Rozdział 1

9.9K 363 81
                                    

Emily

Obudziły mnie wrzaski brata, który próbował dostać się do mojego pokoju. Całe szczęście, że wczoraj zamknęłam drzwi na klucz i mogę ze spokojem dospać jeszcze minutę. Schowałam głowę pod poduszkę i zaciskając mocno powieki, próbowałam zasnąć. Było trudno, bo Luca wcale nie odpuszczał, dopiero po chwili ktoś zabrał go i nastała kompletna cisza.

— Emily otwórz! Śniadanie! – zapukała do drzwi gosposia.

Zerwałam się z łóżka, po czym natychmiast przekręciłam klucz w drzwiach, wpuszczając Marthę do środka. Trzymała w dłoniach drewnianą tacę, na której ustawiony był talerz z omletem i warzywami oraz cappuccino. Podziękowałam jej, lecz gosposia zamiast kierować się do wyjścia, usiadła na krawędzi łóżka, lustrując mnie z góry na dół.

— Czy coś się stało? – zapytałam niepewnie.

Z Marthą byłam wyjątkowo blisko, gdyż zaraz po śmierci babci Elisabetty, to ona opiekowała się mną i Lucą. Traktowałam ją, jak kogoś naprawdę bliskiego, a nie zwykłą służącą.

— Dostałam zaproszenie na ślub Belli i Marcusa. Nie wiem, czy powinnam pójść, jednak widok jak maleńka idzie do ołtarza nie zdarzy się drugi raz.

Uśmiechnęłam się na te słowa, bo po jej minie sądziłam, że stało się coś naprawdę strasznego. Przytuliłam ją mocno i głaszcząc jej krótkie, brązowe włosy, odparłam:

— Martha, wiesz doskonale, jak ważna jesteś dla nas. Twoja nieobecność w tak ważnym dniu, byłaby ogromnym ciosem dla Belli. Wychowywałaś nas, wspierałaś, nie może cię zabraknąć.

Gosposia uniosła na mnie smutny wzrok, w którym zauważyłam łzy.

— Przeraża mnie tłum gości. I to w dodatku, takich gości – zaakcentowała, układając dłonie w prowizoryczną broń.

— Będę obok. Wiesz, że ja także nie przepadam za wspólnikami taty i staram się zawsze unikać imprez, więc tym razem nie będę w tym sama – ucałowałam jej czoło, po czym podchodząc do tacy, upiłam łyk gorącej kawy.

— Dziękuję, Emily. Pomogłaś mi z decyzją – posłała mi szeroki uśmiech.

— A masz kreację? – wypaliłam, kiedy gosposia przekraczała próg drzwi.

— Coś znajdę w szafie – oznajmiła, rzucając mi radosne spojrzenie, a ja w tym momencie wpadłam na doskonały plan. Zaraz po śniadaniu  pojadę do butiku i kupię dla Marthy piękną sukienkę.

Przebrałam się w dżinsy i luźną bluzę, po czym zbiegłam na dół. Sądziłam, że rodzice byli w domu, ale jak widać pomyliłam się. Co więcej, nie słychać było nawet Luki. Jeśli to kara, za moje zachowanie to nie robiła ona na mnie większego wrażenia. Pierwszy raz zawiodłam się na rodzicach i najgorsze w tym wszystkim jest to, że tak naprawdę nie zrobiłam nic złego. Czu dostanie się na najlepszą uczelnie w Stanach jest czymś niewybaczalnym? Moja mama skończyła studia, otworzyła własną pracownię na Sardynii i jest najlepszym architektem. Mój tata także ukończył studia. Dlaczego nie mogę i jak?!
Kopnęłam w stojące krzesło, po czym wychodząc z domu, zawołałam swoich ochroniarzy. Oleh i Jim byli ze mną od najmłodszych lat. Odwozili do szkoły, a po zajęciach czekali przed budynkiem. Każde zakupy, wyjście na pizzę czy do kina wiązało się z ich asystą. Próbowałam się buntować, uciekając im, ale po kilku takich akcjach to po prostu nie miało większego sensu. Zaakceptowałam taką kolej rzeczy i z czasem naprawdę ich polubiłam.

It's my pleasure, miss Emily [+18] ✔️ ZOSTANIE WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz