78 10 2
                                    




- Natanielu! - krzyknęła nauczycielka matematyki - Masz natychmiast wstać. Liceum to nie przedszkole gdzie można sobie leżakować!

Mój przyjemny płytki sen przerwała tak zwana Betty swoim nieznośnym krzykiem.

- Co? - powiedziałem nieobecny - A! Tak! Przepraszam..

- Szczerze mówiąc spania na lekcji spodziewałabym się po każdym z uczniów, ale na pewno nie po tak wzorowym jak ty - westchnęła zawiedziona nauczycielka. Jej krótkie czerwone lokowane włosy były jej charakterystycznym znakiem. To jest jedna z tych starszych nauczycielek z czterdziestoletnim stażem w szkole, która nie przejmuję się niepochlebnymi ocenami rodziców na temat jej wyglądu. Ubierała się w hipisowskim stylu. Słyszałem od rodziców, że ona tak zawsze wyglądała. Nie zmieniało to faktu, iż była jedną z bardziej wymagających nauczycielek.  Odeszła od mojego stołu do tablicy i kontynuowała tłumaczenie zagadnienia.

Przemilczałem sprawę. Lubiłem ją i nie chciałem niszczyć sobie reputacji. Aczkolwiek nie moja wina, że żeby przygotować się na jej, jak i innych nauczycieli przedmioty musiałem zerwać noc. Czy ci nauczyciele zrozumieją pewnego dnia, że nie jesteśmy w stanie nauczyć się całego materiału w parę godzin? Chociaż co oni mogą zrobić. Wszystko przez nasz staroświecki system nauczania - pomyślałem.
Przez następne 15 minut lekcji gapiłem się na tablice rozmyślając co mam dziś do nauki. No na pewno mało materiału do przerobienia to ja nie miałem, ale musiałem sobie z tym poradzić. Byłem wzorowym uczniem, zawsze piątki i szóstki. Nie miałem zamiaru, jak również nie mogłem opuścić się w nauce na gorsze oceny. Rodzice nauczyli mnie, że życie ma pewien schemat: nauka w liceum - nauka na studiach - ciężka praca - zabawa dopiero po trzydziestym piątym roku życia Pilnowali, bym się go trzymał jak tylko mogłem. Myślałem dużo razy, by się zbuntować ale co to by mi dało. Prędzej czy później musiałbym się uczyć czy bym tego chciał, czy nie. Jednym słowem.. Przywykłem.

-Halo?? Ziemia do Natana - powiedział Marek machając mi przed twarzą - już się lekcja skończyła, a ty siedzisz i gapisz się w najlepsze na tablice.
Gdy usłyszałem jego słowa szybko się zerwałem z miejsca i poszedłem do wyjścia.

- Wszystko w porządku? - spytał - zachowujesz się jakbyś był nieobecny. - podszedł do mnie szybkim krokiem.

- Tak jasne. Tylko, że od tygodnia moja średnia snu to jedna godzina - odrzekłem poprawiając swoje okulary z okrągłymi oprawkami - Ale co mnie nie zabije to mnie wzmocni, racja?

- Niech zgadnę uczyłeś się te wszystkie noce? - westchnął idąc obok mnie korytarzem - przecież wiesz, że to nie zdrowe. Zaraz ci padnie psycha, a potem twoje cenne zdrowie.

- No wiem, ale przez tą czwórkę z matmy i biologii mam gorsza średnią i muszę to zniwelować, bo rodzice mnie wydziedziczą - odpowiedziałem podchodząc do mojej szafki. - ale może masz racje, powinienem raz kiedyś sobie odpuścić.

- No właśnie! Odpuścić! - wykrzyczał - Obiecuje kiedyś wpierdolę twoim starym, za to jak ci żyć nie dają. A co do odpuszczenia... Organizuje imprezę. Znaczy.. Kameralne spotkanie towarzyskie w moje urodziny. - Wpadnij.

Ta, kameralne. Pewnie przyjdzie 40 osób z hektolitrami alkoholu - pomyślałem.

- W jaki dzień i ile będzie ludzi? - nie byłem przekonany. W ogóle nie imprezowałem. Po pierwsze rodzice mnie nie puszczali, a po drugie nie byłem tym typem człowieka. Za to Marek mógłby imprezować 24/7. Był postawnym chłopakiem z krótkimi brązowymi włosami i zielonymi oczami, był znany z tego, że wszystkie dziewczyny do niego wypisywały ubiegając o jego uwagę. Nie przeszkadzało to mu. Uwielbiał zachowywać się przez dwa tygodnie jakby był w „związku" z jakąś dziewczynę, a potem urywać kontakt. Tłumaczy to tym, że one i tak nie próbowałyby poznać go bliżej. Podobno ważny dla nich jest tylko dobry seks i zdjęcia na Instagramie, by koleżanki zazdrościły. Uważa je za puste dzbany. Dużo razy próbowałem mu wybić z głowy taki brak szacunku do kobiet, ale on wiedział swoje.

WeakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz