davida Martinez-a chce coś nam powiedzieć..
- Jutro jak będziemy na policji to możemy iść. Przecież już nam nic nie zrobi
- Tylko proszę Cię nie denerwuj się kochanie. Jak będzie się coś działo to masz mi powiedzieć
- Dobrze.
Zjedliśmy kolację. Wstawiłem naczynia do zmywarki i oboje poszliśmy pod prysznic. Następnie udaliśmy się do łóżka i wtuleni w siebie usnęliśmy.Rano obudziłem się szybciej. Lea jeszcze spała. Wyszedłem z Nouagą na spacer. Po 30 min wróciliśmy, a nasza Lea jeszcze spała. Dałem psu wody do miski i poszedłem wziąć prysznic. Następnie ruszyłem do garderoby się ubrać..
Następnie postanowiłem poczekać na Lea-e w salonie razem z Nouagą. Bawiłem się z nią, gdy usłyszałem kroki. Spojrzałem za siebie i stała tam moja piękność.
POV LEA
Byłam już gotowa. Ubrana w czarną obcisłą sukienkę. Nie mówiłam nic Theo-wi, ale bardzo denerwowałam się tym spotkaniem.
Wyszliśmy z domu i ruszyliśmy Theo-a samochodem na policję. Całą drogę trzymałam za rękę Theo-a. Bałam się tego, co możemy tam usłyszeć.. Droga nam minęła bardzo szybko..
Wyszliśmy z samochodu i od razu skierowaliśmy się na komisariat. Następnie zaprowadzili nas do pokoju przesłuchań i tam już czekał na nas Diego Martinez.. Gdy go zobaczyłam od razu czułam, że ta rozmowa nie będzie ciekawa..
-Dzień dobry. Chciał Pan nas widzieć. - powiedziałam.
- Od razu powiem o co chodzi. Theo, ja i twoi rodzice chcieliśmy, żebyś Ty i moja córka wzięli ślub i połączyć chcieliśmy nasze firmy. Niestety twoi rodzice zmarli i nie doszło do podpisania takiej umowy.. Ale to mnie nie zraziło.. Robiłem wszystko, żebyście się spotkali i między wami zaiskrzyło.. W tym klubie to ja kazałem Laurze usiąść tobie na kolana, bo byłem pewny, że ta twoja prawniczka będzie również tam.. Mój syn nie wiedział o tym, że mieliśmy takie plany wobec was. Cieszyłem się, że zainteresował się Tobą- I w tym momencie popatrzył na mnie- ale oczywiście Ty miałaś go gdzieś.. Mówiłaś ciągle, że możecie być przyjaciółmi.. Ja tego nie przyjmowałem do wiadomości,bo gdyby David był z Tobą, to Theo i moja córka Laura mogli być, w końcu razem. Postanowiłem Cię porwać i zmusić do ślubu z moim synem. Wtedy Theo by się załamał i wtedy wkroczyłaby Laura. Niestety mój głupi syn zakochał się w twojej sekretarce.. I wtedy gdy przyjechał do mojego apartamentu policja wbiła do nas..- byłam w szoku.. Jak można komuś układać życie.. Nie rozumiem tego i jeszcze ja miałabym wziąć ślub z przymusu.. Boże..
- Na pewno bym nie spojrzał na twoją córkę.! Kocham Lea-e i będziemy mieć dziecko. Choćbym miał cierpieć nigdy bym nie pocieszył się twoją córką!! Masz szczęście, że z dzieckiem i Lea-ą jest wszystko w porządku!!- wykrzyczał Theo.
Ja musiałam wyjść. To było dla mnie za dużo. Nalałam sobie wody z dystrybutora i usiadłam na krześle.. Theo jeszcze był w środku, ja natomiast chciałam jak najszybciej być w domu i zapomnieć, o tym, co mówił ten cały Martinez... I pomyśleć, że David ma takiego głupiego ojca.. Z zamyślenia wybija mnie głos..
- Cześć Lea.- mówi.
- Cześć David. Co ty tutaj robisz?
- Przyszedłem złożyć zeznania na mojego ojca. - mówi, a w jego oczach widzę smutek..
- Ja właśnie miałam z nim rozmowę. Theo jest jeszcze w środku, ale ja już nie mogłam wytrzymać tam..
- Słyszałem.. Jest mi głupio za niego.. Nigdy bym nie pomyślał, że on by takie coś wymyślił.. Jeszcze ta sprawa ze ślubem naszym przymusowym.. Lea bardzo Cię przepraszam za niego.
- Na szczęście nic się nie stało takiego..
W trakcie naszej rozmowy z pokoju przesłuchań wyszedł zły, co ja mówię wściekły Theo.. Podszedł do mnie i objął mój brzuch ręką, całując w skronie.
- Jestem już. Cześć David. - przywitał się i podał mu rękę.
- Cześć Theo. Właśnie rozmawiałem z Lea-ą o moim ojcu.. Ale widzę, że wam się rodzinka powiększy.. Gratuluję. - powiedział i mnie przytulił, a Theo-wi podał znów rękę.
- Dziękujemy. My już będziemy się zbierać, ale jakbyś miał ochotę to zapraszamy na kawę do nas i ciasto. - powiedziałam uśmiechając się
- Nie ma problemu. Na pewno się odezwę. Mam do was kontakt. Lea gdyby Theo nie mógł czy coś, a potrzebowałabyś pomocy to śmiało dzwoń.
- Dziękuję. Jesteśmy w kontakcie.Pożegnaliśmy się i wyszliśmy z komistariatu. Byłam taka zmęczona już tą całą sprawą, że marzyłam tylko o kąpieli i wygodnym łóżku.. Chciałam zapomnieć, o tym wszystkim i cieszyć się z tego co mam teraz.. A pomyśleć, że Theo-a poznałam w mojej kancelarii i był moim klientem.. Kocham go i jestem szczęśliwa, że za kilka miesięcy dam mu jego małą kopie- synka.
Podjechałyśmy pod dom i weszliśmy do środka. Ja poszłam od razu pod prysznic, Theo poszedł na szybki spacer z Nouagą.
Gdy leżałam w łóżku już wykąpana i lekko przysypiałam przyszedł mój mężczyzna. Dał mi buziaka i poszedł pod prysznic.. Oboje byliśmy tak zmęczeni, że usnęliśmy w szybkim tempie..Teraz miałam nadzieję, że już wszystko będzie dobrze.. Że będziemy, w końcu szczęśliwi..
CZYTASZ
Kiedy miłość staje się szaleństwem
RomanceOna piekna, niezależna Pani prawnik, która twardo stąpa po Ziemi. On wysportowany Pan architekt, marzenie każdej kobiety. Czy ich spotkanie da im szansę na coś więcej, niż pomoc prawna? Czas pokaże