Lydia
Właśnie podałam kolejny talerz z zupą pomidorową dziecku. Pracowałam w szkole podstawowej jako kucharka.
Czy lubiłam swoją pracę?
Nie.
Czy mogłam robić coś innego?
Na ten moment nie.
Moje życie wyglądało następująco. Przyjść do pracy, ugotować obiad dla sześciuset uczniów wraz z dwiema pozostałymi kucharkami przy okazji zawinąć jedzenie by nikt się nie dowiedział. Jeśli chodzi o to co jest w lodówce. A no przecież nie mam lodówki. Mieszkam w małym blaszanym garażu przy opuszczonym domu. Później muszę zamartwiać się o pogodę jeśli jest spokojnie, mogę iść spać jeśli natomiast jest burza zaczyna się dla mnie prawdziwy horror. Deszcz, grad ,pioruny, śnieg, mróz oznacza nie przespaną noc dla mnie. Boje się. Traumy wracają.
Ostatni talerz ląduje w dłoniach małej blondynki.
-Dziękuję. - powiedziała niewyraźnie I posłała mi delikatny uśmiech, odwzajemniłam go nic nie odpowiadając.
Koniec na dziś. Cała nasza trójka zaczynała się zbierać zostawiając fartuszki w swoich szafkach.
-Panie kucharki, zaczekajcie.-usłyszałam głos dyrektora placówki. Zatrzymałam się i posłałam pytające spojrzenia dziewczyną. Odpowiedziały mi tym samym. Każdą z nas łączyła jedna wspólna cecha; brak pieniędzy. Z tyłu głowy zawsze pojawiała się myśl, że zostanę zwolniona a pracę nie łatwo znaleźć w moim przypadku.
- Tak panie dyrektorze.-posłałam mu wymuszony uśmiech. Dyrektor Gregory Flamingus jest bardzo specyficzny na swój sposób.
- Jutro naszą szkołę odwiedzą pracownicy kuratorium i nowy inwestor więc zróbcie jakieś luksusowe jedzenie.-powstrzymałam się od parsknięcia śmiechem.
- A coś konkretnego? Kawior ze ślimaka, jesiotra czy może sushi? Panie dyrektorze doskonale pan wie, że nie mamy pieniędzy na składniki czy co gorsza na gotowe dania więc czego pan od nas oczekuje?-oznajmiłam.
- Nic mnie to nie interesuje ma zostać przyrządzona kuchnia morska czy co tam innego a w składniki to ja stale inwestuje proszę pani, zróbcie z tego co macie.-powiedział ostrym tonem. Za ostrym jak dla mnie. Z krzywiłam się trochę ,co on sobie wyobrażał. Wiedziałam, że nie mogę wziąć urlopu dla mnie liczy się każdy grosz.
Gdy mężczyzna zobaczył brak reakcji ruszył w kierunku swojego gabinetu.
Pieprzony zakolak
***
Wróciłam do swojego domu. Może w praktyce nie do końca nim był ale tak naprawdę uratował mnie. Mieszkałam w nim sześć lat. Sześć pieprzonych lat. W wieku trzynastu lat uciekłam z domu od ojca. Ciężko mi go nawet tak nazwać ojciec brzmi dla mnie jak kompletnie obce słowo. Nigdy nie zaznałam ojcowskiej miłości. Odkąd pamiętam przebywanie z nim w jednym miejscu było torturą. Zawsze był pijany, naćpany, najebany w trzy dupy.
Bił mnie. Wytrzymywałam. Groził mi, że gdy komuś powiem co się dzieje to ..aż nawet nie chcę sobie przypominać to boli. Boli mnie każde pieprzone wspomnienie. Bez wyjątku. Dlatego, że nie zaznałam żadnych dobrych. Najgorsza były wspomnienia ,które doprowadzały mnie do ataku paniki jak nie do gorszych załamań. Koledzy ojca dobierający się do mojego ciała. A wszystko to zaczęło się gdy miałam dziewięć lat. Dlaczego ja? Czy naprawdę na to zasłużyłam?
**Dziesięć lat wcześniej**
Czwarta klasa szkoły podstawowej. Wracałam do domku. Byłam kilka kroków od drzwi. Usłyszałam głośne śmiechy i kawałek rozmowy.
-Jak przyjdzie, będziecie mogli zrobić z nią co chcecie.-powiedział głos mojego ojca.
Gdybym została na tych zajęciach dodatkowej matematyki może nie wydarzyło by się to co działo się przez następne cztery lata.
Uchyliłam drzwi i weszłam do środka. Musiałam powiedzieć" Dzień dobry" bo inaczej pewnie dostałabym darmowe poparzenia od cygara czego bardzo nie chciałam. Miałam ich wystarczająco dużo. Mówiąc to zwróciłam na siebie uwagę trzech obleśnych mężczyzn.
Wszyscy wstali i skierowali się w moim kierunku natomiast ojciec dalej siedział rozłożony i niewzruszony tym co się dzieje na kanapie.
-Chodź dziewczynko, pomożesz nam dobrze.-powiedział jeden z nich. Ledwo co usłyszałam te słowa i od rzazu zostałam szarpnięta do góry. Moja bluzka podarła się od siły z jaką zostałam szarpnięta. Została w rękach tego mężczyzny. Byłam półnaga przed czterema osobami. Moje ręce odruchowo zasłoniły drobne piersi a płacz zagłuszył ciszę w pomieszczeniu.
-Czego łżesz bachorze.-krzyknął mój ojciec.
Później wszystko działo się tak szybko. Zostałam podniesiona przez jednego z nich. Złapał mnie od wewnątrz za uda i rozłożył nogi, drugi stanął z boku i trzymał moje ręce.
Krzyczałam, płakałam, próbowałam się wyszarpać, prosiłam, błagałam a to wszystko na nic trzeci z nich stanął przede mnę z zaczął ściągać getry. Spojrzałam na ojca marnie myśląc, że mi pomoże ale on upajał się widokiem, który miał przed sobą. Krzyczałam aby mnie puścili, zostawili, dali spokój ale wszystko na nic ,moje błagania by przestali.
Gdy sięgnął ręką do swoich spodni a następnie je zdjąć coraz bardziej zaczynałam się wiercić . Wszedł we mnie jednym ruchem.
Mój krzyk rozniósł się po całym domu. To bolało. To tak strasznie bolało. Dlaczego? Mój szloch, płacz i krzyki były bezużyteczne. Wszystko na nic. Zaczął się we mnie poruszać a ból promieniował przez całe moje ciało. Wymieniali się mną jak zabawką. Niczego nie zrozumiałam z tego co się dzieje miałam dziewięć latek, nie byłam gotowa na to wszystko.
Gwałtownie złapałam się za głowę. Wspomnienia które uderzyły mnie jak kubeł zimnej wody rozlały się w mojej głowie. Miałam jedyny sposób by zaprzestać o tym myśleć. Podeszłam do blaszanej ściany po czym mocno uderzyłam w nią głową. Momentalnie upadłam tracąc przytomność i odcinając się od wszystkiego co mnie otacza.
******************************
Jeśli chodzi o rozdziały nie wiem jak często będą się pojawiały. Spróbuję napisać minimum jeden w ciągu tygodnia na ok.1500 słów.
P_H
CZYTASZ
Dark side of love
RomanceLydia Scott nie zasłużyła na to co życie z nią zrobiło. Dziewczyna codziennie musi mierzyć się z trudnościami o jakich zwykli ludzie nawet nie myślą. Los postawił na jej drodze młodego miliardera, który źle ją ocenił i upokorzył. Dziewczyna chce się...