Obudziłam się w zupełnie innym miejscu niż myślałam, że jestem. Byłam wciąż w domu Pedriego, a dokładniej leżałam na torsie Gaviego. Wytrzeszczyłam oczy przypominając sobie wieczór i bardzo cicho wyszłam z łóżka po czym zdjęłam koszulkę i schowałam do torby, a na siebie założyłam bluzę która leżała przy łóżku.-Nie ukrywam, świetne widoki z samego rana.- odezwał się brunet z chrypką w głosie. Na te słowa zrobiłam się cała czerwona.
-Od kiedy nie śpisz?- zapytałam unosząc jedną brew do góry.
-No jakieś pół godziny już będzie, ale miło, że zauważyłaś.- zaśmiał się.-Przynajmniej było na co popatrzeć.
-Jakbym stała nago to też udawałbyś, że śpisz?- powiedziałam już serio zdenerwowana.
-Dokładnie tak bym zrobił.- mrugnął do mnie.- Tak właściwie to ty masz jakiś inny tryb czy co?
-Jaki znowu tryb?- zapytałam z zainteresowaniem.
-Uciekania.- parsknął głośno, a ja rzuciłam w niego poduszką.
-Dokładnie tak. Dlatego teraz zmywam się, żeby na ciebie nie patrzeć.- powiedziałam i zostawiłam bruneta samego w pokoju.
Zeszłam na dół, gdzie zastałam Pedriego, który dwuznacznie poruszał brwiami.-Nawet nie waż się tego jakkolwiek komentować, bo to wszystko przez ciebie.- zagroziłam
-Słuchaj. Ja cię tylko prosiłem, żebyś namówiła go do zostania. A ty po pierwsze z nim spałaś, a po drugie się obmacywaliście! Jeszcze na moich oczach!- wykrzyczał łapiąc się za głowę.
-Nikt się nie obmacywał idioto.- powiedziałam z oburzeniem.- Po porostu wszedłeś w nieodpowiednim momencie.
-Oh tak? W nieodpowiednim momencie?- powiedział , a ja dopiero wtedy zrozumiałam co powiedziałam.- W takim razie nie chce wiedzieć co było potem.- zaczął się ze mnie śmiać.
-Nie ważne, ja wracam do siebie. Do zobaczenia.- powiedziałam i wyszłam. Niech ten kretyn Pablo się użera z nim i jego dogryzkami.
Gdy wróciłam do domu postanowiłam zrobić sobie self-care day. Tak na wyluzowanie. Miałam jakieś dziwne wyrzuty sumienia przez tą noc. Nawet nie wiem czemu, ale po prostu lubię Gaviego i się z nim przekomarzać, a ciągle w głowie miałam sytuacje z Judem. Naprawdę, myśli mnie dręczyły i nie mogły ustąpić. Nałożyłam maskę na twarz i zadzwoniłam do Zoe. Musiałam się komuś wygadać, a Alice pewnie była skacowana po wczorajszej imprezie. Na Pedriego też wolałam nie liczyć, bo bałam się jego dwuznacznych tekstów o mnie i o Gavim.
-Hejka możesz gadać?- powiedziałam do Zoe.
-Hejka, przez jakieś 20 minut niestety, ale mogę. Co tam?- powiedziała z uśmiechem, a ja wszystko jej opowiedziałam. Była moją najbliższą osobą i miałam do niej duże zaufanie. Nie mogłam jednak powiedzieć, że całkowite, ponieważ takiego nie miałam do nikogo. Po prostu nie miałam w zwyczaju odrazu ufać ludziom i się z nimi zaprzyjaźniać.
-Poczekaj, ktoś do mnie napisał. -powiedziałam.- Zoe, to Jude.
@judebellingham;
I jak słoneczko? Imprezka udana czy ukochany się pogniewał? Bo jeśli się pogniewał to chętnie dotrzymam towarzystwa.
@sophiewilliams;
Nie będzie potrzebne, uwierz :).
-Co za frajer, nie wierze, że on ma jeszcze czelność do ciebie cokolwiek napisać. Żałosne jak nie wiem co. Aż się wkurwiłam akurat teraz, gdy muszę kończyć.- mówiła brunetka.
CZYTASZ
about us| pablo gavi
Fanfiction-Każdą tu przyprowadzasz?- Droczyłam się z nim. -Pewnie, nie dam rady zliczyć ile tu ze mną było.-odpowiedział ze swoim głupkowatym uśmiechem, a ja wiedziałam, że chce mnie zdenerwować. -W takim razie chyba musisz popracować nad kreatywnością.- za...