Kieliszki łatwo się tłuką

187 10 0
                                    

Następnego dnia rano coś w klatce piersiowej nadal naciskało nieprzyjemnie na moje serce. Przez większą część nocy przekręcałam się niespokojnie na łóżku próbując zabić poczucie winy. Znowu obiecałam coś Eddiemu i znowu nie dotrzymałam słowa. Ale tym razem to nie była moja wina. To on wymagał ode mnie żebym była wobec niego uczciwa podczas kiedy on nie był taki względem mnie. Moja paranoja kazała mi stwierdzić, że kobieta z restauracji była pewnie jego żoną i to właśnie dlatego nie chciał mi zupełnie nic o sobie powiedzieć. Pewnie miał rodzinę, może nawet dziecko i wracał do domu każdego wieczora po tym jak trochę poflirtował z przypadkowymi dziewczynami udając że nic się nie stało.

Przez te kilka godzin znienawidziłam go za to wszystko tylko trochę. Nie na tyle żeby nie skorzystać z numeru telefonu który nabazgrał mi na skrawku papieru i nie zostawić sukienki u jego mamy. Nieźle się uśmiała widząc sposób w jaki zaznaczył poprawki, ale kiedy zaproponowała, że mogę przymierzyć sukienkę ponownie i ona może zrobić to tak jak należy powiedziała, że jej syn zawsze miał dobre oko, więc uwierzy jego opinii.

Aż za bardzo korciło mnie żeby zacząć zadawać jej kolejne pytania widząc tą malutką furtkę dzięki której wreszcie mogłabym dostrzec chociaż odrobinę autentyczności w jego osobie. Właśnie dlatego powiedziałam starszej kobiecie, że bardzo się śpieszę i nie mam czasu wypić z nią herbaty którą zaproponowała. Mieli z synem identyczny wyraz twarzy kiedy czegoś im się odmawiało. Ostatecznie wiedziałam jednak, że zostanie tam dłużej i poznanie całej prawdy niczego by nie zmieniło. Świat nie był usłany różami, a nawet gdyby taki był, one też miały kolce.

A jednak teraz, leżąc na łóżku kiedy na zewnątrz ledwie zaczęło świtać żałowałam. Eddie poruszył strunę w moim sercu która od bardzo dawna była zapomniana i do której wcale nie chciałam wracać. Wzbudził we mnie nadzieję i apetyt na dużo więcej niż przeciętną egzystencję.

- Emilia pomóż nosić kieliszki – wydarła się na cały dom moja siostra przerywając tą piękną spokojną ciszę.

- Już idę – odkrzyknęłam przecierając oczy które piekły niemiłosiernie, po praktycznie nieprzespanej nocy. Wygramoliłam się z łóżka i ze swojego dawnego pokoju, nawet nie zawracając sobie głowy ubieraniem szlafroka. Szybko tego pożałowała, kiedy stoczyłam się na dół okazało się, że drzwi wejściowe były otwarte na oścież, a powietrze które przez nie wpadało było dalekie od przyjaznego dla moich gołych nóg. Zaklęłam cicho z zamiarem powrotu na górę i ubrania się w coś trochę bardziej odpowiedniego. Jednak w tym samym momencie zauważyła mnie moja siostra.

- No nie wierzę, ty nadal w piżamie – rzuciła z nieukrywaną irytacją. – Mówiłam przecież, że na kilka dni przed ślubem będę potrzebować pomocy wszystkich. Za dwadzieścia minut mamy być na sali weselnej żeby zostawić tam kieliszki, a później jedziemy do kościoła sprawdzić jak idzie dekorowanie. – Wyrzucała z siebie słowa z prędkością światła, jakby w ogóle aż tak bardzo zależało mi na poznania jej planu dnia. – Idź do kuchni, na blacie stoją pudełka z kieliszkami, pomóż nosić je do samochodu, ale nie bierz na raz więcej niż dwa, nie chcę ryzykować, że coś się z nimi stanie, w razie jakichkolwiek problemów nie mamy dodatkowych sztuk.

- Zrób co karze, będzie zdecydowanie mniej gadania – rzucił polubownie tata, który niósł właśnie kolejne kartony do samochodu. Pewnie mógłby wziąć ich dwa razy więcej, ale nikt nie chciał prowokować panny młodej z piekła rodem.

Zignorowałam mróz na zewnętrz i moje niedostosowane ubranie, włącznie z kapciami, które ślizgały się na podjeździe, i zaczęłam zanosić małe kartony do bagażnika. Po trzech kursach moje nogi były praktycznie zamarznięte, tak samo jak palce dłoni. W drodze do kuchni starałam się trochę je rozgrzać wsuwając dłonie pod pachy.

One More Time (krótkie opowiadanie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz