Rozdział 2

9.8K 399 111
                                    

Emily

Nadszedł dzień ślubu Belli i Marcusa. Dzień, w którym ta krucha czarnulka odda się dobrowolnie w ręce ponurego Marcusa Santoro. Chodzą słuchy, że ten paskudny człowiek potrafi siłą wydobyć z każdego informacje, aż ciarki przechodzą. Zapewne dlatego nigdy się nie uśmiecha, a odzywa się wyłącznie raz na godzinę. Naprawdę nie wiem, co widzi w nim Bella, albo co widzieli w nim ciocia i wujek oddając mu tą słodką dziewczynę. Jak pomyślę, że dzisiaj spędzą ze sobą pierwszą noc, chce mi się rzygać. Nigdy nie pozwoliłabym komuś takiemu się dotknąć, nawet najmniejszym palcem, a co dopiero seks. Ohyda! Jednak Bella uważała, że seks to tylko obowiązek i nie ma nic wspólnego z uczuciami. Nie mogę nawet tego sobie wyobrazić. Oddać się mężczyźnie bez miłości? Bez wzajemnego szacunku?

Od rana cały dom postawiony był na nogi. Istne szaleństwo. W ogrodzie ustawiony został ogromny, biały namiot, w którym odbędzie się przyjęcie weselne. Służące na czele z Marthą ustawiały okrągłe stoły i krzesła, po czym sztab ekspertów od dekorowania przystrajał namiot zielonym bluszczem oraz drewnianymi lampionami.

— Chociaż wesele będzie piękne – westchnęłam cicho pod nosem.

— A co to za złowieszcze słowa padają z ust mojej córki? – wyszeptała do ucha moja mama. Odwróciłam się na pięcie i patrząc w jej brązowe oczy, odparłam:

— Nic. Uważam tylko, że ślub... No wiesz mamo, te aranżowane śluby są do bani. Jak można związać się z człowiekiem, którego w ogóle się nie zna? A noc poślubna? Mam drgawki na samą myśl, że Bella straci dziewictwo z obcym facetem – chyba przejmowałam się tym bardziej niż moja kuzynka.

— Taka jest tradycja i Bella ją w pełni zaakceptowała – rodzicielka ujęła mój podbródek, po czym dodała: — kochanie opowiadałam ci kilkakrotnie o tym.

— Tak, ale sądziłam, że to tylko zabobony. Mamy dwudziesty pierwszy wiek, a te tradycje... Ty nie musiałaś oddać się w ręce mężczyzny, którego nie kochałaś.

— Musiałabym, gdyby nie pewien bolesny dzień – odwróciłam głowę na bok, a mnie zrobiło się smutno. Wiem, przez co moja mama przeszła kilka lat temu i jest mi głupio, że poruszyłam ten temat.

— Przepraszam – wyszeptałam, wtulając się w nią mocno.

— Już dobrze córeczko. Leć szykować się na górę. Zaraz przyjdzie kosmetyczka i fryzjer – ucałowała czubek mojej głowy, po czym uwalniając z uścisku, posłała mi szeroki uśmiech.

Przekraczając próg sypialni, trafiłam prosto na Bellę. Siedziała w samym szlafroku na środku mojego łóżka. Jej twarz nie wyrażała radości, wręcz przeciwnie... była wystraszona.

— Emily! Ja chyba nie dam rady – wyrzuciła z siebie, zaraz po tym, jak zamknęły się za mną drzwi.

Byłam w szoku. Jeszcze dwa dni temu, pouczała mnie, o słuszności swojego wyboru, a kilka godzin przed powiedzeniem sakramentalnego „tak" chce zrezygnować. Usiadłam obok niej, a następnie chwyciłam za roztrzęsione dłonie.

— Jesteś silną kobietą. Kto, jak nie ty, da radę?

Spojrzała na mnie zasmuconym wzorkiem, zauważyłam też kilka samotnie płynących łez. Ten widok łamał mi serce, ale nic nie mogłam zrobić. Nic. Bella wtuliła się we mnie, oplatając ręką moją talię.

It's my pleasure, miss Emily [+18] ✔️ ZOSTANIE WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz