34 10 1
                                    

Było już sporo po dwudziestej pierwszej, gdy usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi.  Po domu rozchodziły się przytłumione dźwięki rozmów Agnieszki i moich rodziców. Oznaczało to, że musiałem zdobyć sie na odwagę i zapytać ojca o zgodę na rzekome spędzenie wieczoru u Marty. Postanowiłem jeszcze doczytać dział w podręczniku. Jak skończyłem, siedziałem jeszcze z dziesięć minut, zanim postawiłem pierwszy krok w storę drzwi wejściowych.

Czego ja sie tak obawiam, przecież to mój ojciec. Mieszkam z nim od siedemnastu lat, nie może być przecież aż ta źle. - mówiłem do siebie - Ugh. Przecież jak chciałem iść na noc do kolegi z podstawówki i spytałem o to ojca zostałem wyśmiany. Wypominał mi przez następny rok, jakie to ja mam wysokie oczekiwania wobec rodziców i jak nie doceniam tego, co dla mnie robią. - rozmawiałem do swojego odbicia w lustrze.

Wahałem się, ale w końcu wszedłem na korytarz. Zszedłem po długich białych schodach prowadzących na parter. Zanim odezwałem się do ojca, który siedział przy stole klikając coś na laptopie, poszedłem do kuchni. Tata jak zawsze siedział w swoim nieco za małym swetrze i jeansach. Zawsze przebierał się w to po pracy. Był już praktycznie łysy, na głowie zostały mu tylko pojedyncze siwe włosy. Nie był wysokim mężczyzną, w młodości mierzył z 178 centymetrów, a i tak na starość się skurczył. Ojciec był przy kości. Jego brzuch w każdym garniturze sprawiał, że guziki walczyły o przetrwanie. Taki poważny człowiek, a wygląda jak typowy polski "stary". Za to moja matka była jedna z piękniejszych kobiet jakie widziałem. Była bardzo wysoka i szczupła. Ona starzała sie jak wino, jej zmarszczki dodawały tylko więcej uroku i gracji. Nawet do sklepu chodziła ubrana jak na bankiet. Nigdy nie dopuszczała by na jej głowie był widoczny siwy włos. Ona 24/7 była idealna. 

Udawałem, że nalewam sobie wody. Mojego jedynego wsparcia w domu, czyli Agnieszki już nie było, kobieta przychodziła o siódmej i wracała wtedy, gdy rodzice wracali do domu. Wielka szkoda, tylko ona ratowała mnie z szarej codzienności w moim kochanym domku.
Podczas tego, jak stałem gapiąc się w ścianę odezwał się do mnie tata.

- Cos potrzebujesz?  - zaczął - Jestem nieco zajęty, a ty mnie rozpraszasz - On nawet nie raczył się na mnie spojrzeć. 

- Mam prośbę do ciebie - podszedłem bliżej. W końcu udało mi się przyciągnąć  jego uwagę.

- No mów, byle szybko. 

- Marta potrzebuję pomocy z matematyką - powiedziałem cichym tonem - mógłbym do niej przyjść w piątek wieczorem na parę godzin? Pójdę do niej prosto po szkole i wrócę około dwudziestej drugiej. - Kłamanie mu prosto w twarz nie było dla mnie rzadkością. Dziesiątki razy przekonywałem go, że odwołali mi parę ostatnich lekcji, a tak naprawdę szedłem na wagary z przyjaciółmi. 

- Nawet o tym nie myśl Natanielu - podniósł głos i skierował wzrok w moją stronę - nie udawaj głupiego, dobrze wiesz, że nie możesz wychodzić, tylko musisz się zająć nauką. Marta jest porządna, więc nie ma potrzeby specjalnie przychodzić do jej domu. Macie dużo okienek, wytłumaczysz jej to w szkole. 

- Ale tato nie da się tam skupić - próbowałem go przekonać.

- Nie rozumiesz słowa "nie"!? - podniósł się z krzesła uderzając rękoma o stół - Zostajesz w domu i koniec tematu. Póki mieszkasz po moim dachem masz się słuchać i robisz wszystko co mi i twojej matce się podoba - To był znak, że nadszedł koniec tej rozmowy. 

- Przepraszam.. - wydukałem. - Było dla mnie jasne, że nie ma za grosz szans na jego zgodę. Kolejny rok byłem zmuszony ominąć urodziny przyjaciela. Przecież to były jego osiemnaste urodziny, obecność obowiązkowa. Nie mogłem tego tak zostawić, musiałem cos wymyśleć. 
...............................

WeakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz