Rozdział drugi

1.9K 346 38
                                    

CORINA

Zerwałam się do siadu, jak tylko trzasnęły drzwi frontowe. Serce załomotało mi niespokojnie w piersi i uspokoiło się dopiero, gdy usłyszałam ciężkie kroki któregoś z moich braci. Nie mogłam ich pomylić z niczym innym. Tąpał tak głośno stopami, jakby ważył tyle co słoń.

Nie, poprawka. On nie chodził, tylko biegł. Zdążyłam mocniej naciągnąć kołdrę na siebie, zanim do mojej sypialni wparował Lucian. Nozdrza miał rozszerzone, a tęczówki niebieskie. Zionęło z nich skupienie. Jak tylko jego wzrok padł na mnie, odetchnął głośno z wyraźną ulgą. Dość szybko jednak się skrzywił. W mig domyśliłam się dlaczego – wyczuł zapach nocnego intruza.

– Coś nie tak, braciszku? – Postanowiłam udać, że nie mam pojęcia, skąd u niego takie poruszenie.

Właściwie sama nawet nie wiem, dlaczego nie wyznałam mu tu i teraz, co się wydarzyło. Być może chciałam zachować coś dla siebie? Skoro oni nieustannie ukrywali przede mną swoje plany i zamiary, to ja również mogłam, prawda? Szczególnie że nie wydarzyło się nic złego.

No, prawie, tylko do naszego domu dostał się wampir pod nieobecność moich braci.

– Wszystko dobrze – odparł powoli i wszedł w głąb mojego pokoju.

Nieustannie poruszał nozdrzami, wciągając powietrze głęboko do płuc. Ściągnął przy tym brwi i uważnie lustrował sypialnię – niemal każdy jej zakamarek. Węszył.

– Czemu nie jesteś w lesie? – zapytałam swobodnie.

Na dworze było jeszcze ciemno, chociaż z każdą upływającą minutą robiło się coraz jaśniej. Nie musiałam zerkać na zegarek w telefonie, żeby się zorientować, że słońce wzejdzie w ciągu najbliższej godziny.

– Musiałem... – Zamilknął i wbił we mnie wzrok. Naprawdę z całej siły starałam się nie dać po sobie poznać, jak bardzo jestem wytrącona z równowagi. – Musiałem coś sprawdzić.

– Co takiego?

Pogratulowałam sobie w myślach, gdy udało mi się zapanować nad głosem. Nie zadrżał ani razu. Podejrzewałam jednak, że nie na długo uda mi się utrzymać pozory i wewnętrzny spokój. A kiedy dopuściłabym do głosu strach i inne emocje, jakie buzowały we mnie od spotkania z wampirem, Lucian w mig by je rozpoznał. A na to nie mogłam sobie pozwolić.

– Nic, czym powinnaś się przejmować – odparł dyplomatycznie i zaczął się wycofywać z pokoju.

Kiedy tylko zamknął za sobą drzwi, opadłam plecami na łóżko i przykryłam dłońmi twarz. Wypuściłam spomiędzy warg drżące powietrze, po raz pierwszy tego dnia pozwalając sobie wspomnieć nocnego gościa. Uśmiechnęłam się bezwiednie, gdy przypomniałam sobie jego delikatny dotyk na moim policzku. Ciche westchnienie opuściło moje usta, a po piersi rozlało się ciepło.

Wściekną się, kiedy wszystko wyjdzie na jaw.

Logika i instynkt samozachowawczy nakazywały, żebym wyznała prawdę braciom. Z drugiej jednak strony pojawiły się jakieś uczucie. Nikłe, jeszcze nienazwane, ale budowały się we mnie powoli, próbując przejąć kontrolę nad umysłem. Nigdy wcześniej się tak nie czułam. Zaintrygowana. Zniecierpliwiona. Przede wszystkim jednak... zauroczona.

Kiedy kilka godzin później zeszłam na parter, od razu ruszyłam w stronę drzwi wejściowych. Bracia spali, odsypiali nocne zabawy w lesie, więc nie obawiałam się, że mnie przyłapią na obmacywaniu drewna. Najpierw uważnie przyjrzałam się zamkowi i klamce, ale nie dostrzegłam żadnych oznak włamania. Struktura drzwi również była nienaruszona. Dlatego postanowiłam sprawdzić wszystkie okna. Wampir na pewno wszedł przez parter – w końcu wyraźnie usłyszałam skrzypienie podłogi. Musiał więc się tu jakoś dostać. Tylko...

DEVIN | Niezwykli #2 | ZOSTANIE WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz